Odkąd zajmuję się kobiecą piłką, regularnie pojawiają się komentarze w stylu: "dziewczyny nie nadają się do gry w piłkę", "nikogo to nie obchodzi, nikt tego nie ogląda". A jednak w trakcie tych dwóch tygodni wydarzyło się coś, co spowodowało, że jednak o piłkarkach się mówi. I to o polskich piłkarkach!
Tuż przed meczem z Brazylią zostałem zapytany przez kolegów dziennikarzy, którzy żeńskiego futbolu nie oglądają, o ocenę tego, co już reprezentacja Polski kobiet U-17 osiągnęła na mundialu na Dominikanie oraz o szanse na mecz z Canarinhas. Odpowiedziałem, że: "jeśli kiedykolwiek wyrobiliście sobie zdanie o żeńskim futbolu na podstawie któregoś z meczów ligowych lub kadry A, to je zmienicie po obejrzeniu tej drużyny".
A co do szans, byłem bardzo ostrożnym, ale jednak optymistą. Ta pozytywna energia udzieliła mi się od naszych reprezentantek, z którymi miałem okazję rozmawiać przed turniejem, oraz od trenera Marcina Kasprowicza, który na każdym kroku podkreśla, że nie boimy się nikogo, że na boisko wyjdziemy się bić i walczymy o zwycięstwo. Wszyscy mówią to z taką pewnością siebie, że początkowo wydawało mi się to niewiarygodne. A jednak.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie Niesamowite show młodego bramkarza. "To naprawdę się wydarzyło"
Tak jak pokazały trzy mecze fazy grupowej, Polki są drużyną, która potrafi rzucić się na rywalki od początku, ale i zagrozić im po stałych fragmentach. Potrafi grać w obronie niskiej, ale i podejść wyżej, na połowie rywalek. Poza tym jest to tak waleczny zespół, że choćby którejś z dziewczyn urwało nogę (nadal nie wiemy jak czują się Iga Witkowska, Zuzanna Witek czy Julia Woźniak), to mimo łez w oczach zaciśnie zęby i będzie walczyć dalej, do samego końca.
Znajmy wielkość tego sukcesu
Ktoś może powiedzieć: "a tam, wygrały jeden mecz z Zambią, dwa razy po 0:0 i już ćwierćfinał, wielkie mi halo". Okej. Może i zgromadziliśmy najmniej punktów spośród wszystkich ekip, które awansowały do ósemki, ale za to jesteśmy jedyną reprezentacją, która do 1/4 finału weszła nie tracąc żadnej bramki. Przetrwaliśmy szaleńcze ataki Japonek w ostatnich 20 minutach. Przetrwaliśmy bieganinę za Zambijkami i przetrwaliśmy tańce z piłką Brazylijek. 270 minut bez straty bramki z fenomenalną Julią Woźniak w bramce.
W meczu o awans do półfinału światowego czempionatu zagramy z reprezentacją Korei Północnej, czyli ekipą, która w Azji w tej kategorii wiekowej zawsze jest mistrzem lub wicemistrzem, a na mundialach do lat 17 dwukrotnie sięgała po złoto, a raz po srebro. My cały czas jesteśmy Kopciuszkiem na wielkim balu, ale potrafimy się na tym balu zachować. Ba, umiemy nawet przepięknie tańczyć!
Te dziewczyny już są wielkie. Tak samo wielkie jak pokolenie Ewy Pajor, Eweliny Kamczyk czy Pauliny Dudek, które jako reprezentacja Polski do lat 17 w 2013 roku sięgnęły po złoto Mistrzostw Europy. Na mundial nie pojechały, bo akurat wypadał on w cyklu dwuletnim i akurat nie w tym roku. Ale ta drużyna pod batutą trenera Marcina Kasprowicza sama zawiesza sobie poprzeczkę coraz wyżej i... ją pokonuje.
Pomijając już fakt, że to pierwsza w ogóle kobieca reprezentacja Polski, która gra na mundialu, jest to pierwsza drużyna narodowa od 1993 roku i męskiej kadry do lat 17, który zagra w fazie pucharowej mistrzostw świata. A wcześniej dokonały tego już tylko legendarne reprezentacje Polski mężczyzn na mundialach dorosłych - w 1974, 1978 i 1982 roku.
50 lat po meczu na wodzie we Frankfurcie wydarzył się mecz na wodzie w Santiago de Los Caballeros. Mecz, który - mam nadzieję - wprowadził polską piłkę nożną kobiet na inny, wyższy poziom. Bo aby o żeńskim futbolu w Polsce się mówiło więcej potrzebny jest przynajmniej jeden z dwóch elementów - sukces kadry lub duży turniej w naszym kraju.
Nie wolno tego zmarnować!
Ale gorąco liczę, że o tej reprezentacji usłyszą (bo dość późno rozgrywają mecze, więc obejrzeć może się nie udać) młode dziewczęta, którym przeszła przez głowę kariera piłkarki. Gorąco liczę, że usłyszą o niej rodzice, którzy mieli dotąd wątpliwości, czy zapisać córkę na treningi piłkarskie. A coś czuję, że mogą usłyszeć, bo medialny rozgłos o tej potężnej drużynie jest zaskakująco duży.
Nagle o piłkarkach (i to młodych) zaczynają pisać największe portale w Polsce, a informacje o ich sukcesach pojawiają się w ogólnopolskich stacjach telewizyjnych czy radiowych. Trzymam kciuki za to, by szeroko pojęte środowisko piłki kobiecej w naszym kraju nie zmarnowało tej szansy. Niezależnie od tego, jak zakończy się dla nas mundial na Dominikanie, ta drużyna już dokonała rzeczy wielkiej. Oby stała się kołem zamachowym dla rozwoju tej dyscypliny.
PS. Za rok mamy na Podkarpaciu Euro U-19, a za dwa lata w Polsce MŚ U-20. I to będzie (niemal) ta sama reprezentacja Polski, która już teraz dostarcza nam tak wielkiej radości. Tego też nie zmarnujmy.
Krzysztof Sędzicki, dziennikarz WP SportoweFakty