Punktem wyjścia było pytanie od Bartłomieja Stańdo, przedstawiciela "Sektora Widzew" o wytłumaczenie tego, dlaczego drużyna, która na początku sezonu dawała kibicom radość, teraz wzbudza frustrację ale z zastrzeżeniem, by spróbować odpowiedzieć bez fachowej terminologii typu "tercje" oraz "półprzestrzenie"
- Pomimo tego, że ostatnie lata mojej pracy jako trenera, to jest głównie rozwijanie się pod kątem komunikacji i tego, w jaki sposób spowodować, że twój przekaz będzie jasny dla każdego, bo taka jest intencja. Po takim wstępie prawdopodobnie 90 procent trenerów, by po prostu nie odpowiedziało, tylko by miało do pana pretensje, że jak pan może użyć sformułowania, że "dziennikarz bądź kibic jest od tego, żeby się pastwić nad trenerem, a trener jako sługa musi się albo dostosować, albo przyznać, że "to skandal i nie będziemy w ten sposób rozmawiać" - rozpoczął Daniel Myśliwiec.
- Ja nie jestem w stanie słowami wyjaśnić prawdopodobnie czegoś, co czuję. Pozwoliłem sobie na uzewnętrznienie swoich emocji, które bardzo często głęboko skrywam, po meczu z Górnikiem Zabrze i wtedy też było źle - w sensie, że nie każdy to odebrał dobrze. Jeżeli my, szczególnie w profesjonalnej piłce, będziemy się przejmować tym, co jak ktoś odbiera, albo będziemy się zastanawiać, czy moja emocja jest ważniejsza od twojej emocji, to wtedy będą takie sytuacje non-stop, a kluczowe za każdym razem i bez względu na to, co się dzieje, będzie wynik. Może zagrać słaby mecz, ale wygrasz, czyli w sumie fajnie, że akurat w loterii wygraliśmy, to wszyscy cię lubią i wtedy jesteś fajny i wtedy nikt się nie pastwi nad tobą - tłumaczył.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Kuriozalny gol! Najdziwniejszy "swojak" sezonu?
Jak zaznaczył szkoleniowiec Widzewa Łódź, działa to w dwie strony, bo można też na tej samej loterii zagrać dobry mecz i go przegrać, a i tak szkoleniowca większość kibiców będzie oceniać przez pryzmat wyników.
- Za każdym razem będę robił to, co wierzę i w momencie, kiedy - przykładowo - ktoś prawdopodobnie odbierze to jako tłumaczenie się, bądź tłumaczenie kogoś, niespecjalnie mnie to interesuje. Nie dlatego, że nie szanuję emocji i odczuć. Ja je szanuję, rozumiem, dlatego staram się konsekwentnie tłumaczyć, co robimy i w jaki sposób - co jest dla nas ważne, co nie jest ważne i nie oceniać. Bo jeżeli ktoś mnie zapyta, dlaczego ten gra, dlaczego tamten nie gra, to ja mogę przywołać mojego jednego bardzo serdecznych moich kolegów po fachu trenera Przemysława Cecherza: "bo jest słaby!" i mam prawo do tego, ale... tego nie zrobię po prostu - kontynuował trener czerwono-biało-czerwonych.
Myśliwiec zmierzał do tego, że ostatni mecz na wyjeździe z Puszczą Niepołomice, który jego zespół przegrał 0:2, mógł potoczyć się zupełnie inaczej, bo - jego zdaniem - "pierwsza połowa nie miała prawa się tak skończyć".
- 8. minuta, robimy wszystko kapitalnie. Wchodzą w tę, niezrozumiałą trzecią tercję, wchodzą w pole karne przeciwnika. Sypek w pierwszym tempie może zagrać do Rondicia, który jest 5 metrów od bramki i nie ma przed sobą nikogo i nie ma spalonego. Nie ma prawdopodobnie jakiejś takiej pewności siebie, jak miał decydując o uderzeniu w starciu z Zagłębiem Lubin. Zwleka z momentem, ale wykorzystuje drugie tempo i świetne wbiegnięcie Frana Alvareza, czyli świetnego piłkarza - na poziomie ekstraklasy topowego. Nie trafia z 6 m do bramki. Tam robiliśmy wszystko dobrze i wtedy mecz, kontrolujemy w taki sposób jak chcemy, tak jak zaplanowaliśmy, tak jak się przygotowaliśmy. I wtedy drużyna jest super - zobrazował.
Tym przykładem Daniel Myśliwiec - jak przyznał - chciał wytłumaczyć, że nie chce podejmować decyzji pod wpływem odczuć najgłośniejszej i najbardziej emocjonalnie nastawionej grupy, czyli kibiców.
- Bo wtedy znowu będę grał w ruletkę. Nie wiem, czy rosyjską, ale ruletkę. Ktoś oczekuje, żebym zrobił to, później zrobił taką zmianę, zagrał takim systemem, zmienił system. Wtedy on działał, a teraz nie działał. To tak nie działa. Nie jestem w stanie każdemu kibicowi wytłumaczyć - przez pryzmat jego doświadczeń - jak on rozumie piłkę. Ja nie oczekuję, żeby kibica interesowały słupki ze statystykami, które mnie interesują. Kibic oczekuje wyniku, ale to ja robię wszystko, żeby ten wynik nie był na zasadzie rzutu monetą, a zwiększam prawdopodobieństwo wygrania meczu - wyjaśnił.
W końcowej części półgodzinnego monologu szkoleniowiec podkreślił, że uwielbia chodzić na treningi widzewskiej młodzieży, bo "tylko tam jest czysta emocja, szczerość i pasja. Ale za to nie płaci się jak w ekstraklasie".
- To, że "filozofuję", słyszę od 15 lat. "Myśli(wiec) jestem". Kiedy podpisywałem kontrakt z Widzewem, powiedziałem w jaki sposób będziemy pracować, co będzie nas wyróżniać i do tego będę dążył, bo taki kontrakt podpisałem. A druga kwestia, która jest dla mnie nienegocjowalna, to uczciwość. Możesz powiedzieć piłkarzowi: "słuchaj, bardzo cię potrzebuję, jesteś w super formie, jesteś w stanie przenosić góry". Tak robią ludzie, którzy kitują. Ja wolę zagrać w otwarte karty i powiedzieć lub podjąć decyzję. A jeśli ktoś się z nią nie zgadza, ja wtedy wytłumaczę o co chodzi. Bo tak samo piłkarze mają oczekiwania wobec mnie - podsumował.
Mecz Widzewa z Rakowem Częstochowa zaplanowano na godzinę 20:15 w sobotę 30 listopada. Relacja na żywo w WP SportoweFakty.