W Radomiu działy się rzeczy dziwne lub bardzo dziwne. Najważniejszą informacją jest to, że Zagłębie Lubin dość nieoczekiwanie wygrało z Radomiakiem 1:0, a jedynego gola strzelił Igor Orlikowski.
To znaczy, jedynego prawidłowego.
Była 49. minuta. Jan Grzesik wyrzucił piłkę z autu na kilkadziesiąt metrów i... zdarzyła się rzecz niecodzienna. Nikt nie trącił futbolówki (Michał Nalepa wręcz się uchylił) i ta wpadła do bramki obok zaskoczonego Dominika Hładuna.
Kibice się cieszyli, natomiast sędzia Tomasz Kwiatkowski bardzo szybko przypomniał, że w taki sposób gola strzelić się nie da. Trafienie nie mogło zostać zaliczone.
Po wyrzucie z autu piłka musi zostać dotknięcia przez jakiegokolwiek zawodnika za pola. Tak się nie stało i arbiter nie miał wyjścia.
Zobacz omawianą sytuację (od 4:08)
ZOBACZ WIDEO: Polka pojechała do Ekwadoru. Tam zaprezentowała swoje popisy