Powoli opada kurz po wielkim finale mistrzostw świata, w którym Argentyna pokonała Francję po serii rzutów karnych. Głównym rozjemcą na Lusail Stadium w Katarze był Szymon Marciniak, a pomagali mu między innymi Tomasz Listkiewicz, Paweł Sokolnicki oraz Tomasz Kwiatkowski.
Pochodzący z Płocka arbiter odebrał złoty medal i cieszy się dużą popularnością na całym świecie. 42-latek na łamach niemieckiego dziennika "Die Welt" wspominał wydarzenia boiskowe w decydującym meczu mundialu.
W pewnym momencie pojawiło się ryzyko, że obie drużyny będą musiały radzić sobie w "dziesiątkę". Już na początku spotkania doszło do spięcia na linii Adrien Rabiot - Rodrigo De Paul.
- Wiedziałem, że to był kluczowy moment. Byłem bardzo surowy w stosunku do nich, to nie był czas na bla, bla. Powiedziałem im: "Mówię do was teraz po raz ostatni. Nie miałbym nic przeciwko, gdybyśmy dalej grali 10 na 10. Wtedy Messi i Mbappe będą mieli więcej miejsca na boisku, co będzie dobre dla gry" - relacjonował sędzia.
ZOBACZ WIDEO: Nagranie z imprezy Messiego trafiło do sieci. Hit!
Kierownictwo FIFA doceniło Marciniaka, choć ten nie wziął przecież udziału w poprzednim dużym turnieju. Arbiter długo wracał do optymalnej formy po tym, jak otrzymał pozytywny wynik testu na obecność koronawirusa.
- Odczyty mojego serca były wyjątkowo nieprawidłowe. Kiedy się wysilam, moje tętno zazwyczaj wynosi około 173-174. Nagle zrobiło się 225. Nawet kiedy oglądałam telewizję, serce waliło mi jak szalone. Nigdy nie miałem czegoś takiego. Lekarze wykonali kilka badań i znaleźli podobieństwa z piłkarzem cierpiącym na te same objawy. Wiedzieli, jak mnie traktować. Podali mi sterydy i było coraz lepiej. Przegapiłem Euro 2020, ale naprawdę nie mogę narzekać. Moja droga była na to zbyt idealna - zaznaczył.
Czytaj także:
"Niezbyt zgrabny". Hiszpańskie media skomentowały występ Lewandowskiego
Robinho może wznowić karierę. Brazylijczyk odbył pierwsze rozmowy