Szybko poszło. Gorąco wokół Fernando Santosa

WP SportoweFakty / Mateusz Czarnecki /  Na zdjęciu: Fernando Santos
WP SportoweFakty / Mateusz Czarnecki / Na zdjęciu: Fernando Santos

Bez wątpienia Fernando Santos najlepsze lata ma już za sobą. Od czerwca 2024 roku jest trenerem Azerbejdżanu, a dziennikarze już sugestywnie podpytują go, czy myśli o przejściu na emeryturę, nazywając wyniki kadry "haniebnymi".

Tego fachowca w Polsce wszyscy dobrze znamy, gdyż w 2023 roku był trenerem naszej reprezentacji i po niecałych ośmiu miesiącach został odwołany ze stanowiska za kompromitujące wyniki w eliminacjach do Euro 2024.

Fernando Santos odkąd opuścił portugalską kadrę, już tylko odcina kupony od swojej sławy i bez wątpienia najlepsze lata ma za sobą. W styczniu tego roku objął Besiktas i zabawił tam... niespełna trzy miesiące, a w czerwcu został selekcjonerem Azerbejdżanu, który rywalizuje w Lidze Narodów.

W czwartej kolejce jego zespół przegrał w Baku ze Słowacją 1:3 i znajduje się na ostatnim miejscu w pierwszej grupie Ligi C. "Nie martwisz się, że rośnie ryzyko utraty twojej reputacji po haniebnych porażkach reprezentacji Azerbejdżanu?" - zapytał po meczu Santosa dziennikarz "Azeri Sport".

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Messi i spółka świętowali. Mieli ku temu ważny powód

Santos zaczął odpowiadać "na okrętkę" i odniósł się wyłącznie do przebiegu spotkania. Jego rozmówca musiał się upomnieć, po czym usłyszał: - Nie nazwałbym tego haniebną porażką. Są aspekty, które musimy poprawić, ale nie sądzę, że właściwe jest nazywanie tego w ten sposób - odparł Portugalczyk.

"Nie uważa pan czterech porażek z rzędu za hańbę. A jeśli Azerbejdżan spadnie do Dywizji D, czy uzna pan to za haniebny wynik?" - drążył dziennikarz. - Nie wierzę, że spadniemy. Naszym celem jest pokazanie w przyszłości najlepszego futbolu. Oczywiście nie sądzę, że w obecnej sytuacji wylądujemy w Dywizji D. Chcemy walczyć do końca - odpowiedział Santos.

Najlepsze pytanie padło na koniec. "Myślisz o emeryturze? Przecież w Portugalii, Polsce i Besiktasie też odszedłeś ze stanowiska przed końcem kontraktu..." - usłyszał trener. I bardzo szybko uciął temat, mówiąc: - Nie znasz tej historii. Kiedy byłem w Besiktasie, wygraliśmy 7 z 10 meczów...

Z korespondentem "Azeri Sport" rozmawiał także Ramiz Mamedow, który zaznaczył, że lepiej byłoby powierzyć drużynę miejscowemu szkoleniowcowi. - On przynajmniej znałby zawodników. Marnujemy pieniądze. Nadal przegrywamy. Po tylu porażkach powinien być gotowy na krytykę - zaznaczył były piłkarz.

- W piłce nożnej zdarzają się cuda, ale nawet jeśli wygramy ze Słowacją, co nam to da? Nic. Wszystkie nasze drużyny tylko przegrywają. Nie mogę powstrzymać się od obwiniania Santosa. Problemy są zbyt głębokie - podkreślił Mamedow.

Źródło artykułu: WP SportoweFakty