Piłkarze Stali Stalowa Wola po meczu z Motorem Lublin byli bardzo niezadowoleni. Trudno im się dziwić, bo prowadzili już 2:0, a mało co i pojedynek zakończyłby się zwycięstwem lublinian. - Tydzień temu to my byliśmy takim zespołem jak Motor w sobotę. Wyciągnęliśmy wnioski, że takich błędów jak zrobił Górnik Łęczna nie można robić, a pomimo tego... Mecz był identyczny. Prowadziliśmy 2:0, mieliśmy spokój... - mówił po meczu golkiper Stali, Stanisław Wierzgacz.
Do pierwszej strzelonej przez Motor bramki wydawało się, że nic nie odbierze zwycięstwa gospodarzom. Błędy piłkarzy Stali w końcówce pierwszej odsłony pojedynku dały jednak nadzieję gościom na korzystny wynik. - Pierwsza bramka to mój błąd, drugi gol to samobójcze trafienie. Trzecia po rykoszecie. Wcześniej jeszcze słupek. Nie wiem, co się stało, że na drugą połowę wyszliśmy jacyś rozluźnieni, gdzie mamy nóż na gardle - komentował golkiper zielono-czarnych.
Remis w sobotnim pojedynku nie urządza żadnej ze stron. Punktów jak ryba wody potrzebuje i Stal i Motor. Na skutek nierozstrzygniętego spotkania zarówno lublinianie, jak i zawodnicy z Podkarpacia tylko stracili dystans do bezpiecznej strefy. - Punktów jest zdecydowanie za mało. Wygrywamy 2:0 i kończy się 3:3, gdzie przy odrobinie pecha mogliśmy to przegrać. W końcówce jeszcze zawodnik Motoru mi po palcu trafił w słupek - wyjaśniał Wierzgacz.
Następny mecz zielono-czarni rozegrają już we wtorek. W zaległym spotkaniu w Pruszkowie zmierzą się oni ze Zniczem, który także plasuje się w dolnej części ligowej tabeli. Znicz od piątku prowadzi Przemysław Cecherz, który poprzednio pracował w Stalowej Woli. - Ze Zniczem Pruszków zawsze nam się dobrze grało. Ostatnio też niewiele brakowało i byśmy przywieźli stamtąd punkt. Co do trenera Cecherza - wiemy jakie ma metody, jak ustawi zespół. To będzie naszym atutem, ale on też zna wszystkich od wewnątrz i wie jak ta sytuacja w Stalowej Woli na obecną chwilę wygląda. Myślę, że jesteśmy w stanie tam powalczyć - zakończył bramkarz.