"Biało-Czerwoni" sprawili w piątek sporą niespodziankę i w towarzyskim starciu dopiero po raz drugi w historii pokonali naszego zachodniego sąsiada. Decydującego gola zdobył w pierwszej połowie Jakub Kiwior. To tylko sparing, jednak wartość, jaką ze sobą przyniósł, jest zdaniem byłego selekcjonera kadry nie do przecenienia.
- Kiedy wygrywasz z Niemcami, nie liczy się czy był to mecz towarzyski, czy o punkty. To jeden z najmocniejszych rywali w Europie, dlatego takie sukcesy przenoszą drużynę na zupełnie inny poziom. Mam nadzieję, że to będzie świetne podbudowanie moralne dla zawodników, które da efekt w eliminacjach Euro 2024 - przyznał w rozmowie z WP SportoweFakty Jerzy Engel.
Sama gra podopiecznych Fernando Santosa była daleka od ideału, bowiem przez większość rywalizacji się bronili. To jednak nie ma wielkiego znaczenia. - Mocniejsze zespoły mogą mówić, że wygrane odniesione w podobny sposób nie dają pewności siebie, ale my mamy inne DNA. Dla nas głęboka defensywa przy takich wymagających starciach jest codziennością. Czekamy na kontry i to nam wypaliło - już nie po raz pierwszy. To nasz sposób, nie opanujemy środka pola, nie mamy na to wielkich szans, ale możemy się świetnie bronić - zaznaczył Engel.
Jak do takiego stylu podejdzie sam selekcjoner, który dotąd prowadził zespoły preferujące zupełnie inny model? - Fernando Santos wciąż się uczy naszej reprezentacji. Widzi, że gramy zupełnie inaczej niż choćby Portugalia, która preferuje futbol techniczny, dłużej utrzymuje się przy piłce i częściej jest w ataku pozycyjnym. My tak nie gramy, zamiast tego zagęszczamy obronę i przechodzimy do szybkich kontr. Dla selekcjonera i jego sztabu faktycznie jest to coś zupełnie nowego - stwierdził były opiekun kadry.
- Widać jednak, że daje sobie radę. Dotąd grywał czwórką obrońców, a w meczu z Niemcami bronił się piątką. Pierwsze wnioski więc wyciągnął. Oczywiście taki sposób nie jest dobry na każdego przeciwnika, jednak w naszych realiach czasem trzeba go stosować - zakończył Engel.
ZOBACZ WIDEO: Duże zainteresowanie polskim trenerem. "Większe niż sądziłem"