Co roku na PGE Narodowym odbywa się wiele wydarzeń, które odbijają się szerokim echem. Niektóre nie mają nic wspólnego ze sportem. Stadion natomiast kojarzy się przede wszystkim z reprezentacją Polski. To właśnie w Warszawie Biało-Czerwoni rozgrywają większość swoich spotkań, w tym te najważniejsze o stawkę.
Trudno więc się dziwić, że gdy w zeszły poniedziałek media obiegła sensacyjna informacja, że Polacy mogą nie wystąpić w 2025 roku ani razu na Narodowym (więcej -> TUTAJ), ze względu na brak porozumienia PZPN-u z władzami obiektu, w środowisku rozpętała się burza.
Operator stołecznego obiektu w poniedziałkowym komunikacie ogłosił, że zaproponował federacji 35-proc. wzrost czynszu względem wygasłej pod koniec 2024 roku umowy. Jak ustaliliśmy, PZPN godzi się na podwyżkę o 5 proc. (więcej -> TUTAJ).
ZOBACZ WIDEO: Jak to wpadło? Co za pech bramkarza!
W miniony poniedziałek prezes zarządu Cezary Kulesza ogłosił, że gdyby kadra miała nadal grać w Warszawie, ceny biletów mogłyby drastycznie wzrosnąć (więcej -> TUTAJ). - Dbamy o dobro naszego kibica, bo bilety musiałyby wzrosnąć o 100-150 procent. Opłaty za Stadion Narodowy wzrosły drastycznie - podkreślił w rozmowie z WP SportoweFakty prezes PZPN.
Negocjacje trwają. Udało nam się ustalić, że ostateczna najpewniej zapadnie w środę (więcej -> TUTAJ).
Ekspert rozumie możliwe przyczyny działań PZPN
Stadion Śląski zaoferował PZPN bardzo atrakcyjne warunki. O ile tylko otrzyma prawo do organizacji meczów eliminacji do mistrzostw świata. - Nie wiem, jakie były rozbieżności w negocjacjach między PZPN-em, a zarządzającymi PGE Narodowym. Jeśli warunki wynegocjowane ze Stadionem Śląskim były bardziej atrakcyjne, była to decyzja biznesowa, która mogła mieć swoje uzasadnienie - mówi WP SportoweFakty specjalista od marketingu sportowego Jędrzej Hugo-Bader z agencji VML.
- Mamy to szczęście, że w Polsce mamy wiele pięknych stadionów. Wśród nich jest Stadion Śląski, który także ma bogatą tradycję i był świadkiem wielu wyjątkowych wydarzeń związanych z polską piłką - jeszcze przed remontem, ale także w ostatnich latach. To na tym stadionie wywalczyliśmy ostatnio awans na mistrzostwa świata, pokonując Szwecję - dodaje.
"Nie da się zadowolić wszystkich"
Hugo-Bader uważa, że pewne urozmaicenie mogłoby zadziałać na korzyść reprezentacji Polski. - Nie widzę przeciwwskazań, żeby polska kadra mogła grać także na innych stadionach, niż PGE Narodowy. Dla mnie moglibyśmy część meczów grać w Warszawie, a część w Chorzowie. Jest też Gdańsk czy Wrocław. Może dzięki temu także atmosfera na trybunach byłaby nieco gorętsza - przyznaje specjalista od marketingu sportowego.
- Nie da się zadowolić wszystkich. Na Śląsku akurat pewnie się cieszą z takiego rozwiązania - podsumowuje Jędrzej Hugo-Bader.
Bogumił Burczyk, dziennikarz WP SportoweFakty