Ziemia obiecana dla młodych napastników. Na takich jak Włodarczyk zbijają kokosy

WP SportoweFakty / Mateusz Czarnecki / Na zdjęciu: Szymon Włodarczyk
WP SportoweFakty / Mateusz Czarnecki / Na zdjęciu: Szymon Włodarczyk

Odstrzeliła go warszawska Legia, zrobił progres w Górniku Zabrze. - Ma smykałkę do strzelania goli, jak tata - spostrzegł Radosław Gilewicz. Szymon Włodarczyk ma szansę na rozwój w Sturmie Graz, który potrafi promować napastników jak żaden inny klub.

[tag=75210]

Szymon Włodarczyk[/tag], podobnie jak jego ojciec Piotr, na polskich boiskach trafiał do siatki z regularnością. W seniorskim zespole Legii Warszawa grywał sporadycznie i w pewnym momencie "Wojskowi" postanowili nie przedłużać z nim umowy, lecz teraz działacze mogą sobie tylko pluć w brodę. Klub z Łazienkowskiej popełnił karygodny błąd, oddając go przed rokiem za bezcen do Górnika Zabrze.

Telefony rozdzwoniły się po ostatniej kolejce sezonu 2022/23. Nie da się ukryć, że za byłym reprezentantem Polski przełomowy sezon, w którym dziewięć razy skierował piłkę do siatki w spotkaniach ligowych. Kolejni trenerzy pomogli wypromować uzdolnionego gracza i wyznaczali go do wykonywania rzutów karnych, a ten z nawiązką odwdzięczał im się za zaufanie.

Włodarczyk stał się łakomym kąskiem na rynku transferowym. Zainteresowanie wschodzącą gwiazdą zabrzan wykazywały między innymi włoskie kluby, lecz zawodnik zdecydował się na nieoczywisty kierunek i złożył podpis pod kontraktem ze Sturmem Graz.

Na młodzieży nie oszczędzają

20-latek za około trzy miliony euro - to drugi w największy transfer w historii Górnika. Wymowne jest, że klub z Roosevelta więcej zarobił jedynie na reprezentancie Polski, Szymonie Żurkowskim (4,5 mln). Włodarczyk przebił nawet Arkadiusza Milika (2,6 mln).

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: "Bezczelny". Jest głośno o golu w Norwegii

Wygląda na to, że w Austrii powoli wraca trend na sprowadzanie polskich piłkarzy. Radosław Gilewicz występował na tamtejszych boiskach przez wiele sezonów jako zawodnik Tirolu Innsbruck, Austrii Wiedeń, FC Pasching oraz SV Lackenbach. Ekspert platformy Viaplay ma na koncie cztery mistrzostwa kraju i ma dobre wspomnienia związane z Austrią.

- Od moich początków minęło sporo czasu, więc zmienił się sposób grania poszczególnych zespołów. Red Bull Salzburg zaczął bardzo dobrze grać w Lidze Mistrzów i stał się wzorem dla wszystkich innych. Pozostałe zespoły zaczęły grać tak samo ofensywnie, wysokim pressingiem, na dużym ryzyku, nie kalkulują, nawet nie mając tego potencjału piłkarskiego. Mimo wszystko przygotowanie fizycznie tam było, jest i będzie na bardzo wysokim poziomie. W niemieckiej Bundeslidze jest kilkudziesięciu Austriaków i widzimy, że nie mają oni żadnych problemów z przeskokiem, funkcjonują bardzo dobrze - zauważył nasz rozmówca.

Austriacy inwestują w przyszłość i zdają sobie sprawę, że niebawem mogą zainkasować na transferze kilkukrotnie więcej. Sturm Graz potrafi wypromować piłkarzy występujących na pozycji numer "dziewięć". Można mnożyć przykłady na potwierdzenie tej tezy.

W sezonie 1998/99 Kazimierz Sidorczuk dzielił szatnię Sturmu Graz z klubową legendą, Mario Haasem. Właśnie on był swego rodzaju protoplastą i rozpoczął trend trwający do dziś. W końcówce XX wieku Haas został wytransferowany do RC Strasbourg Alsace za ponad trzy miliony euro. Należy podkreślić, że była to kwota niespotykana na rynku, szczególnie na poziomie ligi austriackiej.

Rekord transferowy Haasa przetrwał przez 21 lat. Dwa sezony temu dwukrotnie przebiła go Genoa CFC, przeznaczając 6,5 miliona, by pozyskać Kelvina Yeboaha. Urodzony w Ghanie napastnik nie zagrzał długo miejsca na Stadion Graz-Liebenau. W swoim drugim roku zgromadził 11 trafień i w dodatku pięć razy asystował kolegom. Statystyki Yeboaha na Półwyspie Apenińskim prezentowały się dużo gorzej.

Hurtowa produkcja napastników

Rok po Yeboahu z austriackiego klubu wyfrunął Rasmus Hojlund. Atalanta Bergamo złożyła Sturmowi Graz ofertę nie do odrzucenia w wysokości 17,2 miliona. Mając 19 lat zaczął regularnie zdobywać bramki w 10. lidze świata. Szybko zyskał przydomek "duński Haaland", aktualnie jest jednym z najlepszych graczy młodej generacji w Europie i to tylko kwestia czasu, kiedy wyląduje w czołowym klubie.

- Absolutnie nie ulega wątpliwości, że jest to właściwe miejsce, patrząc na to, jak ten zespół gra - przede wszystkim bardzo ofensywnie. Sturm Graz walczył o mistrzostwo z Salzburgiem po raz pierwszy od dłuższego czasu. Austria Wiedeń, ma olbrzymie problemy, Rapid nie prezentuje się zbyt dobrze, jest też LASK Linz... Zdecydowanie Sturm Graz jest najlepszą drużyną poza Red Bullem oczywiście. Hojlund grał w tej lidze przez niecały rok i przeskok miał bezbolesny do ligi włoskiej. Na każdym meczu Sturmu Graz stadion jest wyprzedany do ostatniego miejsca, panuje tam fantastyczna atmosfera. Jak najbardziej widzę same plusy. Jest to kolejny dobry krok dla Włodarczyka - były asystent Jerzego Brzęczka w reprezentacji Polski jest optymistą.

We Włoszech - w przeciwieństwie do Yeboaha - nie wyhamował. Wręcz przeciwnie. Swoją wartość udowodnił zarówno w barwach Atalanty, jak i grając dla reprezentacji kraju. Zwłaszcza w rozgrywkach narodowych Hojlund może pochwalić się naprawdę imponującymi liczbami. Duńscy kibice z optymizmem patrzą w przyszłość, patrząc na grę zawodnika nominowanego do prestiżowej nagrody "Golden Boy".

Następny w kolejce jest Emanuel Emegha, czyli autor dziewięciu goli oraz trzech asyst w zeszłym sezonie. Utalentowany Holender także uzyskał nominację do nagrody "Golden Boy". Emegha może otrzeć się o rekord należący do Hojlunda, bo aktualnie wyceniany jest na blisko 15 milionów. Do walki o podpis zawodnika włączył się choćby utytułowany AC Milan.

Mając w pamięci, jak radzili sobie Yeboah, Hojlund czy Emegha, można wywnioskować, że Sturm Graz to znakomita trampolina do Serie A. Ostatniego z wymienionych ma zastąpić właśnie Włodarczyk. Polak ma do kogo równać i z całą pewnością nie uniknie porównań do swoich poprzedników.

- Za kilka miesięcy będziemy mądrzejsi. Nieraz widzieliśmy chłopaków, którzy wyjeżdżają z naszej ekstraklasy do obojętnie jakiej ligi, i mają olbrzymie problemy, za chwilę ich kariera gdzieś nie nabiera tempa. Trzeba dać mu troszeczkę czasu. To jest chłopak, który idzie do klubu, gdzie jest pomysł na niego tak, jak był pomysł na innych napastników - podkreślił. 

- Wydaje mi się, że to nie jest piłkarz do uzupełnienia składu. Szymon ma przyjść i na pewno jakiś kredyt zaufania będzie miał. Na pewno ma smykałkę do strzelania goli tak, jak tata. Może będzie musiał się poduczyć jeszcze tych piłkarskich umiejętności, w Austrii gra jest szybsza i intensywniejsza. Na ten moment nie pokuszę się o prognozę, bo to jest dla mnie zdecydowanie za szybko - dodał Radosław Gilewicz.

Transfery poprzedników Włodarczyka

PiłkarzKwota odstępnego (w euro)Kolejny klub
Rasmus Hojlund 17,2 mln Atalanta Bergamo
Kelvin Yeboah 6,5 mln Genoa CFC
Mario Haas 3,12 mln RC Strasbourg Alsace
Emanuel Emegha 13-15 mln? AC Milan?

Rafał Szymański, WP SportoweFakty

Czytaj więcej:
Biło się o niego pół Europy, teraz tłumaczy swój wybór. "Reszta ofert straciła wartość"
Bardzo trudna sytuacja Modera. "Konkurencja dla niego jest ogromna"

Źródło artykułu: WP SportoweFakty