"Trzeci raz ze mną... Biedaczysko!" - w ten sposób, na koszulkę z numerem "13", w swoim powitalnym wideo w Bayernie zareagował Thomas Tuchel.
Oczywiście całość odbywała się w formie żartu. Mało kto bowiem mógł się ucieszyć równie mocno z perspektywy trenowania Erica Choupo-Motinga, co właśnie niemiecki szkoleniowiec.
Bohater nieoczywisty
Sierpień 2020. Liga Mistrzów, wznowiona po przerwie wywołanej pandemią, wraca do gry w zmienionym formacie. O być albo nie być decydują pojedyncze mecze. Paris Saint-Germain na start w ćwierćfinale podejmuje Atalantę Bergamo. Nieoczekiwanie to Włosi pierwsi wychodzą na prowadzenie i do 90. minuty utrzymują korzystny dla siebie rezultat.
Poddenerwowany Thomas Tuchel w końcówce meczu decyduje się na ostatnią zmianę - Mauro Icardiego zastępuje Eric Choupo-Moting. Dla wielu akt rozpaczy niemieckiego szkoleniowca.
ZOBACZ WIDEO: To kryzys Roberta Lewandowskiego. "Nie ma już czego ukrywać"
Kilkanaście minut później Kameruńczyk jest na ustach wszystkich. Po tym, jak najpierw w 90. minucie wyrównującą bramkę zdobywa Marquinhos, na 2:1 podwyższa właśnie tak niepasujący do gwiazdorskiego PSG napastnik.
- Choupo rozegrał niesamowite 10 minut. Absolutnie chcę o tym powiedzieć - mówił po meczu rozentuzjazmowany Ander Herrera.
Sam bohater podkreślał natomiast wiarę we własne umiejętności. - Kiedy wszedłem na murawę pomyślałem sobie: Nie możemy przegrać. Byłem pewny siebie, wierzyłem w sukces.
Trudno jednak by było inaczej, gdy przy linii bocznej miał trenera, który zawsze, wbrew całemu światu, w pełni w niego wierzył.
Wyciągnięty z niebytu
Wiosna 2011 roku. Choupo-Moting nie potrafi odnaleźć się w Hamburgu, spędzając znaczną część sezonu w 4-ligowych rezerwach. W HSV nikt już nie wiąże nadziei ze snajperem, który był wychowywany w drużynie od 15. roku życia.
Do piłkarza pomocną dłoń wyciąga Mainz, a dokładniej... Thomas Tuchel, który widzi w nim potencjał na kluczowego piłkarza swojej drużyny.
- Eric to zawodnik o wyjątkowym potencjale. Łączy w sobie wiele cech charakteryzujących bardzo dobrego zawodnika ofensywnego. Znacząco zwiększa potencjał naszego składu - mówił tuż po transferze szkoleniowiec. Wówczas jednak nie spodziewał się, że w przyszłości ich drogi przetną się jeszcze niejednokrotnie.
Choupo pod okiem Tuchela wyraźnie odżywa. Już w pierwszym sezonie zdobywa 10 bramek dla nowego zespołu, a wynik ten podwaja dwa sezony później (z większości sezonu 12/13 wyłączyła go kontuzja). Latem 2014 roku obaj panowie decydują się opuścić Mainz.
"Jeśli już tam jesteś, zasługujesz na to"
I o ile jeszcze wyciągnięcie względnie młodego talentu z hamburskich czeluści było odbierane z całkiem dużym zrozumieniem, a nawet entuzjazmem, o tyle ściąganie 29-letniego napastnika Stoke, spadkowicza Premier League, po sezonie, w którym zdobył zaledwie 5 bramek, do Paris Saint-Germain mogło uchodzić za, delikatnie mówiąc, pewną ekstrawagancję.
- Chciałbym podziękować dyrektorom i trenerowi za zaufanie, jakie okazali, podpisując ze mną kontrakt. Każdego dnia będę dawał z siebie wszystko na boisku, aby pokazać moje oddanie mojemu nowemu klubowi - mówił szczęśliwy napastnik.
I trzeba przyznać, że słowa dotrzymał. Bo choć w Paryżu, co oczywiste, pełnił rolę tylko rezerwowego, to zawsze był w pełni gotowy, by podobnie jak w meczu z Atalantą, być wartością dodaną dla swojej drużyny. - Zawsze trenuje tak, jakby to był ostatni trening w jego życiu - mówił o Choupo w Paryżu Ander Herrera.
- Często słyszysz, jak ludzie pytają "dlaczego ten zawodnik jest w tym klubie". Musisz jednak pamiętać, że wielkie kluby mają odpowiednich ludzi do analizy graczy. Jeśli ktoś się już tam dostanie, to zasługuje na to, by tam być - opowiadał z kolei w rozmowie z "New York Times" niewzruszony Choupo-Moting, który w sumie w barwach PSG zagrał w 51 spotkaniach, strzelając w nich 9 bramek.
- To tylko od danego zawodnika zależy, czy pokaże swój potencjał, czy udowodni, że zasługuje na pozostanie na tym poziomie - dodawał.
Choupo udowodnił. Gdy wygasł jego kontrakt z PSG, zgłosił się po niego Bayern Monachium.
Cierpliwość popłaca
W stolicy Bawarii jego rola była jasna - zastępca Roberta Lewandowskiego. On jednak nigdy nie narzekał na swoją pozycję w hierarchii. - Trzeba być cierpliwym - tłumaczył.
I ta cierpliwość popłaciła. Gdy "Lewy" zdecydował się odejść do Barcelony, w Bayernie nieoczekiwanie nie zorganizowano następcy Polaka. Swoją szansę w ataku otrzymał natomiast właśnie Choupo-Moting.
- Wiedziałem, że będę miał ważniejszą rolę. Zawsze wiedziałem, że mogę pomóc drużynie. Nie miałem co do tego wątpliwości. Od samego początku zawsze mówiłem ludziom na górze, że wiem, na co mnie stać - mówił. I nie kłamał.
17 bramek w 29 meczach to wynik co najmniej przyzwoity. Gdyby nie urazy, które wyeliminowały go z części spotkań mógłby on być jeszcze bardziej okazały.
Teraz jednak doszedł czynnik, który zdecydowanie może pomóc mu jeszcze mocniej rozwinąć skrzydła - Thomas Tuchel.
Niemiec początkowo nie mógł w pełni korzystać z Kameruńczyka, bowiem ten zmagał się z kontuzją kolana. Napastnik wrócił już jednak do pełni zdrowia i może znów stać się asem w rękawie ulubionego szkoleniowca.
Kolejną okazją na to będzie sobotnie spotkanie 1.FSV Mainz 05 z Bayernem Monachium. Początek meczu o godzinie 15:30.
Czytaj także:
- Legia podąża swoją ścieżką. Runjaić: Celem miejsce w czołowej trójce
- Zbigniew Boniek skomentował triumf AS Romy. Zwrócił się do Jose Mourinho