W piątek (5 lipca) poznaliśmy pierwszych półfinalistów Euro 2024. Awans uzyskały reprezentacje Hiszpanii i Francji, ale żaden z zespołów nie był w stanie wywalczyć go w regulaminowym czasie. Pierwsza z wymienionych drużyn potrzebowała dogrywki w starciu z Niemcami, a druga serii rzutów karnych w rywalizacji z Portugalią.
La Furia Roja w 119. minucie zdobyła bramkę na 2:1, dzięki której ostatecznie wyeliminowała gospodarzy turnieju. Jednak wobec tego spotkania wybuchła wielka kontrowersja dotycząca braku rzutu karnego dla reprezentacji Niemiec.
Na poczatku drugiej połowy dogrywki stał z dystansu oddał Jamal Musiala. Piłka trafiła w rękę Marka Cucurelli, który przesuwał się w kierunku środka boiska, żeby zablokować to uderzenie. Sędzia Anthony Taylor nie podyktował "jedenastki", a w sprawie tej nie interweniował również VAR.
ZOBACZ WIDEO: "Prosto z Euro": przedwczesny finał? "Poziom emocji był najwyższy"
Tymczasem niemiecki "Bild" opublikował stanowisko UEFA dotyczące decyzji angielskiego arbitra. Ich zdaniem była ona prawidłowa, ponieważ "ręka Cucurelli nie znajdowała się w nienaturalnej pozycji w momencie uderzenia piłką". Tak stanowią wytyczne sędziowskie wydane przed turniejem, o których pisaliśmy już TUTAJ.
Wobec tego w przykładzie najbardziej zbliżonym do sytuacji z meczu Hiszpania - Niemcy nie powinno być kary. Stąd też Taylor nie podyktował "jedenastki", bo obrońca La Furia Roja został uderzony piłką w rękę, którą miał blisko ciała i niemal w pionowej pozycji.
O tym, że decyzja Taylora była prawidłowa powiedział nam były sędzia międzynarodowy Marcin Borski. - To była prawidłowa decyzja. Cucurella cofał rękę i miał ją w naturalnej pozycji - ocenił (więcej TUTAJ).