"Musiałeś przejść na emeryturę, żeby w końcu trafić do wielkiego klubu" - żartował Cristiano Ronaldo w rozmowie z Wojciechem Szczęsnym po sobotnim meczu Ligi Narodów w Warszawie Polska - Portugalia. Te słowa doskonale obrazują, jakiego kalibru to jest transfer.
Przecież obaj występowali razem przez kilka lat w znanym na całym świecie Juventusie. FC Barcelona to jednak zupełnie inna para kaloszy. Tak wielkich klubów jest na całym świecie zaledwie kilka. I od początku przenosiny Wojciecha Szczęsnego wzbudzały ogromne emocje.
O spekulacjach transferowych dotyczących Polaka rozpisywały się media sportowe na całym świecie. Szczęsny przeszedł na piłkarską emeryturę zaledwie miesiąc wcześniej, ale takiej oferty po prostu się nie odrzuca. On też nie był w stanie.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie Co za rzut! Ukryty talent młodej gwiazdy FC Barcelony
Cała saga transferowa przeciągała się przez wiele dni a zaczęła się w zasadzie już kilka godzin po tym, jak w meczu z Villarrealem z kontuzją zszedł Marc-Andre ter Stegen. W poniedziałek było wiadomo, że kontuzja eliminuje go na kilka miesięcy. To sprawiło, że klub mógł pozyskać nowego zawodnika poza wyznaczonym okresem.
Saga ze Szczęsnym trwała ponad tydzień, bo dopiero w następną środę Polak podpisał umowę.
Barcelona nie zorganizowała żadnego oficjalnego powitania, żadnej konferencji. Tylko podpisanie kontraktu w siedzibie i tyle. Nie czuło się, że do klubu przychodzi wielka gwiazda, którą Szczęsny niewątpliwie jest.
Podobnie może się przeciągać ewentualny debiut golkipera. Następny mecz Blaugrana zagra z Sevillą już w niedzielę, 20 października o godz. 21:00. Od dawna spekulowano, że to właśnie będzie to spotkanie, w którym na murawę ponownie wybiegnie Wojciech Szczęsny. Argumentowano, że to dobry moment, żeby wejść w drużynę przed dwoma arcyważnymi meczami, jakie czekają ekipę w tym tygodniu: we środę w Lidze Mistrzów z Bayernem i w sobotę w hitowym starciu w Madrycie z Realem.
Wydaje się, że 2,5 tygodnia treningów to wystarczający czas, by bramkarz znalazł się chociaż w składzie meczowym. Hansi Flick poda go w sobotę, dzień przed spotkaniem. Jednak obecność w tej grupie wcale nie oznacza, że golkiper dzień później wyjdzie na boisko.
Według informacji katalońskiego radia RAC taki scenariusz jest jednak całkiem prawdopodobny. Szczęsny ma już być fizycznie w pełni gotowy, by zagrać 90 minut. Tylko od Flicka zależy, czy zdecyduje się skorzystać z usług Polaka już w niedzielę.
Są jednak i wątpliwości. - Nie nastawiałbym się, że Szczęsny wystąpi tak szybko - mówił w rozmowie z "Przeglądem Sportowym Onet" Aureli Altimira, były trener przygotowania fizycznego FC Barcelony. Zaznaczył, że jego zdaniem klub będzie wolał trochę poczekać (więcej TUTAJ).
Pytanie, kogo trener Dumy Katalonii ceni sobie wyżej na ten moment. Pojawiały się głosy, że Szczęsny wcale nie musi być jedynką w klubie, a miejscem w podstawowej jedenastce będzie dzielił się z Inaki Peną.
A co jeśli Szczęsny nie zagra przeciwko Sevilli? Następny mecz - o czym wspominaliśmy wyżej - FC Barcelona zagra z Bayernem, a potem w El Clasico. Czy Flick zdecyduje się wrzucić Polaka "na głęboką wodę"? Wcale nie musi być przekonany do tego, by dać Polakowi szansę debiutu w tak ważnych spotkaniach.
Jeśli tak się nie stanie, to następny mecz Barcelona zagra w niedzielę 3 listopada z Espanyolem. To najpóźniejsza możliwa data debiutu Polaka w nowych barwach.
[b]Arkadiusz Dudziak, dziennikarz WP SportoweFakty
[/b]