Pytając polskich kibiców o najlepszych strzelców wszech czasów w naszym kraju, można by spodziewać się wymiany nazwisk takich piłkarzy jak Robert Lewandowski, Włodzimierz Lubański, Krzysztof Warzycha czy Ernest Wilimowski. Z pewnością jednak w tym gronie zabrakłoby Andrzeja Borowskiego.
Jednak prawda jest taka, iż należy on do wspomnianego, zacnego grona. Borowski to przede wszystkim legenda Chojniczanki Chojnice, który ma za sobą także występy w Widzewie, z którym świętował wicemistrzostwo kraju w sezonie 1998/99. Jednak w barwach łódzkiego klubu nie zanotował żadnego trafienia.
Reportaż dotyczący Borowskiego ukazał się na stronie TVP Sport. Jak się okazało ten początkowo był bramkarz, ale po przesunięciu na atak nie chciał już wrócić na nominalną pozycję.
ZOBACZ WIDEO: Kuriozalny gol samobójczy. Tylko spójrz, co zrobił ten piłkarz!
Efektem tego było łącznie 683 goli, które zdobył w latach 1994-2013, występując w niższych ligach w Polsce. Oprócz Widzewa czy Chojniczaki występował także w klubach Flotylla Gdańsk, Gedania Gdańsk, Cartusia Kartuzy, Wierzyca Pelplin oraz Kornowscy Szarża Krojanty.
- Przez pół roku byłem bramkarzem. Jechaliśmy na ostatni mecz z Polonią Bydgoszcz w dwunastu, w tym dwóch bramkarzy. Trener powiedział, że wyjątkowo zagram w ataku. Wygraliśmy 5:0, a ja strzeliłem wszystkie gole. Rzuciłem później do trenera, że już na pewno nie wrócę między słupki. I tak to się zaczęło - wyznał były piłkarz.
Dokładną liczbę zdobytych bramek wyliczyli mu statystycy Wojciech Frączek i Łukasz Hulisz. Biorąc pod uwagę piłkarzy z choćby jednym meczem na najwyższym szczeblu rozgrywkowym, Borowski przez długi czas był najlepszym strzelcem w historii polskiej piłki. Ze szczytu zepchnął go dopiero Robert Lewandowski, który na ten moment ma 711 goli.
Borowski nigdy nie został powołany do reprezentacji Polski. Po latach wciąż jednak pamięta mecz, w którym grał przeciwko byłemu selekcjonerowi Czesławowi Michniewiczowi, który strzegł bramki Polonii Gdańsk. Wówczas napastnik zdobył cztery bramki.
- Czesio Michniewicz wspomina mi do dziś, że nikt nie strzelił mu więcej w jednym spotkaniu - przyznała legenda Chojniczanki.