Real Madryt i FC Barcelona to dwie potęgi futbolu, które sławią Hiszpanię na arenie międzynarodowej. Dysponują setkami milionów euro, dokonują głośnych transferów, działają na wyobraźnię i mają rzeszę fanów na całym świecie. Myli się jednak ten, kto uważa, że Królewscy i Barca wysłali na Euro 2024 najwięcej reprezentantów Hiszpanii.
Prym w kadrze Luisa De La Fuente wiodą gracze z Realu Sociedad i Athleticu Bilbao. Z pierwszej ekipy powołano pięciu zawodników (Alex Remiro, Robin Le Normand, Martin Zubimendi, Mikel Merino i Mikel Oyarzabal), z drugiej - trzech (Unai Simon, Dani Vivian i Nico Williams). Kraj Basków, który najchętniej odłączyłby się od reszty kraju i próbował do tego doprowadzić przez lata za sprawą działań organizacji ETA, dał hiszpańskiej reprezentacji ośmiu piłkarzy.
Kraj Basków - nietypowa stolica hiszpańskiego futbolu
Można zaryzykować tezę, że Kraj Basków stał się stolicą hiszpańskiego futbolu - przynajmniej na okres Euro 2024. To nie tylko kuźnia piłkarskich talentów, ale też trenerów. Z tego regionu pochodzi Xabi Alonso, który odniósł oszałamiający sukces w Bayerze 04 Leverkusen, a wcześniej prowadził rezerwy Realu Sociedad. Tutaj urodził się Mikel Arteta, odbudowujący potęgę Arsenalu. Z tą częścią kraju swoje dorosłe życie związał Luis de la Fuente - obecny selekcjoner Hiszpanów.
ZOBACZ WIDEO: "Prosto z Euro": Nie miał litości dla Francuzów. "Męczą siebie i nas na tym turnieju"
W Bilbao nie widać jednak radości związanej ze świetną grą Hiszpanii na Euro 2024. W stolicy regionu na balkonach łatwiej znaleźć flagi Palestyny albo Kraju Basków. Podobnie jak w Barcelonie, gdzie na każdym kroku można się natknąć na flagi Katalonii i transparenty nawiązujące do odłączenia od Hiszpanii. Tamtejsi mieszkańcy od lat wychowywani są w kontrze do Madrytu. Mają swój język, kulturę i tożsamość. Ich walka o niepodległość ma długą, momentami krwawą historię.
Reprezentacja Hiszpanii nie wizytowała Bilbao od 1967 roku - chociażby ze względu na zagrożenie terrorystyczne wynikające z działalności baskijskich separatystów z grupy ETA. W roku 2014 ogłoszono, że Hiszpania ma rozgrywać w tym mieście domowe mecze Euro 2020. Wywołało to oburzenie. Jeden z baskijskich polityków powiedział wtedy, że tak szalony pomysł skończy się "czołgami na ulicach".
Pandemia koronawirusa sprawiła, że plany zmieniono. Euro 2020 odbyło się z rocznym opóźnieniem, a Hiszpania fazę grupową ostatecznie rozgrywała w Sewilli - ku uciesze sporej części mieszkańców Kraju Basków. Uniknięto kompromitacji. Obawiano się, że kibice Athleticu Bilbao wygwiżdżą hymn państwowy. - Oby turniej wygrała Anglia - mówił z kolei Andoni Ortuzar, przywódca Baskijskiej Partii Nacjonalistycznej.
Na Euro 2024 w hiszpańskiej kadrze prym wiodą gracze baskijskich klubów, ale tamtejsze media spychają wydarzenia z mistrzostw Europy na dalszy plan. Inaczej niż madryckie dzienniki "AS" i "Marca", katalońskie "Mundo Deportivo" i "Sport".
Baskowie po cichu trzymają kciuki?
ETA w latach 1968-2008 zabiła 825 ludzi, w tej liczbie aż 343 to niewinni cywile. W 2010 roku ogłosiła zawieszenie broni, a siedem lat później oddała całą broń i materiały wybuchowe znajdujące się w jej posiadaniu. Po kilku kolejnych miesiącach ogłosiła samorozwiązanie. Przeprosiła też wszystkie ofiary swoich zamachów terrorystycznych, które nie były w żaden sposób powiązane z separatystycznymi działaniami organizacji.
Ma to wpływ na to, co dzieje się na ulicach Bilbao, San Sebastian i innych miast. Wyrosło pokolenie, które nie jest nastawione przeciwko Hiszpanii i niekoniecznie rozumie postawę swoich rodziców i dziadków.
- Zawsze czuliśmy wsparcie ludzi z Kraju Basków. Otrzymuję pozytywne wiadomości i myślę, że nasza społeczność jest zadowolona z wyników Hiszpanii. Sądzę nawet, że dla nich to powód do dumy, że Real Sociedad ma aż pięciu piłkarzy w reprezentacji, a Athletic trzech - powiedział na konferencji Mikel Oyarzabal, jeden z liderów Realu Sociedad i rezerwowy Hiszpanii.
Hiszpania na Euro 2024 ma twarz Kraju Basków. Luis de la Fuente spędził 11 lat jako piłkarz w Athleticu Bilbao, który słynie z tego, że wystawia do gry wyłącznie baskijskich graczy. Tam też szkolił się jako trener. Na największą gwiazdę reprezentacji wyrasta Nico Williams, wychowanek Athleticu, którego rodzice dotarli do Bilbao z Ghany.
Dlatego Kraj Basków się zmienia. Wśród młodych mieszkańców powtarzana jest historia z 2008 roku, kiedy to w mieście na dużym ekranie finał Euro 2008 pomiędzy Niemcami a Hiszpanią, można było oglądać tylko w jednej lokalizacji. Była to niemiecka kawiarnia. Większość obserwujących tamto spotkanie trzymała kciuki za Niemcy, ale wygrała "La Roja". Po latach znalezienie w Bilbao pubu czy baru, który transmitowałby mecz hiszpańskiej kadry, nie stanowi problemu.
Powiązania z Francją
W Hiszpanii znane jest też określenie "francuskiego Kraju Basków". Mowa o regionie, który zamieszkuje ok. 300 tys. mieszkańców. Składa się na niego 158 francuskich gmin. Ze względu na porywisty wiatr, wysokie fale i możliwość surfowania, niektórzy nazywają ten region Zatoki Biskajskiej mianem "Kalifornii Europy". Z leżącego blisko morza Hendaye do San Sebastian jest tylko 30 minut drogi samochodem.
Stopa bezrobocia we "francuskim kraju Basków" jest niższa o 2 pkt proc., tamtejsza ludność wybiera się na zakupy do sąsiadów z Hiszpanii - to tylko dodaje smaczku wtorkowej rywalizacji na Euro 2024.
We francuskiej części powstaje średnio ok. 2200 nowych firm rocznie, co jak na niewielki obszar jest rekordem w skali kraju. Region żyje dzięki nowym technologiom. Innowacje, takie jak biomimikra czy farmy wiatrowe, ściągają kolejnych inżynierów. Za pracą przyjeżdżają tam mieszkańcy innych części Francji. Być może we wtorkowy wieczór ruszą samochodem do San Sebastian, by tam napić się dobrego wina i... po cichu kibicować Francji.
Mecz Hiszpania - Francja o godz. 21.00. Transmisja w TVP 1, dostępnym także na platformie Pilot WP. Relacja tekstowa NA ŻYWO w WP SportoweFakty.
Łukasz Kuczera, dziennikarz WP SportoweFakty
Czytaj także:
- Człowiek, który odmienił Hiszpanię. Już nikt nie kwestionuje jego wyborów
- Jeden warunek. Marciniak krok od finału Euro 2024