Jeszcze przed świętami zespół Carlo Ancelottiego nie mógł znaleźć stabilnego stylu gry. W 26 meczach zanotowali pięć porażek i cztery remisy, co wprawdzie pozwalało im pozostawać w grze we wszystkich rozgrywkach, ale ich forma nie przekonywała. W La Lidze prowadziło Atletico Madryt, wykorzystując spadek formy FC Barcelony, która wcześniej dominowała. Real Madryt zajmował wówczas drugie miejsce.
Jak podaje sport.es, w Lidze Mistrzów sytuacja również była trudna – trzy porażki w sześciu meczach stawiały ich w niekorzystnej pozycji. Choć zdobyli Superpuchar Europy i Klubowe Mistrzostwo Świata, bolesna porażka 2:5 z Barceloną w Superpucharze Hiszpanii oraz wcześniejsza przegrana 0:4 w lidze z zespołem prowadzonym przez Flicka wzbudziły wątpliwości co do pracy Ancelottiego.
Jednak styczeń okazał się dla "Los Blancos" przełomowy. Zespół zaczął prezentować lepszy futbol i notować pozytywne wyniki. Wygrali osiem kolejnych spotkań, zapewniając sobie awans do ćwierćfinału Copa del Rey oraz kolejnej fazy Ligi Mistrzów.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Ależ to wymyślił! Gol bezpośrednio z rzutu rożnego
W La Lidze objęli pozycję lidera, korzystając z nierównej formy Atletico Madryt, które wyprzedzili o cztery punkty, oraz Barcelony, nad którą zyskali siedem punktów przewagi.
Ancelotti zdołał przekonać drużynę o jej potencjale, znajdując rozwiązania na ławce rezerwowych. Kluczowe okazały się występy takich zawodników jak Dani Ceballos, Marco Asensio, Fran Garcia, Brahim Díaz czy Rodrygo. Ponadto znacząco poprawiła się forma Kyliana Mbappé, a Jude Bellingham stał się liderem zespołu.
Co ciekawe, jak zauważa sport.es, sukcesy przyszły nie tam, gdzie włoski trener się ich spodziewał. Ancelotti zawsze podkreślał znaczenie defensywy jako "klucza do sukcesu", jednak to ofensywa wyciągnęła Real z problemów.
W ośmiu zwycięskich meczach zdobyli aż 30 bramek, co daje średnią 3,75 gola na mecz, podczas gdy wcześniej średnia wynosiła dwa gole. Równocześnie poprawili grę w obronie, tracąc tylko pięć bramek i zmniejszając średnią strat do 0,6 gola na mecz.
Ostatecznie Real Madryt przebudził się w kluczowym momencie sezonu. Jedynym zespołem, który wciąż sprawia im problemy, pozostaje Barcelona, która stała się ich "czarną bestią" w tym sezonie.