Falstart Lechii Gdańsk. "Obudzimy się. Nie walczymy o utrzymanie, a o coś więcej"

Zdjęcie okładkowe artykułu: WP SportoweFakty / Agnieszka Skórowska
WP SportoweFakty / Agnieszka Skórowska
zdjęcie autora artykułu

- Dwa ostatnie mecze były w moim wykonaniu fatalne - mówi Tomasz Neugebauer. Lechia Gdańsk zdobyła tylko punkt w trzech meczach na starcie sezonu 2024/25, ale w drużynie panuje przekonanie, że nie będzie rozpaczliwej walki o utrzymanie.

Po pierwszej kolejce było o nim głośno, ponieważ strzelił gola we Wrocławiu niemal z połowy boiska. To zaowocowało przedłużeniem kontraktu, ale kolejne dwa mecze w wykonaniu Tomasza Neugebauera były - delikatnie rzecz ujmując - mocno dyskusyjne. Do przodu dawał bardzo niewiele, a z tyłu popełniał juniorskie błędy, przez co Lechia Gdańsk traciła gole.

Nie inaczej było w sobotę w Poznaniu. Przy drugim golu Neugebauer nie upilnował Dino Hoticia i ten bez problemu zdobył jedną z bramek dla Lecha. I z tego, co mówił nam po spotkaniu trener Szymon Grabowski, miarka się przebrała. W kolejnym meczu z Zagłębiem Lubin od 1. minuty ma zagrać Szwed Karl Wendt.

- Nie uważam, że było zderzenie z Ekstraklasą, bo po pierwszym meczu mówiło się inaczej. Ostatnie dwa spotkania były w moim wykonaniu fatalne, trzeba to sobie powiedzieć wprost. Przeanalizuję to sobie, być może coś pozmieniam, ale uważam, że mam umiejętności, by grać w Ekstraklasie i jeszcze to pokażę - mówił nam Neugebauer po meczu z Lechem.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Tornado podczas meczu. Zawodnicy starali się kontynuować grę

Dlaczego te dwa mecze były takie, a nie inne?

Tomasz Neugebauer, zawodnik Lechii Gdańsk: Nie chcę o tym mówić na gorąco. Musimy usiąść w szatni i sobie to przeanalizować. Za nami dopiero trzy kolejki, został cały sezon. Nie zajdziemy daleko, jeśli teraz zaczniemy mówić, że jesteśmy drużyną do spadku. A ja cały czas będę powtarzał, że my nie walczymy o utrzymanie, tylko o coś więcej. Mieliśmy bardzo ciężki okres przygotowawczy, ale mam nadzieję, że w końcu dojdziemy do siebie i z meczu na mecz będzie to wyglądać coraz lepiej.

Czyli mimo zdobycia tylko jednego punktu w trzech kolejkach uważasz, że nie będziecie walczyć tylko u utrzymanie?

Uważam, że nie. Zobaczmy sobie ostatni sezon Ekstraklasy i Górnika Zabrze, który przez większość czasu był w dole tabeli, a na koniec mógł jeszcze walczyć o europejskie puchary. Patrzymy do przodu i będziemy dawać z siebie wszystko, żeby wygrywać.

Zagraliście w Poznaniu w składzie, w którym wywalczyliście awans do Ekstraklasy, a na boisku wyglądało to bardzo źle, szczególnie w pierwszej połowie.

To nie jest wymówka, ale graliśmy z Lechem Poznań. Pokazali, że w Polsce są czołówką i trochę się z nimi zderzyliśmy w pierwszej połowie, ale po to są zmiennicy. Wchodzą i coś dają drużynie. O to w tym chodzi. Skoro jeden nie dojeżdża, to wchodzi drugi i na dojechać.

Wspomniałeś o ciężkim okresie przygotowawczym. Czujecie się zajechani fizycznie? Z góry wyglądało to średnio, zawsze byliście o tempo spóźnieni.

Nie wiem, było ciężko, ale trzeba umieć się do tego zaadaptować, tak samo jak do Ekstraklasy. To zupełnie inna liga, a mecze beniaminków pokazują, że jest ciężko.

Zimą też popracowaliście ciężko, a rundę wiosenną mieliście kapitalną.

To prawda. Moim zdaniem teraz było ciężej. Przed sezonem pokazano nam tabelę, czym się różni pierwsza liga od Ekstraklasy, było to poparte liczbami. I obie ligi dość mocno się różnią. Musimy do tego doskoczyć. Mam nadzieję, że doskoczymy. Każdy z nas ma umiejętności, żeby tu grać.

Pewność siebie nie spada po tak złym początku sezonu?

W piłce nożnej każdy musi mieć pewność siebie. Wychodząc na boisko musisz być pewnym swoich umiejętności i je pokazywać. Wydaje mi się, że w naszej drużynie nie będzie to spadać. Budujemy się tym, co widać na treningach. Wygląda to bardzo dobrze, choć w trakcie meczów jeszcze tego nie pokazujemy. Obudzimy się i będzie lepiej.

Tomasz Galiński, WP SportoweFakty

Źródło artykułu: WP SportoweFakty