Za minimalnego faworyta uchodzili czerwono-biało-czerwoni, którzy - choć na wyjeździe radzą sobie różnie, u siebie zazwyczaj nie przegrywają w tym sezonie. Zabrzanie jednak w tym sezonie zgromadzili o zaledwie cztery punkty mniej. A zatem zwycięstwo w Łodzi spowodowałoby redukcję tej różnicy do zaledwie jednego oczka.
- Widzew jest silnym zespołem, co pokazała chociażby nasza porażka z nim 1:3 w poprzednim sezonie. Rywale starają się grać do przodu, czasem może nawet kosztem defensywy, co wychodzi im szczególnie dobrze przed własną publicznością. Nakręcają się razem z kibicami. Łódź to ciężki teren i sądzę, że czeka nas ciekawy mecz. Mam nadzieję, że skończy się innym wynikiem niż ostatnio, tylko takim, jak na przykład dwa spotkania wstecz i wyjdziemy z tego zwycięsko - zapowiadał w wywiadzie dla klubowej telewizji Górnika obrońca tego zespołu Rafał Janicki.
Od pierwszych minut to przyjezdni przeważali i częściej atakowali. W dziewiątej minucie w polu karnym z piłką znalazł się Damian Rasak, lecz dobrze interweniował Rafał Gikiewicz. Widzewiacy dopiero przebudzili się w drugim kwadransie. Pierwszym sygnałem był strzał z dystansu Lirima Kastratiego, ale zagrożenie po nim było raczej niewielkie.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: "kradzież" w końcówce meczu. Co tam się działo!
W 30. minucie piłkarze trenera Jana Urbana zabawili się z defensywą łodzian, a piłkę do siatki wpakował Kamil Lukoszek. Analiza VAR wykazała jednak, że gracz z Zabrza był na pozycji spalonej. Jednak dziewięć minut później przyjezdni mieli rzut rożny. Dośrodkowywał Luka Zahović, a przepięknym strzałem z półwoleja popisał się Rasak, a chwilę potem celebrował gola na 1:0.
Jeszcze przed przerwą zarówno Widzew po centrostrzale Michała Żyry, jak i Górnik po próbie z dystansu Zahovicia mógł zdobyć bramkę, ale finalnie tak się nie stało. A po przerwie widowisko się ożywiło. Dwie minuty po wznowieniu gry Michał Szromnik z trudem obronił strzał Frana Alvareza. W odpowiedzi precyzyjny strzał oddał Zahović, ale w ostatniej chwili Gikiewicz sparował piłkę na słupek.
Później kibice na stadionie w Łodzi złapali się za głowę po strzale nad poprzeczką Rondicia, a w 57. minucie ze złości po zagraniu ręką Juljana Shehu we własnym polu karnym. Z jedenastu metrów trafił Luka Zahović i Górnik podwyższył prowadzenie.
Trener gospodarzy Daniel Myśliwiec chwilę potem dokonał czterech zmian, ale nadal nie było efektu bramkowego. Najbardziej aktywny był Fran Alvarez, lecz był nieco osamotniony w ofensywie.
Widzew tym samym przegrał drugi domowy mecz z rzędu u siebie. W czwartek łodzian czeka wyjazdowe starcie z Lechią Zielona Góra w 1/16 finału Pucharu Polski, a w niedzielę prestiżowy mecz ligowy w Warszawie z Legią. Zabrzanie tego samego dnia zmierzą się w Białymstoku z Jagiellonią.
Widzew Łódź - Górnik Zabrze 0:2 (0:1)
0:1 - Damian Rasak 39’
0:2 - Luka Zahović 58'
Składy:
Widzew: Rafał Gikiewicz - Lirim Kastrati (59' Marcel Krajewski), Mateusz Żyro, Juan Ibiza, Samuel Kozlovsky (76' Luis da Silva) - FranAlvarez, Juljan Shehu, Sebastian Kerk (59' Said Hamulić) - Jakub Sypek (59' Jakub Sypek), Jakub Łukowski (59' Kamil Cybulski) - Imad Rondić.
Górnik: Michał Szromnik - Norbert Wojtuszek, Rafał Janicki, Josema, Erik Janza - Taofeek Ismaheel (84' Yosuke Furukawa), Damian Rasak, Patryk Hellebrand, Kamil Lukoszek (90+2' Kamil Lukoszek) - Lukas Ambros, Luka Zahović (84' Sinan Bakis).
Sędziował: Łukasz Kuźma (Białystok).
Żółte kartki: Kastrati, Kozlovsky (Widzew) - Rasak (Górnik).
Widzów: 16 231.