Nie ma ważniejszego meczu w sezonie dla Korony Kielce i Radomiaka Radom niż bezpośrednia konfrontacja. To coś więcej niż 90 minut na zielonej murawie. Derby.
- Szybko mamy okazję, żeby zamazać to niekorzystne wrażenie, które zostawiliśmy po sobie w Łodzi. Zdajemy sobie sprawę, że to najważniejszy mecz dla kibiców - mówił trener Maciej Kędziorek na konferencji prasowej.
Istotnie. W poprzedniej kolejce Radomiak zaprezentował się - delikatnie rzecz ujmując - średnio i przegrał z ŁKS-em 2:3.
Co prawda "Zieloni" są już pewni utrzymania i grają tylko o zajęcie jak najwyższego miejsca na koniec sezonu, ale kibic w Radomiu zapewne nie wybaczy drugiego tak przeciętnego spotkania z rzędu, zwłaszcza przeciwko największemu wrogowi.
ZOBACZ WIDEO: 6 lat, a już czaruje. Zobacz, co potrafi syn reprezentanta Polski
Jednak ostatnie mecze Radomiaka przeciwko Koronie też były niespecjalnie udane. Co prawda jesienią w Radomiu padł remis 1:1, ale w poprzednim sezonie dwukrotnie lepsza była Korona (2:0 w Radomiu, 2:1 w Kielcach).
- Byłoby nieelegancko z mojej strony, gdybym oceniał coś, na co nie miałem wpływu, natomiast pracując w innych klubach miałem okazję uczestniczyć w wielu tego typu meczach. Mam świadomość, że bardzo łatwo jest przemotywować zespół, powiedzieć za dużo. Sztuką jest znaleźć złoty środek - przyznał trener Kędziorek.
Bo jeśli ktoś będzie za bardzo zmotywowany, to może skończyć się kolejną czerwoną kartką, a to jest bardzo duży problem w przypadku Radomiaka. W meczu z Cracovią Leonardo Rocha i Michał Kaput, z Pogonią Szczecin Gabriel Kobylak, z Piastem Gliwice Bruno Jordao, z Puszczą Niepołomice Vagner Dias, wreszcie z ŁKS-em Rafał Wolski. Sporo tego jak na jedną rundę.
- Idziemy chyba na jakiś rekord. Te kartki wynikają z różnych rzeczy: nerwowości, błędu sędziego, z walki. Zawodnikom bardzo zależy, chcą wygrywać. Mam świadomość, że jest tego za dużo - zaznaczył opiekun Radomiaka.
Początek meczu Korona Kielce - Radomiak Radom w piątek o godz. 18.