W ostatnich miesiącach kariera Macieja Rybusa znalazła się na dużym zakręcie. 66-krotny reprezentant Polski gra obecnie w amatorskim FK 10. To ogromny zjazd dla piłkarza, który ma za sobą występy w czołowych rosyjskich klubach, a z Lokomotiwem Moskwa sięgnął po mistrzostwo i dwa puchary kraju.
Rybus regularnie udziela wywiadów miejscowym mediom. W niedawnej rozmowie z serwisem sport24.ru poruszono finansowe aspekty życia w Rosji. Dziennikarz zapytał, czy piłkarz występujący w tym kraju może utrzymać się za 30 tysięcy rubli miesięcznie (około 1370 zł według obecnego kursu). W odpowiedzi Polak podał znacznie wyższą kwotę.
ZOBACZ WIDEO: Problemy wielkich klubów w nowym formacie Ligi Mistrzów. "Wnioski zostaną wyciągnięte"
- Mam dwoje dzieci, które chodzą do prywatnego przedszkola, a to wiąże się z kosztami. Jeśli ktoś nie jada w restauracjach ani nie robi zakupów w luksusowych butikach… Nie chcę podawać dokładnych kwot, ale myślę, że 200 tysięcy rubli może wystarczyć - mówił. To równowartość 9 160 złotych.
Jak na standardy finansowe choćby w klubach polskiej Ekstraklasy nie wydaje się to wygórowaną stawką. W Rosji panują jednak zupełnie inne realia. Dość powiedzieć, że od tego roku minimalne miesięczne wynagrodzenie zostało podniesione do kwoty 19 246 rubli brutto (około 880 złotych). Jedna z wyborczych obietnic Władimira Putina zakłada, że w 2030 roku będzie to już 35 tysięcy rubli (nieco ponad 1600 złotych)
Dodajmy, że Rybus wyjechał do Rosji w 2012 roku, kiedy zamienił Legię Warszawa na Terek Grozny. Gra w tym kraju nieprzerwanie, za wyjątkiem sezonu 2016/2017, który spędził we francuskim Olympique Lyon. Po rozpoczęciu rosyjskiej inwazji na Ukrainę nie zdecydował się na wyprowadzkę. Jego żona jest Rosjanką. Para ma dwóch synów.