Wychowanek OGC Nice był uznawany za duży talent, lecz nie zrobił tak dużych postępów, jak przewidywano. W ostatnim czasie reprezentował barwy Paris FC. Jako napastnik tylko cztery razy trafił do siatki w 24 rozegranych meczach na boiskach Ligue 2.
Lamine Diaby-Fadiga wraz z końcem czerwca wypełni swój kontrakt z paryżanami i najprawdopodobniej spróbuje swoich sił w PKO Ekstraklasie. WP SportoweFakty ustaliły, że 23-latek jest bliski przeprowadzki do Jagielloni Białystok - więcej TUTAJ.
O snajperze zrobiło się głośno we Francji we wrześniu 2019 roku. Właśnie wtedy z szatni zginął zegarek należący do Kaspera Dolberga, czyli reprezentanta Danii i uczestnika trwających mistrzostw Europy. Sprawę zgłoszono na policję.
Dolberg zostawił w szatni zegarek wart około 70 tysięcy euro i gdy wrócił z treningu, nie mógł go znaleźć. Złodziejem okazał się być wówczas 18-letni Lamine Diaby-Fadiga. Pomimo tego, że przyznał się do winy, został dyscyplinarnie wyrzucony z OGC Nice.
"Ukradłem zegarek bez powodu. Może trochę z zazdrości. Zamiast walczyć na boisku, działałem z nienawiścią. W moich działaniach nie kierowałem się chęcią zysku, a rozczarowaniem, frustracją, dyskredytacją. Mam tylko 18 lat, ale mój wiek niczego nie usprawiedliwia. Zrozumiałem, co zrobiłem, przyznałem się Kasprowi i szefostwu klubu. Przeprosiłem każdego z poszkodowanych. Obiecałem też, że oddam pieniądze za to, co ukradłem" - oświadczył w mediach społecznościowych.
ZOBACZ WIDEO: "Prosto z Euro". Są pod wrażeniem gry Austriaków. "Rzadko kiedy to się widzi"
Czytaj więcej:
Zabójczy finisz Portugalii! Czechy w rozpaczy po pechowej inauguracji