Robert Lewandowski nie gryzł się w język podczas wyemitowanego 2 września wywiadu z Mateuszem Święcickim (Eleven Sports/meczyki.pl). Krytykował władze PZPN, mówił o "truciznach" w kadrze, zarzucił kolegom brak osobowości, a Łukaszowi Skorupskiemu kłamstwo w sprawie "afery premiowej" na MŚ (więcej TUTAJ>>). Uderzył także w młodych piłkarzy, którzy nie chcą czerpać z jego doświadczeń.
Słowa "Lewego" podzieliły Polskę. Nie brakuje głosów krytyki pod adresem kapitana reprezentacji Polski. - To on powinien przytulić do siebie młodych piłkarzy, wymagać czegoś od nich - komentował były prezes PZPN Zbigniew Boniek w "Prawdzie Futbolu". - Robi takie wrażenie, jakby stał z boku i patrzył na tę drużynę - dodał Maciej Żurawski, były napastnik, w rozmowie z polsatsport.pl.
Teraz głos w sprawie "Lewego" zabrał Jan Tomaszewski. Były bramkarz kadry - w przeciwieństwie do Bońka czy Żurawskiego - stanął po stronie kapitana Biało-Czerwonych. Jednocześnie uderzył w całą reprezentację, która - jego zdaniem - za kadencji Fernando Santosa zawodzi na całej linii.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: najpierw tylko się przyglądał, a potem... Co za historia!
- Być może jest to jakieś celowe zagranie Roberta, bo jak ja teraz czytam artykuły na temat tego: "Po co on to zrobił, zepsuje atmosferę w drużynie…". Przepraszam, jakiej drużynie i jaką atmosferę?! - wypalił Tomaszewski w "Super Expressie". - W tych czterech meczach zagraliśmy koncertową pierwszą "połówkę" z Mołdawią. A to, co działo się w drugiej "połówce" i pozostałych meczach, to wołało o pomstę do nieba - dodał.
Zdaniem Tomaszewskiego Lewandowski "celowo włożył granat w środowisko, żeby wstrząsnąć drużyną i żeby wreszcie zaczęła grać na miarę możliwości".
75-latek żałuje tylko jednego. Podkreśla, że Lewandowski powinien udzielić takiego wywiadu dużo wcześniej, po mundialu i odejściu z kadry Czesława Michniewicza. To wtedy trzeba było wyjaśnić "aferę premiową".
- Szkoda, że nie powiedział o tym w "bezkrólewiu". Były selekcjoner nic nie mówił, PZPN nic nie zrobił, zamiast zrobić telekonferencję i wyjaśnić tę sprawę. Wszystko było na zasadzie "jakoś to będzie i Polacy nic się nie stało" - stwierdził Jan Tomaszewski.
W czwartek reprezentacja Polski rozegra kolejny mecz w eliminacjach Euro 2024 - z Wyspami Owczymi w Warszawie (godz. 20.45). Po trzech spotkaniach Biało-Czerwoni zajmują dopiero czwarte miejsce w grupie E. W marcu przegrali w Pradze z Czechami (1:3), następnie pokonali u siebie Albanię (1:0), a w czerwcu doznali sensacyjnej porażki w Kiszyniowie z Mołdawią (2:3).
Czytaj także: Robert Lewandowski nie czuje się winny? Tak wybrnął