Tylko nie on! Na reprezentanta Polski padł blady strach

Getty Images / David Horton - CameraSport / FIFA / Steven Gerrard i Jan Bednarek spotkali się w Aston Villi
Getty Images / David Horton - CameraSport / FIFA / Steven Gerrard i Jan Bednarek spotkali się w Aston Villi

- Oczekiwano od niego więcej - tymi słowami ekspert podsumował pobyt Stevena Gerrarda w Aston Villi. Anglik stał się jednym z faworytów do objęcia posady selekcjonera Biało-Czerwonych. Kontrowersyjna kandydatura jest nie w smak Janowi Bednarkowi.

Dokładnie za 67 dni reprezentacja Polski przystąpi do zmagań w eliminacjach Euro 2024. Czasu na przygotowania jest coraz mniej i jeszcze nie wiemy, kto zasiądzie na ławce trenerskiej Biało-Czerwonych. Powtarza się sytuacja sprzed roku, gdy w końcówce stycznia PZPN ogłosił nazwisko nowego selekcjonera. Został nim wówczas Czesław Michniewicz, który najpierw wywalczył awans na mundial, a później dotarł do 1/8 finału. Z kadrą pożegnał się jednak w kontrowersyjnych okolicznościach.

Tym razem Cezary Kulesza postawi na zagraniczną myśl szkoleniową. W wywiadzie dla TVP Sport prezes potwierdził, że w grze o posadę są tylko trzy nazwiska. Sensacyjnym kandydatem na prestiżowe stanowisko jest Steven Gerrard. Po wstępnych rozmowach Anglik dostał czas do namysłu i z doniesień Fabrizio Romano wynika, że wciąż jest brany pod uwagę (więcej TUTAJ).

Jest to niemała niespodzianka, bowiem Gerrard pierwotnie nie był wymieniany wśród kandydatów do przejęcia sterów w kadrze narodowej. Trudno oprzeć się wrażeniu, że to autorski pomysł Kuleszy. Swoimi decyzjami działacz wielokrotnie zaskakiwał opinię publiczną. Niedawno prezes oświadczył, że przy wyborze selekcjonera będzie zwracał uwagę na to, czy pretendent pracował wcześniej z jakąkolwiek reprezentacją. A 42-latek takowego doświadczenia nie posiada. Zresztą jego dotychczasowe dokonania trenerskie w piłce klubowej też nie powalają na kolana.

ZOBACZ WIDEO: Kadra nas zniechęciła. "Są tam tylko przegrani"

Miał być następcą Kloppa

Gerrard długo pracował na swoje nazwisko jako zawodnik Liverpoolu. Przez 17 lat był prawdziwym przywódcą zespołu z Anfield, w jego dorobku brakowało jedynie mistrzostwa Anglii. Dopiero gdy zawiesił buty na kołku, ekipa Juergena Kloppa sięgnęła po wyczekiwany tytuł. Były pomocnik zapisał piękną kartę w historii "The Reds" i wróżono mu wielką karierę trenerską.

Zaczynał w swoim ukochanym klubie i przez półtora roku prowadził drużyny młodzieżowe Liverpoolu. Kwestią czasu było, kiedy wskoczy na wyższy poziom. Stało się to w połowie 2018 roku - został zatrudniony w Rangers FC. Skorzystały na tym wszystkie strony. W pewnym momencie zaczęto mówić, że Ibrox Stadium jest dla niego tylko przystankiem w drodze do Liverpoolu.

W swoim trzecim sezonie zrobił coś, co wydawało się wtedy niemożliwe do zrealizowania. Po dekadzie panowania Celtiku Glasgow, Gerrard poprowadził Rangers FC do triumfu w Scottish Premier League. Sukcesy nowicjusza zostały zauważone przez sterników Aston Villi. Kilka miesięcy po zdobyciu mistrzostwa Szkocji angielski klub wykupił szkoleniowca.

Nie brakowało głosów, że szkocki zespół został wyciśnięty jak cytryna przez Gerrarda. Nic bardziej mylnego. W listopadzie roku 2021 jego obowiązki przejął Giovanni van Bronckhorst i wprowadził drużynę do wielkiego finału Ligi Europy, gdzie przegrał po rzutach karnych z Eintrachtem Frankfurt.

Można przypuszczać, że jeśli Gerrard mógłby cofnąć czas, prawdopodobnie odmówiłby przedstawicielom Aston Villi. Podczas gdy Rangers FC znakomicie radzili sobie w europejskich pucharach, były reprezentant Anglii splamił sobie CV nieudanym debiutem menadżerskim w Premier League.

Mistrzostwo Szkocji z Rangers było jedynym sukcesem w karierze trenerskiej Gerrarda
Mistrzostwo Szkocji z Rangers było jedynym sukcesem w karierze trenerskiej Gerrarda

Oszukał reprezentanta Polski

- Mówiąc szczerze, to nie był najlepszy czas dla klubu. Kibice uważali, że brakowało pomysłu zarówno na boisku, jak i poza nim. Można powiedzieć, że panował bałagan. Oczekiwano od niego więcej. Jest niedoświadczonym trenerem, dlatego zatrudnienie jego było obarczone pewnym ryzykiem - stwierdził w rozmowie z WP SportoweFakty dziennikarz Patrick Rowe, który mógł z bliska przyglądać się pracy Gerrarda w Birmingham.

Na początku kadencji młodego szkoleniowca Aston Villa radziła sobie całkiem nieźle na krajowym podwórku i przegrywała niemal wyłącznie z drużynami z TOP6. Zarząd przeznaczył duże pieniądze na wzmocnienia, po czym nastąpiło brutalne zderzenie z rzeczywistością. Miliony wydane na transfery nie poszły niestety w parze z wynikami.

O ile Matty Cash należał do ulubieńców Gerrarda, to tego samego o sobie powiedzieć nie może Jan Bednarek. W poszukiwaniu regularnej gry przed wyjazdem na mistrzostwa świata, środkowy obrońca zgodził się na wypożyczenie z Southampton FC do Aston Villi. w ostatnim dniu okienka transferowego.

Menadżer w prywatnej rozmowie miał obiecać grę Bednarkowi i w związku z tym zawodnik czuł się później oszukany, bo zaliczał epizodyczne występy. - Bednarek był sprowadzany tylko jako alternatywa po tym, jak poważnej kontuzji doznał Diego Carlos. Ezri Konsa i Tyrone Mings zawsze byli wyżej w hierarchii sztabu szkoleniowego - wspominał nasz rozmówca. - Myślę, że został sprowadzony przez Villę tylko po to, by zapewnić większą rywalizację na środku obrony - dodał Felix Keith z "Daily Mirror".

Z tygodnia na tydzień było coraz gorzej. Doszło do tego, że mająca wysokie aspiracje Aston Villa znajdowała się minimalnie nad kreską. Chcąc uniknąć rozpaczliwej walki o utrzymanie, zarząd podjął radykalne kroki i podziękował Gerrardowi. Średnia punktowa 1,18 w 40 spotkaniach powodów do dumy nie przynosi. Co warto podkreślić, Unai Emery nie potrzebował wiele czasu, żeby całkowicie zmienić oblicze drużyny.

- Można było spodziewać się zdecydowanie więcej. Przychodził do klubu z dobrą renomą dzięki sukcesowi w Rangers, gdzie przełamał uścisk Celticu w szkockiej Premiership. Wielu oczekiwało, że Villa będzie dla Gerrarda trampoliną do Liverpoolu, gdzie mógłby zostać przygotowany jako następca Jurgena Kloppa. Tak się nie stało. Wygrał zaledwie 13 meczów, mimo że miał dobry skład i wydawał duże pieniądze, by podpisać kontrakt choćby z byłym kolegą z drużyny, Philippe Coutinho - tak Keith ocenił jego pracę.

Bilans Gerrarda w Aston Villi - 13 zwycięstw, 8 remisów i 19 porażek
Bilans Gerrarda w Aston Villi - 13 zwycięstw, 8 remisów i 19 porażek

"Nie najlepszy pod względem taktycznym"

W październiku został pożegnany bez żalu w Birmingham i po trzech miesiącach nagle znalazł się na celowniku PZPN. Ta kandydatura z pewnością nie spodobała się Bednarkowi, ale też Zbigniewowi Bońkowi. - Każdy polski trener, który został wymieniony w ostatnim czasie, byłby lepszy od Gerrarda, który o polskiej reprezentacji nic nie wie - wiceprezydent UEFA przedstawił swój punkt widzenia na antenie Canal+ Sport.

Trudno nie przyznać racji w tej kwestii Bońkowi. Gerrard sprawdził się w Rangers FC, choć trzeba zaznaczyć, że poza Celtikiem nie miał zbyt wymagających przeciwników w Szkocji. Kiedy przyszło mu rywalizować w najbogatszej lidze świata, zadanie najzwyczajniej w świecie go przerosło.

Legenda Liverpoolu spadła z wysokiego konia, jakim była praca na ławce trenerskiej w Premier League. Dziennikarz zajmujący się Aston Villą ma poważne wątpliwości, czy Gerrard byłby dobrym wyborem dla Cezarego Kuleszy. Trener na dorobku powinien teraz raczej zrobić krok w tył, by potem wykonać dwa do przodu.

- Nie jestem przekonany, czy Polska byłaby w chwili obecnej dla niego dobrą opcją. Ta reprezentacja ma klasowych piłkarzy i Gerrard potrafi sobie z nimi radzić. Nie jest jednak najlepszy pod względem taktycznym. Nie sądzę, że mógłby być selekcjonerem na dłuższą metę. Moim zdaniem, powinien podjąć pracę na niższym szczeblu i tam się odbudować - uważa Patrick Rowe.

- Zarządzanie klubem i reprezentacją to dwie bardzo różne rzeczy, wymagające zupełnie innych umiejętności. Menadżerowie spędzają z zawodnikami niewiele czasu, a większy nacisk kładzie się na relacje niż na aspekty taktyczne. To mogłoby pasować Gerrardowi. Jego przeszłość piłkarska budzi respekt. Problem może stanowić bariera językowa. Być może praca w Polsce byłaby sposobem na odejście od blasku mediów i odbudowanie kariery. Myślę, że dla Anglików byłoby niespodzianką, gdyby otrzymał posadę w Polsce, ponieważ można by się spodziewać, że będzie czekał na kolejną pracę w Premier League. Jego reputacja została nadszarpnięta przez niepowodzenie w Aston Villi - podsumował Felix Keith.

Rafał Szymański, dziennikarz WP SportoweFakty

Czytaj także:
Diego Simeone na celowniku PZPN? Rzecznik dostał pytanie
Klich tylko przyglądał się grze Polaków. "Nie mogę powiedzieć, że dobrze się bawiłem"

Źródło artykułu: WP SportoweFakty