Belgia pokonała Rumunię (2:0) w 2. kolejce rywalizacji w grupie E Euro 2024, ale po meczu najgłośniej było o... Romelu Lukaku. Napastnik Czerwonych Diabłów po jednej z akcji cieszył się z gola, kiedy sędzia Szymon Marciniak otrzymał sygnał z wozu VAR, że Belg był na "minimalnym spalonym" (więcej TUTAJ).
Było to już trzecie trafienie Lukaku na mistrzostwach w Niemczech, które anulował VAR (w pierwszym pojedynku grupowym Begów ze Słowacją taka sytuacja miała miejsce dwukrotnie).
W angielskiej ITV rozgorzała dyskusja na ten temat. Wzięli w niej udział były reprezentant Synów Albionu (33 mecze w kadrze w latach 1991-98) Ian Wright i menedżer Tottenhamu Ange Postecoglou.
Obaj eksperci zgodzili się, że... gol Lukaku strzelony Rumunom powinien zostać uznany przez Marciniaka (chociaż anulowanie go nie było błędem polskiego sędziego), a nowoczesny system "półautomatycznego spalonego" (technologia, która komputerowo śledzi ruchy zawodnika oraz piłki) wyrzucony do kosza.
- Jako były napastnik nigdy nie będę w stanie zaakceptować takiego spalonego, zwłaszcza, że mówimy tutaj o milimetrach. Nie mogę tego zrozumieć. Nie zgadzam się z anulowaniem bramki Lukaku - ocenił Wright, cytowany przez "Daily Mail".
Postecoglou dodał, że obawia się, że rygorystyczne przepisy powodują, że futbol "zmienia się w kryminalistykę". - Myślę, że gdyby ten gol został uznany i nie było interwencji VAR-u, nikt by nic nie powiedział. Jako kibice widzieliśmy końcowy efekt, a nie moment podania analizowany na milimetry. To bardzo zmienia grę. Nie jestem fanem tego systemu - podsumował australijski trener greckiego pochodzenia.
Zobacz:
W to aż trudno uwierzyć. Największy pechowiec Euro już znany
ZOBACZ WIDEO: "Prosto z Euro". Nie podoba mu się wizja Szczęsnego. "Mam mieszane uczucia"