Gorąco wokół FC Barcelony i byłego arbitra Jose Marii Enriquez Negreiry, który w latach 2001-2018 miał otrzymać łącznie ponad siedem milionów euro za przekazywanie raportów dotyczących pracy sędziów.
Niektórzy wprost odebrali to jako pomoc sędziowską dla katalońskiego klubu podczas meczów ligowych. Dlatego też sprawą szybko zajęła się prokuratura.
Hiszpańskie media piszą, że sprawa jest "bardzo rozwojowa i złożona". Śledztwo ma poprowadzić prokurator Ricardo Sanz-Gadea, ekspert ds. przestępstw gospodarczych z wieloletnim stażem.
"Prokuratura nie wierzy w jego wersję, uznając, że te doniesienia są farsą, a jego prawdziwym celem było przeprowadzenie 'działań sprzyjających FCB w podejmowaniu decyzji przez sędziów" - piszą hiszpańskie media.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: butelki, petardy i noże. Przerażające nagranie z meczu
Teraz nowe szczegóły w sprawie ujawniło "Libertad digital". Dziennikarze pokazali raporty, jakie wspomniany sędzia miał przekazywać władzom Barcelony. Raporty Negreiry mają w nagłówku motto, w którym można przeczytać "Poufny raport sędziów". Te dokumenty zostały zatrzymane podczas przeszukania domu byłego menedżera klubu Josepa Contrerasa, który zmarł w grudniu ubiegłego roku.
"Długość raportów Negreiry to zaledwie 2-3 strony. Te dokumenty, za które Negreira pobierał średnio ponad 430 000 euro rocznie, są niezwykle proste, dziecinne, nieprofesjonalne, źle napisane i pełne błędów ortograficznych. 2 lub 3 strony pełne błędów ortograficznych" - czytamy na stronie.
CZYTAJ TAKŻE:
Jest decyzja Ukrainy ws. organizacji mundialu
Awantura, wariograf, sąd i bunt arbitrów. Niebywała historia w polskiej piłce