Robert Lewandowski strzelił swojego 15. gola w ligowym sezonie, jednak przez pomyłkę sędziów i systemu VAR nie został on uznany. FC Barcelona została skrzywdzona i niezasłużenie przegrała z Realem Sociedad (0:1).
Taka właśnie narracja panuje w katalońskich mediach od niedzielnego wieczoru. Po porażce Barcelony w Kraju Basków najwięcej pisze się o kontuzji Lamina Yamala oraz właśnie o możliwym błędzie arbitrów.
Przypomnijmy, że w 13. minucie spotkania Lewandowski najlepiej odnalazł się w polu karnym i pokonał Alexa Remiro. Po kilkudziesięciu sekundach system VAR przedstawił obraz 3-D, który wykazał, że stopa Polaka była o kilka centymetrów wysunięta bliżej bramki gospodarzy niż obrońcy Naifa Aguerda.
ZOBACZ WIDEO: Parada sezonu? Niewykluczone. Jak on to wyjął?!
Problem w tym, że co innego wykazały powtórki telewizyjne. Na obrazku z takiego przekazu widać, że gol został zdobyty prawidłowo. Komu więc wierzyć?
Czy rzeczywiście doszło do pomyłki? Jest podejrzenie, że SAOT, czyli półautomatyczny system linii spalonego w tej sytuacji popełnił błąd i gol Roberta Lewandowskiego powinien zostać uznany.
- Bardzo możliwe, że pomylono buty dwóch piłkarzy, w czym zawinił czynnik ludzki. Za całą procedurę jednak odpowiada człowiek, a nie tylko komputer, który zresztą nie jest perfekcyjny - mówi WP SportoweFakty ekspert ds. sędziowskich w Canal Plus, były arbiter Adam Lyczmański.
¡
— Archivo VAR (@ArchivoVAR) November 10, 2024
▪️ El fuera de juego semiautomático a defensa y atacante.
¡El VAR ha representado la bota de Nayef como si fuese la de Lewandowski! pic.twitter.com/4HpGKqnp89
Na pytanie, czy obraz pokazany przez VAR i ten w powtórce telewizyjnej mogą się różnić, odpowiada: - Tak i ciężko też mieć pretensje do sędziów VAR, bo 99 proc. sędziów zobaczyłoby ten obrazek i się z nim zgodziło. Jednak to pokazuje, że technologia to nie złoty środek, nie unikniemy w tym wszystkim czynnika ludzkiego. Zrobiła się jednak burza, bo ostatecznie FC Barcelona przegrała i jest o czym mówić.
Jak donosi "El Mundo Deportivo" FC Barcelona zażądała wyjaśnień od tamtejszego Komitetu Technicznego Sędziów.
"FC Barcelona żąda wyjaśnień w sprawie spalonego Lewandowskiego, bo ze zdjęcia nie wynika, że wysunięta stopa należy do napastnika Barcelony. Klub podkreślił, że jego intencją nie jest wyrażenie oburzenia na sędziego, ale po prostu chęć dowiedzenia się, jak w rzeczywistości funkcjonuje półautomatyczny spalony, kiedy interweniuje sędzia VAR, aby wygenerować obraz i w jaki sposób to robi. Możliwe, że ostatecznie utworzona grafika różni się od rzeczywistego obrazu" - pisze kataloński dziennik.
Polski ekspert nie spodziewa się jednak szerokich wyjaśnień ze strony hiszpańskich sędziów. - FC Barcelona raczej już nic nie zwojuje. Komitet Techniczny może tylko przytaknąć i co najwyżej przeprosić - mówi nam Lyczmański.
- Mogę się teraz tylko uśmiechnąć wspominając swoje czasy sędziowskie, gdy kierownicy burzyli się gdy zwracaliśmy uwagę na kolory getrów. Wszyscy się dziwili, czemu nalegamy, by się od siebie różniły, by były naciągnięte do kolan. Właśnie dlatego - dodaje.
Dodajmy, że Lewandowski zakończył mecz na Anoeta nie tylko bez gola, ale także z kontuzją pleców, która wykluczy go z udziału w zgrupowaniu reprezentacji Polski i meczów z Portugalią i Szkocją w Lidze Narodów UEFA (15 i 18 listopada).
Tomasz Skrzypczyński, WP SportoweFakty