Mecz w Lizbonie ułożył się dla Rakowa Częstochowa po prostu fatalnie. Nie minął kwadrans, a mistrz Polski przegrywał 0:1, w dodatku musiał grać w osłabieniu, bo czerwoną kartkę ujrzał Bogdan Racovitan.
W drugiej połowie Sporting otrzymał drugi rzut karny (po zagraniu piłki ręką przez Milana Rundicia). Zrobiło się 2:0, ale częstochowianie się nie poddali. Po sprytnie rozegranym rzucie wolnym Rundić trafił na 2:1 i zrobiło się ciekawie.
- Jestem dumny z drużyny. Przez cały mecz walczyliśmy dziesięciu na jedenastu. Gdyby nie rzut karny i czerwona kartka, to wszystko mogło potoczyć się zupełnie inaczej. Wyciągnęliśmy maksimum - mówił kapitan Fran Tudor przed kamerą "Viaplay".
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: film obejrzało pół miliona osób. Gwiazdor Realu zachwycił
- Pokazaliśmy charakter i DNA Rakowa. Walczyliśmy, od początku założyliśmy wysoki pressing - mówił Tudor.
Rzeczywiście, pierwsze minuty mogły być dla gospodarzy zaskoczeniem. Raków zagrał odważnie, chciał pójść na wymianę ciosów. Czerwona kartka pokrzyżowała jednak plan taktyczny trenera Dawida Szwargi i trzeba było skupić się głównie na defensywie.
- Możemy być dumni, bo przegrać tu 1:2, grając przez cały mecz w osłabieniu, nie jest złym wynikiem - mówił Tudor.
- Raków po raz pierwszy w historii gra w Lidze Europy. My jako zawodnicy z meczu na mecz pokazujemy coraz więcej. Zostały nam jeszcze dwa mecze w grupie i musimy walczyć do końca - podsumował kapitan Rakowa.
CZYTAJ TAKŻE:
Tak Legia wyszła na prowadzenie w meczu ze Zrinjskim [WIDEO]
"Mam wątpliwości". Ekspert reaguje na karnego w meczu Rakowa