Po zmianie trenera w zespole Korony Kielce, tymczasowy szkoleniowiec złocisto-krwistych zdecydował się postawić na rezerwowego do tej pory bramkarza. Radosław Cierzniak usiadł na ławce, a jego miejsce między słupkami zajął Zbigniew Małkowski. 31-letni golkiper przy Cichej nie popełnił błędu i miał spory udział w wywalczeniu przez jego zespół punktu na trudnym terenie. - Chcieliśmy zagrać na zero z tyłu i cel osiągnęliśmy - cieszył się po spotkaniu bramkarz z Kielc. - W meczu popełniłem jeden błąd, gdy po strzale Nykiela z dystansu nie wiedziałem czy mam łapać, czy też sparować to uderzenie. Ostatecznie piłka odbiła mi się od klatki piersiowej, ale zrehabilitowałem się broniąc nogą dobitkę Straki. Miałem wtedy najczarniejsze myśli, ale na szczęście gola nie było - przyznał po meczu golkiper Korony. - Do tej pory tylko raz udało się nam kończyć mecz z czystym kontem. Środkiem do dobrej gry była konsekwentna postawa i zneutralizowanie środka pola rywala. Andrzej Niedzielan pozbawiony podań od pomocników nie mógł się rozpędzić - wyjawił kulisy założeń taktycznych Małkowski. - Od początku tygodnia pracował z nami trener Marcin Gawron. Z nowym szkoleniowcem spotkaliśmy się dopiero w piątek - stwierdził bramkarz złocisto-krwistych. - Założyliśmy sobie w szatni, aby w ostatnich trzech meczach zdobywać punkty i być w tabeli jak najwyżej - dodał golkiper.
Dla Małkowskiego mecz przy Cichej był pierwszym spotkaniem w ekstraklasie od 24 maja 2000 roku. Reprezentujący wtedy barwy Stomilu Olsztyn golkiper przeszedł do Feyenoordu Rotterdam, gdzie był zmiennikiem Jerzego Dudka. Premierowy pojedynek w ekstraklasie obecny bramkarz Korony zaliczył dwa lata wcześniej przy... Cichej. - Tak się złożyło, że znowu "debiutowałem" w Chorzowie - śmiał się bramkarz. - Niektórzy mnie już skreślali, ale ja mam dopiero 31 lat. Przypomnę, że Piotr Lech bronił w ekstraklasie po czterdziestce. Nie jest wykluczone, że również i moja kariera potrwa tak długo - zastanawiał się Małkowski, który ma za sobą występy w lidze holenderskiej, a ostatnio szkockiej. - Od czasu moich ostatnich występów w Polsce nasza liga zrobiła się bardziej kolorowa. Stadiony w porównaniu z tymi ze Szkocji nie różnią się zbytnio. Oczywiście pomijam obiekty Celticu i Rangersów, bo to inna bajka - stwierdził bramkarz, który w końcówce spotkania niemal zaczął ulegać przesądom. - Darek Łatka planował, aby w Chorzowie nie otrzymać żółtej kartki, co ostatnio często mu się zdarzało. Ja z kolei marzyłem o tym, aby zachować czyste konto. Wszystko szło zgodnie z planem prawie do końca spotkania. Gdy Darek jednak otrzymał "żółtko" zacząłem się zastanawiać czy aby i moje marzenia się nie zakończą. Na szczęście dla nas tak się nie stało - dodał na koniec z uśmiechem piłkarz.