Senny wieczór w Dortmundzie. Borussia przypilnowała awansu

PAP/EPA / FABIAN STRAUCH / Na zdjęciu: Borussia Dortmund przypilnowała wyniku w rewanżu ze Sportingiem
PAP/EPA / FABIAN STRAUCH / Na zdjęciu: Borussia Dortmund przypilnowała wyniku w rewanżu ze Sportingiem

Nie było tu praktycznie żadnych emocji. Borussia Dortmund zremisowała bezbramkowo ze Sportingiem w rewanżowym meczu 1/16 finału Ligi Mistrzów. Gospodarze obronili zaliczkę z pierwszego spotkania i awansowali do dalszej fazy rozgrywek.

Niby Liga Mistrzów, dwie solidne europejskie marki, a gdyby nie kilkadziesiąt tysięcy kibiców na trybunach, to ten mecz przypominałby sparing.

Wynik pierwszego spotkania zrobił swoje. Borussia Dortmund wygrała w Lizbonie 3:0 i na własnym stadionie po prostu pilnowała, by nie stało się jej nic złego. Osłabiony Sporting (brak m.in. Viktora Gyokeresa) nie miał absolutnie nic do powiedzenia. Na dobrą sprawę nic by się nie stało, gdyby Gregor Kobel w ogóle nie wyszedł na boisko, bo nie miał kompletnie nic do roboty.

Borussia była zdecydowanie częściej przy piłce, długimi fragmentami nie schodziła z połowy przeciwnika. Tyle tylko, że niewiele było z tego konkretów. Trzy razy z dystansu uderzył Marcel Sabitzer (dwukrotnie nie trafił w bramkę, a raz świetnie interweniował Rui Silva).

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Sergio Ramos bożyszczem fanów. Szalona radość

W drugiej połowie wyglądało to podobnie. Najlepszą okazję zmarnował Serhou Guirassy, który nie wykorzystał rzutu karnego. Strzelił nieźle, po ziemi, blisko słupka, ale Rui Silva był tego dnia znakomicie dysponowany i nie dał się pokonać nawet z jedenastu metrów. Czasami sprzyjało mu szczęście, jak choćby w 69. minucie, gdy rezerwowy Giovanni Reyna trafił w słupek z kilku metrów.

Kandydat do najgorszego meczu 1/16 finału Ligi Mistrzów? Zdecydowanie tak. Ciężko będzie to przebić. Wyglądało to tak, że jedni i drudzy tylko czekają na końcowy gwizdek sędziego.

W pewnym momencie wydawało się, że Borussia jednak pokusi się o zwycięstwo, bo piłka wpadła do siatki po strzale Emre Cena, jednak radość gospodarzy trwała raptem kilka sekund, gdyż 31-latek był na spalonym. Jak nie idzie, to nie idzie. Oczywiście nie miało to żadnego znaczenia, bo kwestia awansu była już dawno rozstrzygnięta.

Borussia Dortmund - Sporting CP 0:0

Pierwszy mecz: 3:0. Awans: Borussia.

Składy:

Borussia: Gregor Kobel - Julian Ryerson, Emre Can, Nico Schlotterbeck, Daniel Svensson - Karim Adeyemi (89' Ramy Bensebaini), Marcel Sabitzer (89' Waldemar Anton), Pascal Gross, Julian Brandt (69' Giovanni Reyna), Jamie Gittens (46' Maximilian Beier) - Serhou Guirassy (68' Julien Duranville).

Sporting: Rui Silva - Ricardo Esgaio, Eduardo Quaresma, Ousmane Diomande, Goncalo Inacio (56' Afonso Moreira), Matheus Reis - Gabriel Teixeira (56' Maximiliano Araujo), Joao Simoes (40' Zeno Debast), Morten Hjulmand (46' Alexandre Brito), Geovany Quenda (84' Lucas Anjos) - Conrad Harder.

Żółte kartki: Sabitzer (Borussia).

Sędzia: Davide Massa (Włochy).

Komentarze (0)
Zgłoś nielegalne treści