We Włoszech wyszydzany, w Polsce bohaterem [OPINIA]

Getty Images / Alan Harvey/SNS Group / Nicola Zalewski w akcji
Getty Images / Alan Harvey/SNS Group / Nicola Zalewski w akcji

Było naprawdę nieźle, Polacy prowadzili ze Szkocją już 2:0, ale nasi zawodnicy zachowali się jak po pierwszej dobrej wypłacie. Poszli w miasto i przepadli. A później wszystko posprzątał Nicola Zalewski.

W tym artykule dowiesz się o:

Skrzydłowy Romy wypracował dwa rzuty karne i w doliczonym czasie gry jeszcze zabrał piłkę Przemysławowi Frankowskiemu, by wykonać jedenastkę. Roberta Lewandowskiego nie było już na boisku. Zalewski pokazał, że ma to coś, oraz że jest obecnie jednym z najważniejszych graczy reprezentacji. Między innymi dzięki niemu Polska wygrała ze Szkocją 3:2.

To Michał Probierz wyciągnął do niego rękę, gdy Zalewski zaczął mieć problemy w klubie. Zesłał go do kadry młodzieżowej, w której piłkarz odbudował formę. Podobnie stało się w seniorskiej reprezentacji. Probierz postawił na Zalewskiego, a ten odpłaca się liczbami (5 asyst, 2 gole), napędza ofensywę kadry. W reprezentacji zyskuje nowe życie.

A przecież mówimy o zawodniku, który przez własnych kibiców w klubie jest wygwizdywany i wypychany z Romy. W Polsce po raz kolejny zostaje bohaterem reprezentacji. W Glasgow posprzątał bałagan po kolegach z defensywy.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Tak trenuje najlepszy klub Europy

Po pierwszej połowie było aż za dobrze. Mógł być remis, a prowadziliśmy ze Szkocją dwoma golami. Choć polscy zawodnicy nie mieli aż tak widocznej przewagi, to można było wyciągnąć sporo pozytywów.

Nasz drużyna grała wyrachowany futbol, zawodnicy nie tracili głowy. Podpuszczali Szkotów, a kiedy mieli trochę przestrzeni na atak, rzucali się na rywali zdecydowanie. Tak padł pierwszy gol - po zdecydowanym odbiorze bodaj najchudszego gracza na boisku, Kacpra Urbańskiego.

Nasi gracze pokazali też cwaniactwo. Idealnie obrazuje to akcja Nikoli Zalewskiego, który trochę za mocno wypuścił sobie piłkę w polu karnym Szkotów, ale dał się sfaulować. I mieliśmy rzut karny.

Oko cieszyła techniczna młodzież. Zalewski nie zatrzymywał się na skrzydle. Kiwał, ścigał się.  Oprócz niego piłką bawili się Kacper Urbański, Piotr Zieliński. Przemysław Frankowski pchał akcje do przodu i w końcu przebudził się Sebastian Szymański. Dotąd pomocnik lepiej radził sobie w klubach niż w kadrze. Ale gol na 1:0 był w jego stylu. A strzał w drugiej części meczu tuż przy słupku również należał do pięknych. Może mecz w Glasgow ratuje karierę temu zawodnikowi w drużynie narodowej?

Jeden piłkarz nie pasował do tego towarzystwa. To Jakub Kiwior. Potwierdziło się, że obrońca jest "pod formą". W Arsenalu siedzi na ławce, a ostatni mecz rozegrał na Euro z Francją (1:1), w którym też wypadł blado. Dwa błędy Kiwiora mogły skończyć się golem dla Szkotów, ale rywale pudłowali. Wygląda to na głębszy problem, bo Kiwior nie ma większych szans na grę w Londynie.

Pod względem odwagi i pewności siebie nasza drużyna postawiła kolejny krok po mistrzostwach Europy w Niemczech, ale niestety - kadrowicze pogubili się po przerwie. Być może naszych graczy zgubiła młodzieńcza fantazja. Nasi zawodnicy zachowali się jak po pierwszej dobrej wypłacie. Poczuli krew, poszli w miasto i przepadli. Wystarczyły dwie szarże rywali i mieliśmy remis.

Na własne życzenie mogliśmy stracić zwycięstwo, ale na koniec młodzieńcza brawura Zalewskiego na skrzydle, który wywalczył karnego w doliczonym czasie gry, odwróciła wszystko do góry nogami. Tak to może wyglądać w najbliższym czasie. Rutyniarzy w składzie reprezentacji jest niewielu, mowa o trzech zawodnikach z jedenastu. Najbliższe miesiące zapowiadają się na mieszankę emocji: ładnej dla oka gry kadry z prostymi, juniorskimi zachowaniami.

Mateusz Skwierawski, WP SportoweFakty

CZYTAJ TEŻ

"Nieskażony polskim systemem". Co za słowa o bohaterze Polski
Zobacz tabelę "polskiej" grupy po dwóch spotkaniach

Źródło artykułu: WP SportoweFakty