Te pieniądze przeszły nam koło nosa. Polacy stracili szansę na okazałą premię

PAP / Leszek Szymański / Sebastian Szymański (z prawej)
PAP / Leszek Szymański / Sebastian Szymański (z prawej)

Nawet 8,25 mln euro można zarobić w trwającej edycji Ligi Narodów. Reprezentacja Polski straciła jednak szansę na sporą część tej premii.

W tym artykule dowiesz się o:

"Biało-Czerwoni" zajmują 3. miejsce w tabeli i gdyby tak pozostało do końca, zagraliby w barażach o utrzymanie w dywizji A. Jeśli chodzi o finanse, obeszliby się smakiem, bo za taki wynik UEFA nie przydziela żadnych bonusów.

Nie mamy już szans na wygranie grupy, co oznacza, że nie podniesiemy z boiska 2,25 mln euro, co przy aktualnym kursie daje 9,65 mln zł. To gratyfikacja dla zwycięzców grup, którzy awansują bezpośrednio do półfinałów Ligi Narodów.

Teraz pozostaje nam walka o 2. lokatę. Za to osiągnięcie również nie przewidziano premii, lecz gwarantuje ono grę w ćwierćfinale i pozostanie w walce o ostateczny triumf.

Dopiero tam Polacy mogą zarobić jakiekolwiek pieniądze. Gdybyśmy zakończyli batalię w grupie jako wicelider, a następnie zwycięsko przeszli przez ćwierćfinał, weźmiemy udział w podziale finansowego tortu.

Za końcowy triumf najlepsza drużyna otrzyma 6 mln w unijnej walucie. Wicemistrz zainkasuje 4,5 mln euro, brązowy medalista - 3,5 mln, zaś ekipa z 4. pozycji - 2,5 mln.

6 mln euro (niemal 25,8 mln zł) to zatem maksymalna premia, na jaką mają jeszcze szansę "Biało-Czerwoni". By jednak liczyć na cokolwiek, musimy najpierw zająć 2. miejsce w grupie, a następnie wygrać ćwierćfinał.

Rywalizacja grupowa rozstrzygnie się w połowie listopada. Polacy zmierzą się jeszcze na wyjeździe z Portugalią (15.11), a następnie u siebie ze Szkocją (18.11).

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Szokujące sceny! Młodzi piłkarze skoczyli sobie do gardeł

Źródło artykułu: WP SportoweFakty