Już dawno żadne spotkanie polskiego klubu nie wywołało tylu kontrowersji, co konfrontacja Śląska Wrocław z FC Sankt Gallen. Drużyna Jacka Magiery wygrała 3:2, ale awans wywalczyli przeciwnicy. Największe emocje wzbudziła jednak postawa arbitra zawodów.
Sędzia podjął kilka decyzji, które spotkały się z dużą krytyką kibiców, ale także ekspertów. Kluczowa dla losów dwumeczu sytuacja miała miejsce w 75. minucie zmagań. Najpierw Wojskowi otrzymali rzut karny, a chwilę później "jedenastka" została odwołana, a Aleks Petkow dostał drugą żółtą kartkę za symulowanie.
W rozmowie z WP SportoweFakty pracę arbitra surowo ocenił Adam Lyczmański (więcej TUTAJ). Ostatecznie wrocławianie kończyli mecz z trzema czerwonymi kartkami. Rozżalenie przedstawicieli klubu było na tyle duże, że złożyli pismo do UEFA z prośbą o powtórzenie potyczki.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Thierry Henry dał popis! Zobacz szalony taniec trenera Francji
Rafał Rostkowski w Kanale Sportowym skrytykował postawę Śląska.
- Jednego dnia z powodu zachowania Śląska Wrocław i Goncalo Feio od polskiego futbolu został wysłany fatalny sygnał do Europy. Trzeba znać umiar - powiedział były sędzia.
W dalszej części wypowiedzi argumentował swoje zdanie.
- Nie mogę się wpisać w głosy skomasowanej krytyki na sędziego meczu Śląska. Jeżeli klub wysyła protest oparty na emocjonalnej ocenie zdarzeń a nie merytorycznej, to straci wizerunkowo. Niektóre krytykowane decyzje były ewidentnie dobre - stwierdził Rostkowski.
Czytaj także:
Leszczyński dobitnie po meczu Śląska. "W jedną stronę gwiżdżemy, a w drugą nie"
A tak to jest gadanie typu wiem ale nie powiem.