FC Barcelona do sobotniego wieczoru miała jeszcze iluzoryczne szanse na wywalczenie drugiego z rzędu mistrzostwa Hiszpanii. Wiele zależało od wyniku starcia z Gironą FC. w ramach 34. kolejki La Ligi. To zakończyło się jednak porażką zawodników Xaviego.
Po pierwszej połowie w lepszych nastrojach byli Katalończycy, którzy po bramce Roberta Lewandowskiego z rzutu karnego prowadzili 2:1. Po przerwie kontrolę na murawie przejęli jednak rywale, którzy finalnie cieszyli się ze zwycięstwa 4:2 przed własną publicznością.
Utrata nadziei na obronienie mistrzostwa kraju nie jest dobrym sygnałem dla zespołu. Sukces ligowy był bowiem jedyną nadzieją Barcelony na uratowanie kiepskiego sezonu, po porażce z Paris Saint-Germain w ćwierćfinale Ligi Mistrzów. Lewandowski i jego koledzy na kolejne mistrzostwo będą musieli jednak poczekać przynajmniej do przyszłego sezonu.
ZOBACZ WIDEO: Kwiatkowski ostro o kadrze Santosa. "Piłkarze nie wiedzieli, o co mu chodzi"
Takich problemów nie ma z kolei żeńska sekcja katalońskiego klubu, która w sobotę przypieczętowała wywalczenie piątego z rzędu mistrzostwa Hiszpanii. Wszystko za sprawą wyjazdowego zwycięstwa 4:1 nad Granadą CF. Zawodniczki Jonatana Giraldeza ponownie nie dały żadnych szans ligowym rywalkom. Wygrały 25 z 26 rozegranych meczów, a tylko jedno zakończyły remisem. Dodatkowo mogą pochwalić się znakomitym bilansem bramkowym (118:9).
Sukces piłkarek Barcelony nie uszedł uwadze miejscowych mediów. Kataloński "Sport" poświęcił im praktycznie całą okładkę, doceniając kolejne osiągnięcie. Zawodnicy Xaviego również znaleźli się na pierwszej stronie, ale tylko na małym pasku u góry. To pokazuje, że przegrali oni nie tylko rywalizację w lidze i w europejskich pucharach, ale również wewnątrz klubu.
Świetna dyspozycja żeńskiej sekcji FC Barcelony to bardzo dobry prognostyk również dla polskich kibiców. Według medialnych informacji od przyszłego sezonu barwy tej drużyny ma bowiem reprezentować Ewa Pajor. Napastniczka VfL Wolfsburg i reprezentacji Polski ma podpisać rekordowy kontrakt, obowiązujący do lata 2027 roku.
Zobacz także:
Niespodziewane obrazki. Trener podbiegł do kibiców, a potem się zaczęło
"To nieuleczalne. Umrę". Wstrząsające słowa niemieckiego bramkarza