W niedzielnym spotkaniu z Deportivo Alaves (1:0) Robert Lewandowski był adresatem raptem 4 z 617 podań, wymienionych przez zawodników FC Barcelony (więcej -> TUTAJ). Choć koledzy nie kwapili się, by szukać go w polu karnym, polski napastnik zdołał strzelić zwycięskiego gola.
Wówczas jednak wynikało to wyłącznie z instynktu "Lewego", który wykorzystał odbitą piłkę po strzale z woleja Lamine'a Yamala, spadającą wprost pod jego nogi. - Za to się płaci wiele milionów "dziewiątce" klasy światowej. W trudnych chwilach ona ma wygrywać mecze i brzydko mówiąc, spłacać się - mówi WP SportoweFakty Cezary Wilk.
Uspokaja. Nie trzeba bić na alarm
Czy można stwierdzić, że gracze Blaugrany świadomie nie podają do jednego z najlepszych napastników w historii? - Omawiane przez nas zjawisko ma dwie przyczyny. Po pierwsze, FC Barcelona stworzyła mało dogodnych sytuacji bramkowych. Robert nie jest potrzebny w procesie kreowania akcji. Gdy Katalończycy mają problemy ze sforsowaniem defensywy niżej broniących rywali, po prostu nie ma czego wykańczać - analizuje były pomocnik Deportivo La Coruna.
- Po drugie, w konfrontacjach z teoretycznie słabszymi rywalami Yamal i Raphinha nagminnie wchodzą w drybling z obrońcami albo wolą kończyć akcje na własną rękę. Zwłaszcza Lamine. To jest jakiś problem FC Barcelony, który trzeba przenalizować, bo czasami zdecydowanie lepiej podać piłkę. Nie wyciągałbym natomiast zbyt daleko idących wniosków. Obaj skrzydłowi cenią kunszt Lewandowskiego, gdyby naprzeciwko nich stali zawodnicy na przykład Bayernu, a nie Deportivo, nasz napastnik otrzymywałby zdecydowanie więcej podań - dodaje ekspert LaLigi.
Kryzys jeszcze nie za FC Barceloną?
Mecz z zespołem z Alaves zdaniem Leszka Orłowskiego miał być testem dla piłkarzy Dumy Katalonii. - Jeśli Blaugrana zatrzyma zespół grający nisko, wtedy powiem, że kryzys już za nią. Na razie nie ma o tym mowy. Zobaczymy, jak zespół będzie wyglądał niedługo w La Liga przeciwko dobrze broniącemu się Deportivo Alaves - mówił nam dziennikarz tygodnika "Piłka Nożna" (cała rozmowa -> TUTAJ).
Po niedzielnym meczu natomiast trudno się zachwycać podopiecznymi Hansiego Flicka. Gdyby nie Lewandowski, Blaugrana straciłaby kolejne punkty w tym sezonie.
- Deportivo umiejętnie wybijało ich z rytmu i broniło się rozsądnie. Widać, że FC Barcelona nie czuła się komfortowo. Ostatecznie na ratunek pośpieszył nasz napastnik. Można powiedzieć, że kolejny raz udowodnił, jak bardzo zespół go potrzebuje. W szatni bez wątpienia nikt nie zamierza kwestionować jego wartości - przyznaje Wilk.
Wygryzł Penę na dobre
Przeciwko drużynie z Alaves trzecie czyste konto w barwach FC Barcelony zachował Wojciech Szczęsny. - Jest numerem jeden. To jasne - mówił o Polaku Hansi Flick na konferencji prasowej (więcej -> TUTAJ).
Mimo tych słów, Wilk nie wyklucza, że w nadchodzącym meczu 1/4 finału Pucharu Króla z Valencią, między słupkami bramki Dumy Katalonii może się pojawić Inaki Pena. - W pucharach krajowych często lepsze zespoły rotują składem. Liga Mistrzów i La Liga są natomiast zarezerwowane dla Szczęsnego - przyznaje ekspert.
- Hierarchia jakiś czas temu się zmieniła, to oczywiste. Szczęsny jest pierwszym bramkarzem. Znając konsekwencję Flicka, zdziwiło mnie, że Niemiec zdecydował się na taki ruch w trakcie sezonu. Niemniej to oznacza, że na 99 procent Wojtek pozostanie numerem jeden do końca rozgrywek - dodaje były pomocnik.
I zwraca uwagę na dodatkowy atut Szczęsnego. - Potrzebują jego doświadczenia i spokoju. Wie, jak funkcjonuje futbol, nie panikuje po jednym nieudanym meczu. Młody zespół jest cenny, ale gdy jest wymieszany z doświadczonymi zawodnikami, wartość jeszcze rośnie. Katalończycy pokochali osobowość Szczęsnego, a także jego boiskową klasę. Tylko niespodziewany zwrot akcji mógłby mu odebrać miejsce w podstawowym składzie - podsumowuje Cezary Wilk.
Mecz 1/4 finału Pucharu Króla Valencia - FC Barcelona w czwartek o godz. 21:30. Transmisja w TVP Sport. Relacja tekstowa NA ŻYWO w WP SportoweFakty.
Bogumił Burczyk, dziennikarz WP SportoweFakty
Kibicuj "Lewemu" i FC Barcelonie na Eleven Sports w Pilocie WP (link sponsorowany)