Franciszek Smuda: Niczego się nie boję

W towarzystwie Jerzego Engela oraz Antoniego Piechniczka przystąpił Franciszek Smuda do pierwszej swojej konferencji prasowej w roli selekcjonera reprezentacji Polski. W warszawskim Sheratonie cierpliwie odpowiadał na pytania dziennikarzy i często żartował.

W tym artykule dowiesz się o:

- Dziękuję za wsparcie i kibiców, i zarządu, i mediów. Jestem szczęśliwy, że ten wybór był jednogłośny - przywitał przedstawicieli mediów Franciszek Smuda. - Mam ponad dwa lata i będę się starał wybrać skład na EURO 2012 jak najwcześniej. Nikt nie chce czekać na wyniki, każdy oczekuje od razu zwycięstw, żeby kadra pokazała styl. Czy się czegoś boję? Nie raz już pokazałem, że mam dużo odwagi, ja się niczego nie boję.

W którym miejscu znajduje się obecnie polski futbol? - Z rankingu FIFA wypada, że jesteśmy na 56. miejscu. Ja jestem po to, żeby to poprawić. Jesteśmy w stanie pozbierać tę kadrę i skompletować "jedenastkę", która będzie wałczyć do upadłego. Bo jeśli będziemy biadolić, to piłkarze popadną w jeszcze większe kompleksy i zaczną w pampersach chodzić. Musimy im pomóc. Chcę także pomóc w stworzeniu dobrej atmosfery wokół PZPN - mówi "Franz".

Jednym z głównych tematów była kwestia sztabu reprezentacji. Póki co wiadomo, że drugim trenerem kadry będzie Tomasz Wałdoch, a szkoleniowcem bramkarzy Jacek Kazimierski. - Każdy chciałby poznać jak najwcześniej cały sztab, ale mamy na to czas, nie chcę popełnić błędu. Chcemy to zrobić do końca grudnia. Na dwa towarzyskie spotkania nie musimy mieć być już sztabu złożonego z jedenastu pracowników. Wystarczy nas trzech do tych gier. Może tak być, że Tomasz Wałdoch i Jacek Kazimierski zostaną w docelowym składzie - nie ukrywa Smuda.

Polskiemu Związkowi Piłki Nożnej zarzuca się, że wybrał na selekcjonera człowieka popieranego przez prasę i kibiców, żeby się im przypodobać, jako przykrywkę. Co na to sam zainteresowany? - Smuda to jest tarcza. Taka tarcza była w każdym klubie, w którym pracowałem. Jest ona również w domu, tam też nią muszę być - odpowiada.

Do 2012 roku kadra nie rozegra żadnego spotkania o stawkę. Nowy selekcjoner potraktuje jednak w taki sposób każdy mecz towarzyski. - Towarzyskie starcia reprezentacji to ogromny prestiż. Ja sobie nie wyobrażam, że ktoś wyjdzie na taki mecz i będzie przez 90 minut chadzał po boisku. Tego u mnie nie będzie - zapewnia były opiekun m.in. Wisły Kraków i Lecha Poznań.

Smuda chce, aby reprezentacja w grach sparingowych mierzyła się z naprawdę silnymi rywalami. - Nie możemy grać z przeciwnikami, z którym będzie łatwo, tylko mieć naprawdę trudnych, żeby testować wszystkie nasze założenia. Na pytanie o trzech wymarzonych sparingpartnerów odpowiada: - Argentyna, Niemcy i Anglia. - Będziemy naprawdę atrakcyjnym sparingpartnerem dla czołowych drużyn europejskich - przekonuje Antoni Piechniczek.

Na ławce trenerskiej biało-czerwonych Franciszek Smuda zadebiutuje w towarzyskich meczach z Rumunią i Kanadą, na które powołał już kadrę i w której już doszło do zmian. Kontuzjowanego Rafała Murawskiego zastąpił Radosław Majewski. Wciąż natomiast nie wiadomo, kto "wskoczy" do składu za również zmagającego się z urazem Arkadiusza Głowackiego. - Gdyby wszyscy byli zdrowi, to byłaby nawet niezła kadra - żartuje Smuda.

Wśród powołanych zabrakło Artura Boruca oraz Mariusza Lewandowskiego. - Artur to naprawdę dobry bramkarz. Chcę się z nim spotkać i porozmawiać. On też musi się jednak za siebie wziąć, żeby grać, o ile tylko chce. Lewandowskiego znam bardzo dobrze. Nawet swoją koszulkę mi niedawno podarował. Przyjdzie jego czas. Z nikogo nie rezygnuje. Wszystkim się będę osobiście przyglądał - mówi selekcjoner.

Pojawił się również temat obrońcy Werderu Brema, Sebastiana Boenischa, który posiada podwójne obywatelstwo - polskie i niemieckie. - Będę na najbliższym spotkaniu Werderu z Borussią Dortmund. Jestem umówiony z nim i jego rodzicami i myślę, że się z nimi dogadam - twierdzi Franciszek Smuda. Inaczej sprawa ma się w kwestii Roberta Acquafrescy - Nikt mnie o niego na razie nie pytał, ja też nic o nim nie mówiłem - przyznaje "Franz".

A co z Euzebiuszem Smolarkiem? - Kiedyś wiele zrobił dla polskiej piłki, ale dla gracza bez klubu nie może być powołania do kadry. Ebi jest jednak profesjonalistą i jeśli chce grać w reprezentacji, to nawet zrezygnuje z większych pieniędzy. Gdybym go teraz powołał, to tak, jakbym zaprosił na zgrupowanie Dariusza Szpakowskiego - porównuje Smuda.

Komentarze (0)