W trakcie swojej kariery Jacek Góralski występował m.in. w Jagiellonii Białystok, Kajracie Ałmaty czy VfL Bochum. Obecnie jest zawodnikiem Wieczystej Kraków, z którą walczy o awans do II ligi.
Jak sam przyznał w rozmowie z portalem Łączy nas piłka, do transferu do Kazachstanu przekonała go oferta finansowa. Przenosiny w tak dalekie strony odradzał mu m.in. Jerzy Brzęczek, który uważał, że Góralski powinien zostać w Europie.
- Tymczasem trudno było odmówić. Nie ma co ukrywać, kasa była kosmiczna. Piłkarz pracuje w zawodzie 10-15 lat i w tym czasie musi właściwie zarobić na resztę życia - wyjaśnił.
ZOBACZ WIDEO: "Awaria transmisji". Ludzie przecierali oczy ze zdumienia
- Nie oszukujmy się, w polskiej ekstraklasie duże pieniądze zarabiają nieliczni. Do tego większość ma kontrakty podpisane przez swoje firmy. Co z tego, że wystawią fakturę na kilkadziesiąt tysięcy, skoro muszą później odliczyć VAT, podatek dochodowy, inne wydatki. Masz kredyt na mieszkanie, samochód w leasingu, żonę, dzieci. Jak się zepniesz, może odłożysz dziesięć tysięcy - dodał 21-krotny reprezentant Polski.
Góralski nie doprecyzował jednak, czy chodzi o odłożenie kwoty 10 tys. złotych miesięcznie, przez rok, a może przez całą karierę. Warto również podkreślić, że gdy podpisywał swój pierwszy zawodowy kontrakt, stawki były zupełnie inne.
Jako 18-latek otrzymywał w Wiśle Płock 3-4 tys. złotych miesięcznie. W 2011 roku mógł ponadto liczyć na kwotę za podpisanie umowy oraz premie meczowe.
Góralski podkreślił, że piłkarze po zakończeniu kariery muszą szukać innej drogi na resztę życia, podczas gdy wykształceni koledzy, jak lekarze czy prawnicy, będą w ten sposób zarabiać do emerytury. - Piłkarz takiego komfortu nie ma - zakończył.
Czytaj także:
- Wskazał różnicę między Nawałką, a jego następcami. "Czasu nigdy nie brakowało"
- Media oceniły występ Kiwiora. Jest jedno "ale"