Męczarnie polskich piłkarek w Rumunii. Ale z pozytywnym zakończeniem

Getty Images / Vasile Mihai-Antonio / Na zdjęciu: Natalia Padilla-Bidas w walce o piłkę
Getty Images / Vasile Mihai-Antonio / Na zdjęciu: Natalia Padilla-Bidas w walce o piłkę

To, że będą kłopoty, wiedzieliśmy. Ale tego, że wystąpią one już na pierwszym etapie, raczej niekoniecznie się spodziewaliśmy. Reprezentacja Polski kobiet wygrała w Bukareszcie z Rumunią 2:1 w pierwszym meczu barażowym o awans na Euro 2025.

To pierwsza z dwóch rund eliminacji Mistrzostw Europy. Los skojarzył Biało-Czerwone z Rumunkami, które w tym roku rywalizowały w dywizji C. To nasz zespół uchodził za faworyta tego dwumeczu, choć do takich prognoz podchodził ostrożnie.

- Czekaliśmy na mecz z Rumunią. Można powiedzieć, że jest to spotkanie, na które oczekiwaliśmy trzy lata. Walczyliśmy o to, ciężko pracowaliśmy, by zagrać w barażach o Euro. Teraz nadchodzi dzień, by przybliżyć się do tych marzeń. Zrobimy wszystko, by w naszym stylu, pełni pasji i zaangażowania, rozegrać ten mecz jak najlepiej i z jak najlepszym rezultatem - mówiła przed spotkaniem trener Nina Patalon dla "Łączy Nas Piłka".

Ale próżno było oczekiwać huraganowych ataków ze strony reprezentacji Polski od początku spotkania. Niby było posiadanie, ale nie przekładało się to nawet na okazje strzeleckie. A w 18. minucie koszmarny błąd przytrafił się Emilii Szymczak, której na 30. metrze od własnej bramki zza pleców wyskoczyła Ioana Balaceanu, przejęła piłkę i w sytuacji sam na sam pokonała Kingę Szemik.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie Hit internetu. Nagrali Lewandowskiego z "synami"

To też niespecjalnie obudziło polskie piłkarki, którym trudno było skonstruować konkretną sytuację pod bramką Andrei Paraluty. Niewidoczna była Ewa Pajor, na lekki strzał z dystansu zdecydowała się w 39. minucie Milena Kokosz, ale zagrożenie z tego było niewielkie.

Dziesięć minut po zmianie stron Polki mogły po raz drugi podarować przeciwniczkom bramkę. Uciekła Paulinie Dudek z piłką Cristina Carp, a sfaulowała ją we własnym polu karnym Kinga Szemik, ale bramkarka polskiej kadry oboroniła strzał Florentiny Ogar.

W 73. minucie sprawy w swoje ręce - czy też nogi - wzięła Natalia Padilla-Bidas, która znalazła się z piłką na prawej stronie, zeszła do środka, uderzyła sprzed linii 16. metra lewą nogą i doprowadziła do remisu.

Biorąc pod uwagę, jak układało się to spotkanie, już ten rezultat wyglądał dużo lepiej, ale tuż przed upływem podstawowego czasu gry Maria Ficzay złapała i ciągnęła za rękę Ewę Pajor w swojej szesnastce, a sędzia z Irlandii podyktowała jedenastkę dla Polski i jeszcze ukarała Rumunkę czerwoną kartką.

A do strzału podeszła sama poszkodowana. Napastniczka FC Barcelona w tym roku jeszcze nie zdobyła bramki w narodowych barwach. Mocnym strzałem pokonała jednak Paralutę i zakończyła trwający ponad 850 minut okres bez gola.

W doliczonym czasie gry dobre okazje miały jeszcze wprowadzone z ławki Klaudia Jedlińska czy Martyna Wiankowska, lecz finalnie już więcej goli w Bukareszcie nie padło. Mimo kiepskiej gry reprezentacja Polski wywalczyła korzystny rezultat przed rewanżem w Gdańsku, który odbędzie się we wtorek 29 października o 18:00.

Rumunia - Polska 1:2 (1:0)
1:0 - Ioana Balaceanu 18'
1:1 - Natalia Padilla-Bidas 73'
1:2 - Ewa Pajor 90' - z karnego

Składy:

Rumunia: Andrea Paraluta - Teodora Meluta, Ana Maria Stanciu, Maria Ficzay, Erika Gered - Olga Iordachiusi, Stefania Vatafu, Ioana Bortan - Ioana Balaceanu (90+1' Carmen Marcu), Cristina Carp (73' Claudia Bistrian), Florentina Olar.

Polska: Kinga Szemik - Sylwia Matysik, Emilia Szymczak, Paulina Dudek, Wiktoria Zieniewicz - Milena Kokosz (60' Martyna Wiankowska), Adriana Achcińska (60' Tanja Pawollek), Ewelina Kamczyk (81' Klaudia Słowińska) - Natalia Padilla-Bidas (90+4' Klaudia Jedlińska), Ewa Pajor, Dominika Grabowska.

Sędziowała: Cheryl Foster (Walia).

Żółte kartki: Meluta (Rumunia) - Kamczyk (Polska).

Czerwona kartka: Ficzay (Rumunia) - za faul.

Źródło artykułu: WP SportoweFakty