Najsłabszy z Polaków. "To, co zrobił, to boiskowy kryminał"

Getty Images / Alan Harvey/SNS Group / Radość reprezentacji Polski
Getty Images / Alan Harvey/SNS Group / Radość reprezentacji Polski

Polska od zwycięstwa 3:2 nad Szkocją rozpoczęła udział w Lidze Narodów 2024/25. Kilku Biało-Czerwonych zasłużyło na pochwały, ale są też tacy, którzy będą chcieli zapomnieć o wieczorze w Glasgow. Oceniamy Polaków po meczu na Hampden Park.

Marcin Bułka: 6 (skala 1-10, ocena wyjściowa: 6). Jeśli Michał Probierz chciał odpowiedzi na pytanie o to, czy bramkarz Nicei powinien być następcą Wojciecha Szczęsnego, to musi na nią trochę poczekać. Mecz w Glasgow nie był weryfikacją Bułki. Ani pozytywną, ani negatywną. Owszem, przy strzale Gilmoura na 2:1 mógł się lepiej zachować, ale już przy bramce McTominaya na 2:2 nie miał szans. Poza jedną niepewną interwencją na przedpolu, kiedy łapał piłkę na raty jak mokrego karpia na promocji w Lidlu, nie można mieć zastrzeżeń do jego postawy.

Jan Bednarek: 6. Dawno nie rozegrał w reprezentacji tak spokojnego meczu. Z reguły podejmował dobre decyzje, koledzy nie musieli naprawiać jego błędów, nie wprowadzał paniki. Z drugiej strony, nie można nie zauważyć, że w drugiej połowie, gdy przeszedł z prawej strony na środek obrony i został szefem defensywy, Biało-Czerwoni stracili dwa gole. Nie po jego błędach, ale za dużo w tym przypadku, żeby to był przypadek...

Paweł Dawidowicz: 6. I podobnie jak Bednarek - po pierwszej połowie, gdy dyrygował obroną ze środka, zasłużył na pochwały. Nie jest to typ Kamila Glika, który zawsze jest w centrum wydarzeń, ale potrafił znaleźć się tam, gdzie trzeba, jak w 21. minucie gdy zablokował McTominaya. Z drugiej strony, choć główną winę za gola na 2:2 ponosi Piotrowski, był uwikłany w stratę obu bramek.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Tak trenuje najlepszy klub Europy

Jakub Kiwior: 4. Grając od początku, wyśrubował rekord reprezentacji, ale to byłoby na tyle z pozytywów. Nie gra w Arsenalu i mecz ze Szkocją brutalnie to obnażył. Brakowało mu wyczucia zarówno przy odbiorze, jak i z piłką przy nodze. A to, co zrobił w 37. minucie, gdy stracił piłkę przed polem karnym, to boiskowy kryminał. Pięć minut później spóźnił się i rywal mógł uderzyć z narożnika "piątki". Na szczęście, żaden z jego błędów nie miał konsekwencji. W przerwie Probierz oszczędził dalszych przykrości Kiwiorowi i kibicom i zmienił 24-latka.

Przemysław Frankowski: 6. Jego portret powinien ilustrować hasło "solidność" w Wikipedii. Każdy medal ma jednak dwie strony. Wiemy, czego się po nim spodziewać, i wiemy, czego się nie spodziewać - fajerwerków, czegoś ekstra. Nie miał łatwego zadania, bo rywalizował z najlepszym ze Szkotów Robertsonem, ale nie zrobił nic, by ktoś w Szkocji napisał to samo o nim przy ocenie Robertsona…

Piotr Zieliński: 7. Probierz szuka sposobu na wykorzystanie jego potencjału dla reprezentacji. Tym razem ustawił go jako głębokiego rozgrywającego, żeby był pod grą już na pierwszym etapie budowania akcji, żeby miał jak najwięcej kontaktów z piłką. Przydał się m.in. przy pierwszym zagraniu po przechwycie piłki - gdy trafiła do niego, bezbłędnie ją dystrybuował. Jego spokojem i techniką studziliśmy pressingowe zapały Szkotów. To ciekawy eksperyment, w którym Zieliński na pewno nie był ofiarą. Braku klasycznej "6" długo nie było widać. To drogą, którą można podążyć.

Sebastian Szymański: 6. Za świetnego gola na 1:0 należą mu się pochwały. Uderzył z dystansu perfekcyjnie. Lepiej nie mógł. Lepiej za to mógł zachować się w pozostałych 82 minutach gry. Po tym, co wyprawia w Fenerbahce, gdzie bierze na siebie ciężar odpowiedzialności za grę, oczekiwania wobec niego są większe.

Kacper Urbański: 6. To jego odbiór pozwolił Biało-Czerwonym objąć prowadzenie w pierwszej połowie. Wiedzą powszechną są jego ponadprzeciętne umiejętności techniczne, ale w Glasgow dołożył do nich wielką pracę w środku pola. Nie ustępował Szkotom w walce ciało w ciało. Nie byl to jego spektakularny występ, ale na pewno był pożyteczny.

Nicola Zalewski: 8. Chłopak jest z innej piłkarskiej gliny niż większość Biało-Czerwonych. Gołym okiem widać, że jest nieskażony polskim systemem szkolenia. Gra z polotem, fantazją, odważnie drybluje. Ba, szarżuje wręcz na obronę rywali. Efekt? Dwa wywalczone rzuty karne. A decydującym momencie wziął na siebie odpowiedzialność i nie zadrżała mu noga, gdy wykonywał rzut karny na 3:2.

Robert Lewandowski: 8. W decydujących momentach zachował się jak profesor. To po jego podaniu Szymański pokonał Gunna. Nie była to spektakularna asysta, ale po odbiorze Urbańskiego wytrzymał atak rywala i przekazał piłkę strzelcowi. Równie dobrze zachował się przy rzucie karnym. Z wykonywania "11" mógłby się habilitować, o czym więcej TUTAJ. Wycisnął maksimum z tego meczu. Miał tylko 10 kontaktów z piłką na połowie rywali, a skończył występ z golem i asystą.

Krzysztof Piątek: 5. Jeśli "Lewy" był odcięty od podań, to Piątek mógł czuć się jak na bezludnej wyspie. Przed przerwą miał dwa kontakty z piłką na połowie Szkocji, a po zmianie stron - trzy. Z tego - nie z jego winy - nie miało prawa się nic zrodzić.

Rezerwowi:

Sebastian Walukiewicz: 6. Dużo lepszy od Kiwiora, ale o to akurat trudno nie było. Skuteczny w pojedynkach, sprawny z piłką przy nodze. Pokazał, że może być ciekawą alternatywą dla Bednarka i Dawidowicza.

Adam BuksaJakub Piotrowski, Bartosz Slisz, Jakub Moder: bez noty. Grali zbyt krótko, by ich ocenić.

Źródło artykułu: WP SportoweFakty