Legenda Juventusu o Wojciechu Szczęsnym. "Ja bym zrobił inaczej"

WP SportoweFakty / Mateusz Czarnecki /  Na zdjęciu: Wojciech Szczęsny
WP SportoweFakty / Mateusz Czarnecki / Na zdjęciu: Wojciech Szczęsny

- Byłem zaskoczony. Takiej decyzji się nie spodziewałem - mówi nam Gianluca Zambrotta. Jedna z legend Juventusu komentuje zakończenie kariery przez Wojciecha Szczęsnego. Wspomina też swojego ulubionego polskiego piłkarza.

Zambrotta to mistrz świata z reprezentacją Włoch z 2006 roku. Także wicemistrz Europy (2010 r.), finalista Ligi Mistrzów, były gracz między innymi Juventusu, Barcelony czy Milanu. Zambrotta był obrońcą, sięgnął trzykrotnie po mistrzostwo Serie A.

Najdłużej był związany z Juventusem, występował w tym klubie w latach 1999-2006. Rozegrał ponad 200 spotkań i dalej losy Juve nie są mu obojętne. - Przyznam szczerze, że decyzja Szczęsnego mnie zaskoczyła - mówi nam Gianluca Zambrotta. - Nikt nie mógł się tego spodziewać. Myślę, że dla Juventusu będzie to miało znaczenie w najbliższej przyszłości. W moim klubie są zmiany, pisze się nowy rozdział. Zmieniliśmy dyrektora sportowego, trenera i są czystki w drużynie. Ale w przypadku Szczęsnego można było zachować się inaczej - twierdzi były piłkarz.

"Zrobiłbym inaczej"

- Gdyby to ode mnie zależało, gdybym pracował w strukturach Juventusu, to zrobiłbym wszystko, by zatrzymać Szczęsnego i to nie tylko do końca trwania umowy, a na kilka kolejnych lat. Na pewno szukałbym każdego sposobu, by tak zrobić. Nie potrafię wytłumaczyć, dlaczego tak się stało. Może po prostu Szczęsny chciał poświęcić się rodzinie? - zastanawia się nasz rozmówca.

Szczęsny rozwiązał kontrakt z klubem na rok przed wygaśnięciem umowy. Stało się tak, bo Juventus nie chciał już naszego bramkarza w swoim zespole. W okresie przygotowawczym oddelegował zawodnikowi trenera do zajęć indywidualnych. Po rozwiązaniu kontraktu z Juventusem Szczęsny zakończył karierę. Później przyznał, że planował to zrobić rok później - ale nie było mu dane wypełnić umowy.

Zapisał się w historii 

Nasz bramkarz trafił do Juventusu jako następca legendarnego Gianluigiego Buffona. Dla klubu z Turynu rozegrał 252 mecze, zdobył trzy mistrzostwa kraju, dwa Superpuchary i jeden Puchar Włoch.

- Nie porównam Szczęsnego do Buffona, bo tego nie można robić w przypadku Gigiego. On jest poza skalą, nie da się go porównać z nikim. Zawsze był i pozostanie numerem 1. Ale powiem inaczej: Szczęsnego możemy zaliczyć do jednego z najlepszych bramkarzy w historii Juventusu. I tu nie ma się co spierać. Sam też powtarzał, że jest fanem Juve. Zapisał w klubie piękną kartę - mówi Zambrotta.

Mistrz świata ceni też innego Polaka, Arkadiusza Milika. Napastnik jest głównie rezerwowym w klubie. - Gdyby dostał więcej minut, pewnie byłoby mu łatwiej zaistnieć - analizuje Zambrotta. - Nie jest to najlepszy moment dla zawodników, którzy zostali w klubie, bo mamy teraz nowe rozdanie. Ale Milik zawsze podobał mi się jako piłkarz. Ma jakość, na pewno się przyda - komentuje.

Lewandowski? "Ciągle to ma" 

A kogo Zambrotta wyróżnia z polskich zawodników? - Moje pierwsze wspomnienie to Zibi Boniek i mundial 1982. Mieliście niesłychanie silną reprezentację. No i ten duet: Boniek - Platini w Juventusie. Uwielbiałem ich oglądać! - mówi Zambrotta.

Nasz rozmówca płynnie przechodzi jednak do Roberta Lewandowskiego. - To twarz polskiej piłki na świecie. Wasz najlepszy reprezentant na arenie międzynarodowej - komentuje. - Jest cały czas w formie. Jeżeli tylko będzie zdrowy, to może grać na bardzo wysokim poziomie jeszcze długi czas. Widzimy, jak świetnie zaczął kolejny sezon w Barcelonie. Sam zmieniałem ligę z włoskiej na hiszpańską. To było wyzwanie, ale też bardzo potrzebny krok w mojej karierze - ocenia Zambrotta.

Szczytny cel

Zambrotta pojawił się w Warszawie przy okazji pięciodniowych treningów dla dzieci z Centrum Pomocy Migrantom i Uchodźcom, które odbyły się na stadionie Legii. Mistrz świata z 2006 roku jest ambasadorem projektu, który pilotują Generali Polska wraz z Caritas Polska, Legią Warszawa i Fundacją Paolo Rossiego.

- Dziękuje za zaproszenie i gościnność. Dzieci bardzo potrzebują aktywności fizycznej w tych czasach. Media społecznościowe i Internet sprawiły, że młodzież spędza dużo czasu w domu. Gdy byłem dzieckiem, to bawiłem się w parku do późnych godzin. Mama wołała mnie na kolacje, jak było ciemno. Obecnie jest odwrotnie - mówi były piłkarz.

- Sport to życie. Mam szkółkę w Como, w której trenuje około dwustu dzieci. Prowadzę ją od 10 lat. Chcę, by dzieci zrozumiały, jak istotny jest ruch. Powtarzam to mojemu 12-letniemu synowi. Fundacja angażuje się w bardzo istotne sprawy. Dziękuję za to, co robicie - zakończył Zambrotta.

Mateusz Skwierawski, WP SportoweFakty

Źródło artykułu: WP SportoweFakty