Do dużego skandalu doszło podczas meczu Wisły Płock z Wisłą Kraków w 14. kolejce Betclic I ligi. Kibice gospodarzy w trakcie spotkania przeprowadzili pokaz pirotechniczny z udziałem fajerwerków i rac.
Na uwiecznionym w mediach społecznościowym nagraniu widać, że część z nich trafiła w osoby siedzące na sąsiednich trybunach. TVP Sport informowało, że niedługo później ze stadionu wybiegło dwóch dorosłych i dziecko, które według świadka zdarzenia miało poparzoną twarz. Policja wszczęła śledztwo, by ustalić osoby odpowiedzialne za wniesienie fajerwerków. W ramach podjętych działań funkcjonariusze zabezpieczyli nagrania z monitoringu.
Podkomisarz Monika Jakubowska, rzeczniczka prasowa Komendy Miejskiej Policji w Płocku, poinformowała w rozmowie z PAP, że zidentyfikowano czterech kibiców, którzy mogli wnieść na obiekt środki pirotechniczne. Przesłuchano trzech z nich. Żaden nie przyznał się do winy.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie Kompromitacja bramkarza. Kuriozalny gol w Meksyku
Funkcjonariusze poznali również tożsamość potencjalnych poszkodowanych. - Osoby, które mogły zostać pokrzywdzone, zostały przesłuchane, jednak żadna z nich nie wniosła oficjalnie, że czuje się poszkodowana w związku z zaistniałą sytuacją - mówiła rzeczniczka prasowa.
Jakubowska przekazała także, że w tej sprawie nikt nie usłyszał jak dotąd zarzutów. Podkreśliła jednak, że nadal trwają przesłuchania świadków zdarzenia, w tym pracowników ochrony na stadionie.
Wisła Płock niedługo potem wydała oświadczenie, przepraszając za incydent. W reakcji na zachowanie kibiców klub zamknął też do końca roku trybunę, na której wystrzelono środki pirotechniczne.
Sprawą zajęła się Komisja Dyscyplinarna PZPN. Pod koniec października zdecydowała, że jeden domowy mecz Wisły Płock zostanie rozegrany przy pustych trybunach. Klub został też ukarany zakazem organizowania wyjazdów kibiców na dwa spotkania ligowe.