Prawdziwy polski weekend w FC Barcelonie. W sobotę (4 stycznia) "Blaugrana" w Pucharze Króla ograła UD Barbastro 4:0 i wówczas Robert Lewandowski skompletował dublet, a debiutujący Wojciech Szczęsny zachował czyste konto. Dzień później znakomity występ zaliczyła z kolei Ewa Pajor.
W 16. kolejce ligowej rywalizacji jej zespół rozbił Real Sociedad aż 6:0. Połowę bramek zdobyła właśnie Polka, która potrzebowała 59 minut, by skompletować hat-tricka, który zwieńczyła asystą. W tym sezonie nasza zawodniczka zanotowała już łącznie 20 trafień, w tym 13 w lidze.
Hiszpańskie media doceniły nie tylko ją, ale także 21-letnią Salmę Paralluelo, która dwukrotnie wpisała się na listę strzelców. "Zwycięstwo 'Blaugrany' podczas wizyty w Sociedad dzięki podwójnemu trafieniu utalentowanej napastniczki w jej pierwszym występie w lidze, a także hat-trickowi Pajor" - napisał hiszpański "AS", a podobnie także kataloński "Sport".
Wymowne jest również to, jak później nazwana została polska zawodniczka. - Cules otrzymali hat-tricka od swojej zabójczyni, czyli Pajor - podkreśliło pierwsze z wymienionych źródeł.
Tym samym po raz kolejny w tym sezonie napastniczka z naszego kraju została nazwana "zabójczynią". I nie ma się co dziwić, ponieważ po transferze do Barcelony błyszczy aż miło, raz po raz notując udane występy.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Mijał rywali jak tyczki. Tak gra "Benja Messi"