To nie był wielki mecz reprezentacji Polski, ale perfekcyjnie wykonywane rzuty karne i świetna postawa Wojciecha Szczęsnego pozwoliły awansować na mistrzostwa Europy, które za parę miesięcy odbędą się w Niemczech.
- Do każdego meczu przygotowuję się tak samo, ale czułem w środku, że to jest coś wyjątkowego. Z każdą minutą czułem się coraz lepiej - powiedział Jakub Piotrowski w rozmowie z TVP Sport.
- Szacunek dla chłopaków za rzuty karne, bo wytrzymali ciśnienie - dodał.
Polacy - podobnie jak Walijczycy - trenowali rzuty karne.
- Trenowaliśmy rzuty karne i byliśmy gotowy na wszystko. Najważniejsze, że wierzyliśmy do końca. W dogrywce widać było, że chcieliśmy strzelić gola i zamknąć ten mecz wcześniej. Mieliśmy więcej wrzutek, częściej dochodziliśmy do ich pola karnego. Tą wiarą zwyciężyliśmy. Byliśmy też dobrze przygotowani fizycznie. Czuliśmy, że w dogrywce Walijczycy nie mieli już sił kontratakować. Co tu dużo mówić: spełniamy marzenia - powiedział Piotrowski.
Ale do tych rzutów karnych mogło wcale nie dojść, bo właśnie Piotrowski zanotował jedną koszmarną stratę na własnej połowie, gdy podawał w poprzek boiska. Walijczycy ruszyli z kontrą i polscy kibice mogli przez moment mieć problemy sercowe.
- Głupia strata. Sam się nie spodziewałem, że aż tak głupio mogę zagrać. Muszę podziękować kolegom, że udało się z tego wybronić - podsumował Piotrowski.
CZYTAJ TAKŻE:
Polska pokonała Walię. Michał Probierz: Stworzyliśmy dobre widowisko
Wojciech Szczęsny: Nie podniecam się, bo awans był naszym obowiązkiem