Kamil Grosicki "wykręca" w tym sezonie najlepsze liczby w karierze. W ekstraklasie walczy o koronę króla strzelców - ma tylko dwie bramki straty do lidera. Oprócz 11 goli Grosicki dołożył siedem asyst i jest jednym z najlepszych zawodników polskiej ligi. Mówi nam, czy już czas na rozstanie z reprezentacją, z którą jest od ponad piętnastu lat. W czerwcu skrzydłowy będzie obchodził 35. urodziny.
Grosicki rozegrał 88 meczów dla kadry (17 goli) i grał z reprezentacją na czterech dużych turniejach. W tym sezonie walczy z Pogonią Szczecin o miejsce na podium. Co dalej? Kwestia przyszłości zawodnika wcale nie musi być taka oczywista.
Kamil Grosicki: Uprzedzam, że mam trochę zachrypnięty głos.
Mateusz Skwierawski, WP SportoweFakty: Po urodzinach Pogoni?
Za dużo śpiewaliśmy. Po meczu ze Stalą Mielec (4:2) trochę się trzeba było rozluźnić. Wygraliśmy efektownie, na trybunach święto, 75. urodziny Pogoni. Kibice o północy odpalili jeszcze race i fajerwerki na mieście. A my dostaliśmy od trenera dwa dni wolnego.
ZOBACZ WIDEO: Wysłał jasny komunikat do Fernando Santosa. "Jest ozdobą tej ligi"
Ale ty nie robisz sobie przerwy od dobrych meczów w lidze.
Cieszę się, bo moja forma przekłada się na wyniki drużyny. Dokładam coś z przodu, punktujemy. Czuję się pewnie. Oby tak do końca sezonu.
Twoje podanie zewnętrzną częścią stopy cały czas zaskakuje rywali.
Naturalnie mi to przyszło. W sumie w każdej lidze, w której grałem, miałem po takich zagraniach asysty. W tym sezonie wyszły mi dwa czyste dogrania "fałszem", a z dwóch innych padły gole samobójcze, niemal identyczne. Ze Stalą to był moment. Widziałem ruch Pontusa Almqvista i wiedziałem, że jeżeli zagram mu na wolne pole, to ze swoim "gazem" wyprzedzi obrońców. Wykorzystałem jego atuty i wyszła piękna akcja.
Pierwszy raz w karierze walczysz o koronę króla strzelców.
Nie walczę, bo o tym w ogóle nie myślę. Oczywiście widziałem klasyfikację strzelców, tracę dwa gole do lidera, ale do tej pory nie było mnie na pierwszym miejscu, więc nie ma się co podpalać. Zauważyłem, że lepiej mi idzie, jeżeli nie myślę o liczbach.
To dlatego oddałeś koledze wykonanie drugiego rzutu karnego w ostatnim meczu?
Sebastianowi Kowalczykowi bardzo zależało na golu. Zbliżają się narodziny jego syna, chciał to uczcić cieszynką. Kumplujemy się, oddałem mu piłkę i zrobił swoje - podwyższył prowadzenie. Trzeba być też koleżeńskim na boisku.
Seba ma teraz to co ja, gdy byłem młody. Nastawia się na jak najwięcej asyst i goli. Ostatnio nie mógł trafić do bramki i trochę się spinał. Marzy o transferze za granicę i czasem myśli, że tylko liczby o tym zdecydują. Tłumaczę mu, że menedżerowie i skauci patrzą też na inne aspekty: ile zawodnik kreuje sytuacji, jak się porusza, jak drybluje. Na szczęście, odkąd gramy razem, Seba trochę podreperował swoje statystyki.
Ty też zawsze skupiałeś się na liczbach.
Do dziś o nich myślę, ale już się tak nie nakręcam. Wiem, że jeżeli nie wykorzystam jednej sytuacji, zaraz mogę mieć drugą. Potrafię zapomnieć o zmarnowanej szansie i stworzyć kolejną. Pazerny jednak nie jestem.
Ale nadal lubisz duże emocje. Nawiązuję do strzału podcinką z karnego w spotkaniu z Lechem Poznań (2:2).
Trenowałem takie uderzenie w trakcie sezonu. Naszym bramkarzom kilka takich goli strzeliłem. Taka bramka najlepiej smakowała właśnie w Poznaniu. Cały stadion kibiców, dla Pogoni mecz z Lechem jest ważny. Dodatkowo miałem przed sobą najbardziej zagorzałych fanów Lecha. Idealny moment, by to zrobić.
Ze Stalą uderzyłeś jednak normalnie, do boku bramki.
Żona błagała mnie, żebym już nie bawił się w "Panenkę" (charakterystyczna technika wykonywania rzutu karnego, polegająca na zmyleniu bramkarza i lekkim, technicznym strzale w środek bramki. Nazwa wzięła się od nazwiska autora techniki - Antonina Panenki). Powtarza mi: "Zobaczysz, nie wyjdzie ci, to o golu z Lechem zapomną, a kibice będą się tylko śmiać". Posłuchałem małżonki.
Następną podcinkę zostawiasz na reprezentację?
Na pewno w którymś momencie zaświeci mi się lampka, by powtórzyć taki strzał, ale trzeba wyczuć odpowiedni moment. Zmarnujesz tak karnego, to hejt będzie duży.
Zacząłeś cieszyć się po golach w specyficzny sposób - zamykasz oczy i składasz ręce, jakbyś medytował. O co chodzi?
To żaden ukryty przekaz. Powiedzmy, że to takie małe wyciszenie - chwila relaksu w meczu.
Piłkarz regularnie punktujący w ekstraklasie oczekuje powołania na czerwcowe mecze reprezentacji?
To mój cel. Robię wszystko, żeby tak się stało. Nie paplam językiem dookoła, nie mówię w mediach, że jestem obrażony, bo nie było mnie na kadrze w marcu. Argumenty pokazuję na boisku. Jestem aktywny w meczach, dużo biegam, dochodzą liczby, do tego występuję po 90 minut. Jestem gotowy na reprezentację.
Często przypomina się, że w czerwcu kończysz 35 lat.
Kadra zawsze była dla mnie ważna, dlatego ja się nie poddaję. Zobaczymy, jak odbierze to selekcjoner. Na pewno ma swój pomysł na grę drużyny i to od niego wszystko zależy. Ja mogę jedynie dawać sygnały, że Kamil Grosicki z emeryturą nie ma jeszcze nic wspólnego.
Trener Fernando Santos sam mówił, że nie patrzy na wiek, tylko dyspozycję na boisku.
Jestem za tym, by odmładzać reprezentację i by grali w niej młodsi gracze, ale po swojej formie widzę, że jestem kadrze potrzebny. Dostaję miłe wiadomości od kolegów z reprezentacji odnośnie mojej gry, co - jak widać - nie przechodzi bez echa. Trener Santos prowadził wielkie gwiazdy, też doświadczonych zawodników. Mam za sobą piękny etap w drużynie narodowej, ale dalej mogę wprowadzić trochę zamieszania, wchodząc z ławki czy też zaczynając mecz w pierwszym składzie. Rywalizacji się nie boję.
Do jakiego etapu kariery porównałbyś swoją obecną formę?
Może do okresu gry w Anglii? Tam akurat sama liga i przede wszystkim intensywność były na dużo wyższym poziomie. Czuję jednak luz, "flow". W każdym meczu mam sytuację na gola, sporo szans wypracowuję kolegom. Nie mówmy też o naszej lidze w taki sposób, jakby tu pierwszy lepszy "kelner" robił furorę. Widziałem paru gagatków, którzy trafiali do Polski ze statusem gwiazdy, a jeszcze szybciej rozwiązywali kontrakty.
W porównaniu do lig zagranicznych poziom naszej ekstraklasy jest słabszy, to prawda, ale swoją moc też trzeba udowodnić. Nie ma tak, że ja strzelam gole, stojąc w miejscu. Muszę w każdą akcję włożyć dużo serca i energii, bo każdy chce mnie schować do kieszeni.
Rywale podobno krzyczą, żebyś zwolnił na skrzydle.
W żartach mówią, żebym już odpuścił, bo ile można tak biegać.
Przed mundialem miałeś myśli, że może zbliża się czas, by zakończyć karierę w reprezentacji.
Tak, zastanawiałem się nad tym. Dałem sobie czas na sprawdzenie się, byłem w Katarze, na tle zespołu mogłem porównać, czy się jeszcze nadaję. Teraz jestem w naprawdę dobrej formie, dlatego cały czas walczę. W marcu zostałem pominięty, ale - jak powiedział selekcjoner - dla nikogo nie są zamknięte drzwi i tego się trzymam. A jeżeli nie dostanę w czerwcu powołania, to zastanowię się, co dalej.
Jeżeli chodzi o przyszłość, myślisz jeszcze o jakimś ruchu ze Szczecina?
Mam ważny kontrakt, ale w piłce nigdy nic nie wiadomo.
Zabrzmiało tajemniczo. Masz umowę do czerwca 2024 r. i możliwość przedłużenia jej o kolejne dwanaście miesięcy.
Czuję się w Pogoni szczęśliwy, marzy mi się trofeum, to mój klub. Ten sezon nam uciekł, ale do samego końca walczymy o trzeci medal z rzędu. Staram się cieszyć z tego, co mam dzisiaj, a nie patrzeć, co będzie jutro. Teraz martwię się tylko jednym: żeby odzyskać głos do następnego meczu w lidze.
rozmawiał Mateusz Skwierawski, WP SportoweFakty
Polski bokser: "Byłem największym łajdakiem, jakiego znałem"
Zatrzymano go do kontroli. Po pytaniu policjant odpuścił mandat