Piękne pożegnanie Jana Furtoka. Koncert GKS-u Katowice w starciu beniaminków

PAP / Jarosław Praszkiewicz / Na zdjęciu: Arkadiusz Jędrych po raz kolejny uszczęśliwił kibiców GKS-u Katowice
PAP / Jarosław Praszkiewicz / Na zdjęciu: Arkadiusz Jędrych po raz kolejny uszczęśliwił kibiców GKS-u Katowice

Jeśli żegnać klubową legendę, to właśnie w takim stylu. GKS Katowice bardzo pewnie pokonał Lechię Gdańsk 2:0 w sobotnim meczu 17. kolejki PKO Ekstraklasy i tym samym efektownie uczcił pamięć zmarłego w tygodniu Jana Furtoka.

Jan Furtok pewnie patrzy teraz z góry na popisy GKS-u Katowice i rozpiera go duma. To był naprawdę kapitalny mecz w wykonaniu zespołu Rafała Góraka. Niby grało ze sobą dwóch beniaminków, ale różnica dzieląca obie drużyny była kolosalna.

Z jednej strony GKS - poukładany, dobrze zorganizowany. Każdy zawodnik wiedział, co ma robić na boisku. Z drugiej Lechia, w której nie zgadzało się absolutnie nic. Wyszło sobie na murawę jedenastu ludzi w raczej niewiadomym celu.

Oczywiście goście mieli swoje okazje, choć bramce Dawida Kudły zagrażali raczej sporadycznie. Najpierw bramkarz GKS-u obronił dość lekki strzał Maksyma Chłania, a w końcówce pierwszej połowy błysnął refleksem po uderzeniu Bohdana Wjunnyka. I to by było na tyle. Gdańszczanie nie mieli zbyt wielu argumentów w ofensywie.

A w tyłach paliło się, jak zawsze. Tylko w pierwszym kwadransie GKS miał przynajmniej trzy czyste sytuacje w polu karnym. W dwóch nie udało się trafić do siatki, ale trzecia próba była już skuteczna - Arkadiusz Jędrych zgubił krycie (co nie było zbyt trudne) i otworzył wynik. Katowiczanie oddali później pole gry Lechii, ale ta nie potrafiła zagrozić. No i tuż przed przerwą gospodarze wyprowadzili perfekcyjny kontratak i Sebastian Bergier z zimną krwią wykorzystał sytuację sam na sam z bramkarzem.

ZOBACZ WIDEO: Tego nie powstydziłby się nawet Ronaldo. Co za bramka!

Po przerwie Lechia teoretycznie ruszyła do ataku, ale trudno powiedzieć, czy wynikało to z ich lepszej postawy, czy po prostu GKS chciał dać się wyszumieć rywalowi. Przecież i tak było pewne 2:0. Rzecz jasna gospodarze mogli wygrać wyżej, gdyby np. po pięknym strzale nożycami Bergiera świetną paradą nie popisał się Bohdan Sarnawśkyj.

Niemniej, Lechia atakowała, natomiast trudno tu mówić o jakimś szturmie na bramkę. Najbliżej gola był Wjunnyk, ale strzelił w słupek.

Spotkanie z perspektywy trybun oglądał John Carver, który w poniedziałek prawdopodobnie zostanie zaprezentowany jako nowy trener gdańskiej drużyny. O ile oczywiście nie rozmyśli się po tym, co zobaczył w sobotę w Katowicach.

A co taki wynik oznacza dla układu tabeli? GKS zdobył bardzo ważne trzy punkty i zapewnił sobie spokój na najbliższe tygodnie, a może nawet i miesiące. Lechia? Wiemy już, że zimę spędzi w strefie spadkowej. Światełka w tunelu za bardzo nie widać.

GKS Katowice - Lechia Gdańsk 2:0 (2:0)
1:0 Arkadiusz Jędrych 14'
2:0 Sebastian Bergier 43'

Składy:

GKS: Dawid Kudła - Marcin Wasielewski, Alan Czerwiński (72' Mateusz Marzec), Arkadiusz Jędrych, Lukas Klemenz, Borja Galan - Adrian Błąd (90+2' Jakub Antczak), Sebastian Milewski, Oskar Repka, Mateusz Mak (72' Maarten Kusk) - Sebastian Bergier (89' Jakub Arak).

Lechia: Bohdan Sarnawśkyj - Dominik Piła, Loup-Diwan Gueho (80' Miłosz Kałahur), Bujar Pllana, Elias Olsson, Conrado (90+1' Karl Wendt) - Anton Carenko (54' Kacper Sezonienko), Iwan Żelizko, Rifet Kapić, Maksym Chłań (80' Tomasz Wójtowicz) - Bohdan Wjunnyk (80' Serhij Bułeca).

Żółte kartki: Błąd (GKS) oraz Chłań (Lechia).

Sędzia: Marcin Kochanek (Opole).

z Katowic Tomasz Galiński, WP SportoweFakty

Komentarze (3)
avatar
Beata Beatrycze
1.12.2024
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
avatar
Beata Beatrycze
1.12.2024
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Rękopis =Trylogia= Ogniem i mieczem = Potop = Pan Wołodyjowski = Zakład Narodowy im. Ossolińskich we Wrocław = Wpisane W Krajowa Lista Program = UNESCO = Pamięć Świata =
----------------------
Czytaj całość
avatar
Beata Beatrycze
1.12.2024
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz