Tego nikt się nie spodziewał. Wstrząs w derbach Dolnego Śląska

PAP / Sebastian Borowski / Na zdjęciu: radość piłkarzy Zagłębia Lubin
PAP / Sebastian Borowski / Na zdjęciu: radość piłkarzy Zagłębia Lubin

Śląsk Wrocław w pierwszej połowie sobotnich derbów grał świetnie z Zagłębiem Lubin. Po przerwie to jednak "Miedziowi" zadali dwa ciosy w przeciągu pięciu minut i zdobyli Tarczyński Arena. Wszystko zaczęło się od błędu bramkarza gospodarzy.

Na początku tego roku Śląsk Wrocław był drużyną z dykty. Nie funkcjonowało praktycznie nic, a drużynę prowadzoną wówczas przez Ivana Djurdjevicia  zweryfikowało KGHM Zagłębie Lubin, które także zmagało się z problemami. "Miedziowi" z debiutującym w roli szkoleniowca Waldemarem Fornalikiem pokonali rywala na Tarczyński Arena aż 3:0.

Minęło kilka miesięcy i w drużynie ze stolicy Dolnego Śląska zaszły zmiany. Do klubu przede wszystkim wrócił Jacek Magiera. Powodzenie arcytrudnej misji pt. "utrzymanie w PKO Ekstraklasie" znacznie poprawiło sytuację. Przed obecnym sezonem dokonano też kilka transferów.

Sobotnie spotkanie dawało szansę odpowiedzi na wiele pytań dotyczących wrocławskiej ekipy i jej sportowego poziomu. Stare demony mogły powrócić już w 12. minucie. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego najwyżej do piłki wyskoczył Bartosz Kopacz, który trafił w poprzeczkę. Później było już zupełnie inaczej.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: ma "młotek" w nodze! Tak strzela syn Zinedine'a Zidane'a

Śląsk przejął inicjatywę i do końca pierwszej połowy grał jak z nut. Akcja toczyła się przede wszystkim na części boiska przyjezdnych. Zza pola karnego uderzył Patrick Olsen, a do odbitej futbolówki dopadł jeszcze Alex Petkow, ale nie miał możliwości strzelenia w kierunku bramki rywala.

Minęło kilka minut i prowadzący to spotkanie Szymon Marciniak podyktował rzut karny. Piotr Samiec-Talar w walce o futbolówkę wyprzedził Szymona Weiraucha, który faulował piłkarza gospodarzy we własnej "szesnastce". "Jedenastkę" pewnie na gola zamienił Erik Exposito.

Do przerwy Zagłębie nie miało żadnych argumentów. "Miedziowych" było stać jedynie na lekki, płaski strzał Kacpra Chodyny. Z łatwością jego próbę wybronił Rafał Leszczyński. Już druga połowa udowodniła, dlaczego PKO Ekstraklasa jest nieprzewidywalna.

Lubinianie odrodzili się, a wszystko zapoczątkował fatalny błąd Leszczyńskiego. Bramkarz Śląska "wypluł" piłkę po wydawałoby się niegroźnym uderzeniu Tomasza Pieńko. Z prezentu skorzystał Dawid Kurminowski, który doprowadził do remisu.

Wrocławianie mogli wrócić na prowadzenie po chwili, ponieważ w sytuacji na sam z bramkarzem Zagłębia był Dennis Jastrzembski. Zawodnik Śląska przegrał jednak pojedynek. Na Tarczyński Arena zapadła cisza, bowiem to... goście zdobyli bramkę.

Po kapitalnym podaniu Kacpra Chodyny kompletnie niepilnowany w polu karnym gospodarzy był Damjan Bohar, który pokonał Rafała Leszczyńskiego. Zespół Jacka Magiery próbował zareagować. Od pewnego momentu grał nawet dwoma napastnikami, ponieważ obok Erika Exposito pojawił się Kenneth Zohore.

Śląskowi nie udało się jednak zdobyć bramki wyrównującej. Zagłębie Lubin znów wyjeżdża z Wrocławia z trzema punktami. Natomiast ekipa z Tarczyński Arena może mieć do siebie spore pretensje po naprawdę bardzo dobrej pierwszej połowie.

Śląsk Wrocław - KGHM Zagłębie Lubin 1:2 (1:0)
1:0 - Erik Exposito 24'
1:1 - Dawid Kurminowski 53'
1:2 - Damjan Bohar 58'

Składy:

Śląsk Wrocław: Kacper Leszczyński - Martin Konczkowski, Alex Petkow, Łukasz Bejger (79' Burak Ince), Patryk Janasik - Michał Rzuchowski (66' Kenneth Zohore) - Piotr Samiec-Talar (59' Mateusz Żukowski), Patrick Olsen, Nahuel Leiva, Dennis Jastrzembski (79' Karol Borys) - Erik Exposito

Zagłębie Lubin: Szymon Weirauch - Bartłomiej Kłudka, Bartosz Kopacz, Aleks Ławniczak, Mateusz Grzybek - Marko Poletanović, Tomasz Makowski (83' Sergiy Buletsa) - Kacper Chodyna, Marek Mróz (46' Tomasz Pieńko), Damjan Bohar (70' Arkadiusz Woźniak) - Dawid Kurminowski (83' Tornike Gaprindaszwili)

Żółte kartki: Nahuel Leiva (Śląsk Wrocław) - Bartosz Kopacz (Zagłębie Lubin)

Sędzia: Szymon Marciniak (Płock)

Zobacz też:
Demolka w Białymstoku. Padło pięć bramek

Źródło artykułu: WP SportoweFakty