Radomiak sam jest sobie winien. Pierwszym błędem zwolnienie Banasika, drugim zatrudnienie Lewandowskiego

PAP / Piotr Polak / Na zdjęciu: trener Mariusz Lewandowski
PAP / Piotr Polak / Na zdjęciu: trener Mariusz Lewandowski

Mariusz Lewandowski nie jest już trenerem Radomiaka Radom. Na sześć kolejek przed końcem zespół przejął Constantin Galca. Rumun podjął się misji utrzymania zespołu w lidze. Władze Radomiaka marzyły o pucharach, a może skończyć się tragedią.

W poprzednim sezonie w Radomiu zaczęto marzyć o europejskich pucharach. To znaczy - pewnie nikt tego nie przyzna, ale działania władz klubu sugerują tak przypuszczać. Wprawdzie nie było ku temu żadnych racjonalnych przesłanek, ale po bardzo dobrej rundzie jesiennej apetyty rozbudzone zostały do maksimum. Do tego stopnia, że po paru słabszych meczach na wiosnę zwolniony został Dariusz Banasik. Legenda, ulubieniec kibiców. Człowiek, który wprowadził Radomiaka do najwyższej klasy rozgrywkowej.

Nie przetrwał pierwszego kryzysu (sześć meczów bez zwycięstwa). Odszedł, gdy Radomiak Radom znajdował się na szóstym miejscu w tabeli.

- Czasami trzeba podjąć trudne decyzje. Wyniki na wiosnę były fatalne i trzeba było jakoś reagować - tłumaczył decyzję prezes Sławomir Stempniewski.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Niecodzienne ogłoszenie szczęśliwej nowiny

Czy zasłużył na takie potraktowanie? Można to porównać do obecnej sytuacji Widzewa Łódź. Beniaminek był jesienią rewelacją sezonu. Punktował ponad stan. Teraz karta się odwróciła i łodzianie nie są już tak efektowni i efektywni w działaniach. Ale czy pojawiają się głosy, że Janusz Niedźwiedź musi odejść? No... niekoniecznie. Wszystko dlatego, że w Łodzi podchodzą racjonalnie do tematu. Zdają sobie sprawę, że Widzew nie ma kadry na europejskie puchary. Jesienią osiągnął wyniki ponad stan, teraz się to wyrównuje i drużyna zajmuje spokojne miejsce w środku tabeli.

Ale nie. Radomiak chciał wstrząsnąć zespołem. Zwolnił Banasika, a na jego miejsce zatrudnił Mariusza Lewandowskiego. Trenera, który nigdy wcześniej nie prowadził z powodzeniem zespołu w Ekstraklasie. Obecnie działacze Radomiaka są w szoku. Zatrudnili trenera, który nie osiąga wyników i - niespodzianka - nie ma wyników.

Spójrzmy na karierę trenerską Lewandowskiego (w Ekstraklasie).

Zagłębie Lubin: 33 mecze | średnia 1,36 punktu
Bruk-Bet Termalica Nieciecza: 17 meczów | średnia 0,71 punktu
Radomiak Radom: 32 mecze | średnia 1,22 punktu

I nawet jeśli bilans trenera Banasika w Radomiaku nie wygląda jakoś spektakularnie (średnia 1,43 punktu w Ekstraklasie), to i tak jest lepszy niż Lewandowskiego. Miał być progres, a zespół nie tyle stoi w miejscu, co wręcz się cofa. Problemem nie jest zwolnienie Lewandowskiego. Zgrzyt był już w momencie jego zatrudnienia.

W dodatku kibic w Radomiu ma dziś problem, by utożsamiać się z tym zespołem. Jest tam masa obcokrajowców, z czego tylko kilku w jakimś pozytywnym stopniu się wyróżnia.

Teraz do zagranicznych zawodników doszedł jeszcze zagraniczny trener. Constantin Galca objął stery w Radomiaku po Lewandowskim. Cel krótkofalowy? Utrzymanie zespołu w Ekstraklasie. Po 28 kolejkach Radomiak ma tylko trzy punkty przewagi nad strefą spadkową, a w perspektywie mecze z Lechem Poznań, Śląskiem Wrocław, Piastem Gliwice, Wartą Poznań, Widzewem Łódź i Pogonią Szczecin.

Oczywiście najlepiej by było, gdyby Galca nawiązał to czasów FCSB Bukareszt (dawniej Steaua), gdy zdobył mistrzostwo w sezonie 2014/15 ze średnią 2,09 punktu na mecz. Był też o krok od awansu do fazy grupowej Ligi Mistrzów, ale ostatecznie odpadł w dramatycznych okolicznościach z Ludogorcem Razgrad po rzutach karnych w ostatniej rundzie eliminacji.

W takiej sytuacji Radomiak miałby pewne utrzymanie. Zresztą, to nie jedyny sukces tego szkoleniowca. Dorzucił też puchar Rumunii i puchar ligi, a przy okazji pracy w duńskim Velje BK wywalczył awans do tamtejszej ekstraklasy. Galca pracował też w Espanyolu, którego wcześniej był piłkarzem. Podjął się misji utrzymania klubu w Primera Division i tego dokonał. Gdy obejmował Espanyol, zespół miał trzy punkty przewagi nad strefą spadkową, dokładnie tyle samo, ile teraz ma Radomiak. Ekipa z Katalonii zakończyła sezon z pięciopunktową przewagą. Jak będzie w tym przypadku? Czasu jest zdecydowanie mniej, bo spotkanie z Lechem już za tydzień (poniedziałek 24 kwietnia, godz. 19).

Tomasz Galiński, WP SportoweFakty

CZYTAJ TAKŻE:
W Rakowie radość po wygranej i nerwowe oczekiwanie na wyniki badań Ivi Lopeza
Bramkarz Lechii grzmi. Pretensje do ofensywy i kibiców

Źródło artykułu: WP SportoweFakty