Ekspert nie ma złudzeń. Yamal i Raphinha chcą przyćmić Lewandowskiego

WP SportoweFakty / uan Manuel Serrano Arce/Getty Images / Na zdjęciu: Robert Lewandowski
WP SportoweFakty / uan Manuel Serrano Arce/Getty Images / Na zdjęciu: Robert Lewandowski

- Z niżej notowanymi rywalami skrzydłowi Barcelony usilnie szukają indywidualnych rozwiązań i próbują błyszczeć, zamiast podawać, na przykład Lewandowskiemu. To problem - mówi nam Cezary Wilk, były gracz Deportivo La Coruna i Realu Saragossa.

W niedzielnym spotkaniu z Deportivo Alaves (1:0) Robert Lewandowski był adresatem raptem 4 z 617 podań, wymienionych przez zawodników FC Barcelony (więcej -> TUTAJ). Choć koledzy nie kwapili się, by szukać go w polu karnym, polski napastnik zdołał strzelić zwycięskiego gola.

Wówczas jednak wynikało to wyłącznie z instynktu "Lewego", który wykorzystał odbitą piłkę po strzale z woleja Lamine'a Yamala, spadającą wprost pod jego nogi. - Za to się płaci wiele milionów "dziewiątce" klasy światowej. W trudnych chwilach ona ma wygrywać mecze i brzydko mówiąc, spłacać się - mówi WP SportoweFakty Cezary Wilk.

Uspokaja. Nie trzeba bić na alarm

Czy można stwierdzić, że gracze Blaugrany świadomie nie podają do jednego z najlepszych napastników w historii? - Omawiane przez nas zjawisko ma dwie przyczyny. Po pierwsze, FC Barcelona stworzyła mało dogodnych sytuacji bramkowych. Robert nie jest potrzebny w procesie kreowania akcji. Gdy Katalończycy mają problemy ze sforsowaniem defensywy niżej broniących rywali, po prostu nie ma czego wykańczać - analizuje były pomocnik Deportivo La Coruna.

Typowanie
Jaki będzie wynik do 90 minuty meczu?
Valencia CF
:
Typuj wynik
FC Barcelona
Typowanie zakończy się za:
Swoje typy znajdziesz w Panelu Kibica
Trwa ładowanie...

- Po drugie, w konfrontacjach z teoretycznie słabszymi rywalami Yamal i Raphinha nagminnie wchodzą w drybling z obrońcami albo wolą kończyć akcje na własną rękę. Zwłaszcza Lamine. To jest jakiś problem FC Barcelony, który trzeba przenalizować, bo czasami zdecydowanie lepiej podać piłkę. Nie wyciągałbym natomiast zbyt daleko idących wniosków. Obaj skrzydłowi cenią kunszt Lewandowskiego, gdyby naprzeciwko nich stali zawodnicy na przykład Bayernu, a nie Deportivo, nasz napastnik otrzymywałby zdecydowanie więcej podań - dodaje ekspert LaLigi.

Kryzys jeszcze nie za FC Barceloną?

Mecz z zespołem z Alaves zdaniem Leszka Orłowskiego miał być testem dla piłkarzy Dumy Katalonii. - Jeśli Blaugrana zatrzyma zespół grający nisko, wtedy powiem, że kryzys już za nią. Na razie nie ma o tym mowy. Zobaczymy, jak zespół będzie wyglądał niedługo w La Liga przeciwko dobrze broniącemu się Deportivo Alaves - mówił nam dziennikarz tygodnika "Piłka Nożna" (cała rozmowa -> TUTAJ).

Po niedzielnym meczu natomiast trudno się zachwycać podopiecznymi Hansiego Flicka. Gdyby nie Lewandowski, Blaugrana straciłaby kolejne punkty w tym sezonie.

- Deportivo umiejętnie wybijało ich z rytmu i broniło się rozsądnie. Widać, że FC Barcelona nie czuła się komfortowo. Ostatecznie na ratunek pośpieszył nasz napastnik. Można powiedzieć, że kolejny raz udowodnił, jak bardzo zespół go potrzebuje. W szatni bez wątpienia nikt nie zamierza kwestionować jego wartości - przyznaje Wilk.

Wygryzł Penę na dobre

Przeciwko drużynie z Alaves trzecie czyste konto w barwach FC Barcelony zachował Wojciech Szczęsny. - Jest numerem jeden. To jasne - mówił o Polaku Hansi Flick na konferencji prasowej (więcej -> TUTAJ).

Mimo tych słów, Wilk nie wyklucza, że w nadchodzącym meczu 1/4 finału Pucharu Króla z Valencią, między słupkami bramki Dumy Katalonii może się pojawić Inaki Pena. - W pucharach krajowych często lepsze zespoły rotują składem. Liga Mistrzów i La Liga są natomiast zarezerwowane dla Szczęsnego - przyznaje ekspert.

- Hierarchia jakiś czas temu się zmieniła, to oczywiste. Szczęsny jest pierwszym bramkarzem. Znając konsekwencję Flicka, zdziwiło mnie, że Niemiec zdecydował się na taki ruch w trakcie sezonu. Niemniej to oznacza, że na 99 procent Wojtek pozostanie numerem jeden do końca rozgrywek - dodaje były pomocnik.

I zwraca uwagę na dodatkowy atut Szczęsnego. - Potrzebują jego doświadczenia i spokoju. Wie, jak funkcjonuje futbol, nie panikuje po jednym nieudanym meczu. Młody zespół jest cenny, ale gdy jest wymieszany z doświadczonymi zawodnikami, wartość jeszcze rośnie. Katalończycy pokochali osobowość Szczęsnego, a także jego boiskową klasę. Tylko niespodziewany zwrot akcji mógłby mu odebrać miejsce w podstawowym składzie - podsumowuje Cezary Wilk.

Mecz 1/4 finału Pucharu Króla Valencia - FC Barcelona w czwartek o godz. 21:30. Transmisja w TVP Sport. Relacja tekstowa NA ŻYWO w WP SportoweFakty.

Bogumił Burczyk, dziennikarz WP SportoweFakty

Komentarze (9)
avatar
Pogromca treseraklonów
14 min temu
Zgłoś do moderacji
3
1
Odpowiedz
drewniak na boisku to kukułczy podrzutek do usunięcia. 
avatar
Pogromca treseraklonów
15 min temu
Zgłoś do moderacji
3
1
Odpowiedz
nieudolny drewniak że swoją techniką to może tylko gęsi na polu zaganiać. 
avatar
Markai
19 min temu
Zgłoś do moderacji
5
3
Odpowiedz
Co tutaj komentować.Lewandowski to największy fuksiarz w historii futbolu,piłkarz który sam nie minie nawet kulawego obrońcy,do tego nie potrafi przyjąć szybkiego podania a jego gole to dobitki Czytaj całość
avatar
Opin Ja
29 min temu
Zgłoś do moderacji
4
3
Odpowiedz
W cale się nie dziwię że nie podawają piłkę Robertowi.Robert to już prawie emeryt sportowy ,a przed młodymi dopiero się rozwija kariera. 
avatar
Piotr Kołodziejczyk
32 min temu
Zgłoś do moderacji
3
0
Odpowiedz
nie sposób się nie zgodzić, dziwi tylko, że nie dostrzega tego sztab/ albo nie chce targać za uszy/ o spacanialych komentarzach niedorosłych kibiców nie wspomnę