Odwrócili losy meczu. Manchester City uniknął blamażu w Lidze Mistrzów

PAP/EPA / Na zdjęciu: mecz Manchester City - Club Brugge
PAP/EPA / Na zdjęciu: mecz Manchester City - Club Brugge

Manchester City złapał jeden z ostatnich biletów do fazy pucharowej Ligi Mistrzów. "Obywatele" przed własną publicznością pokonali Club Brugge 3:1. Na Etihad Stadium mogliśmy oglądać Michała Skórasia.

Pep Guardiola przed meczem określił to spotkanie mianem "finału". Jego drużyna, ku zaskoczeniu wszystkich, znalazła się na krawędzi Ligi Mistrzów i tylko zwycięstwo w ostatniej kolejce pozwalało myśleć o wślizgnięciu się do fazy pucharowej. Zadanie nie należało do najłatwiejszych, bo "Obywatele" trafili na Club Brugge w szczytowej formie.

Mistrzowie Belgii przystępowali do środowego meczu jako zespół niepokonany od 20 spotkań we wszystkich rozgrywkach. Przed tygodniem na własnym stadionie byli w stanie urwać punkty chociażby Juventusowi FC i przed zakończeniem fazy ligowej także znaleźli się w gronie drużyn walczących o 1/16 finału.

"Obywatele" od pierwszych minut zadomowili się pod polem karnym gości. Głęboko cofnięta defensywa Club Brugge skutecznie odpychała jednak ataki Manchesteru City. W 19. minucie piłka znalazła się w bramce Simona Mignoleta, ale strzelec gola Ilkay Gundogan nie zdążył nawet uśmiechnąć się po skutecznym zamknięciu akcji. Sędzia liniowy od razu wyłapał pozycję spaloną Niemca.

ZOBACZ WIDEO: To rzadki widok. Gwiazda futbolu była przerażona

Goście korzystali głównie z błędów w ataku pozycyjnym Manchesteru City, czego efektem były niebezpieczne wyjścia z kontrą. Belgowie próbowali tego rozwiązania do skutku, co zaowocowało niespodzianką przed zakończeniem pierwszej połowy. Piłkę do bramki Edersona skierował Raphael Onyedika.

Po przerwie zawodnicy Pepa Guardioli nie mieli już nic do stracenia, więc jeszcze bardziej podkręcili tempo. Tego obrońcy Club Brugge nie byli w stanie już wytrzymać i dwukrotnie skapitulowali, najpierw po indywidualnej akcji Mateo Kovacicia, a następnie w sytuacji, gdy do własnej bramki trafił Joel Ordonez.

Mistrzowie Anglii wiedzieli, że jedna bramka przewagi może w tym meczu nie wystarczyć, bo tego awansu muszą być pewni. Bardzo dobrą zmianę w przerwie dał Savinho, który rozruszał nieco lewe skrzydło, a na kwadrans przed końcem meczu perfekcyjnie urwał się przy dalekim zagraniu w pole karne i dał gospodarzom bramkę pieczętującą oczekiwany sukces.

Manchester City zdołał wydostać się spod topora i do fazy pucharowej pomknie wraz z bezpośrednim rywalem. Dzięki wynikom pozostałych spotkań Club Brugge wiosną też powalczy w 1/16 finału Ligi Mistrzów. W spotkaniu na Etihad Stadium od 70. minuty wystąpił Michał Skóraś. O występie Polaka trudno jednak napisać coś więcej, poza tym, że na murawie się pojawił.

Manchester City - Club Brugge 3:1 (0:1)
0:1 - Raphael Onyedika 45'
1:1 - Mateo Kovacić 53'
2:1 - Joel Ordonez 61' (sam.)
3:1 - Savinho 76'

Składy:

Manchester City: Ederson - Matheus Nunes, John Stones, Manuel Akanji, Josko Gvardiol - Mateo Kovacić, Ilkay Gundogan (46. Savinho), Kevin De Bruyne (81. Rico Lewis) - Bernardo Silva, Erling Haaland, Phil Foden

Club Brugge: Simon Mignolet - Roberto Seys, Brandon Mechele, Joel Ordonez, Maxime De Cuyper - Raphael Onyedika, Ardon Jashari, Hans Vanaken - Chemsdine Talbi (70. Michał Skóraś), Ferran Jutgla (70. Romeo Vermant), Christos Tzolis (70. Hugo Vetlesen)

Żółte kartki: Guardiola (Man. City, poza boiskiem)

Sędzia: Jose Sanchez Martinez (Hiszpania)

Komentarze (0)