Po przegranym meczu z AZ Alkmaar (0:1) piłkarze Legii Warszawa mieli wrócić do kraju. Tak się jednak nie stało. Gdy reprezentanci polskiego klubu udawali się do autokaru, doszło do zamieszek.
W efekcie poturbowany został prezes warszawian Dariusz Mioduski, a Josue oraz Radovan Pankov w niejasnych okolicznościach zostali zatrzymani i spędzili noc w areszcie.
Obaj piłkarze wyszli już na wolność i odnieśli się do całej sytuacji (TUTAJ oświadczenie Pankova, poniżej wpis Josue z Instagrama).
ZOBACZ WIDEO: Rewelacyjna końcówka sezonu, ale i konieczność zmiany klubu. Co czuje Jarosław Hampel?
"Ciągle nie rozumiem, co stało się w Alkmaar. Grałem w wielu krajach, dla wielu klubów i nigdy nie spotkałem się z takim traktowaniem przez policję i ochronę. Taka agresja i prowokacja jest niewytłumaczalna i nieakceptowalna" - napisał Josue.
Piłkarz zwrócił się również do tych, którzy zdecydowali się pomóc w zaistniałej sytuacji.
"Chciałbym podziękować członkom klubu, prezydentowi i polskim władzom, którzy zrobili wiele, aby wyjaśnić tę sytuację i nam pomóc. Teraz cieszę się, że mogę być z moją żoną i córką, które również przeżyły trudny czas. Dziękuję za pomoc i słowa wsparcia. Więcej miłości, szacunku i pokoju" - zakończył Josue.
Zobacz także:
Zalewski może mieć nowego trenera
Ogromna inwestycja PZPN