6 lat, włączając w to 1,5-roczne wypożyczenie do Marsylii, spędził w Neapolu Arkadiusz Milik. Polak miewał w tym czasie lepsze i gorsze momenty, jednak 122 rozegranych meczów i 48 strzelonych bramek sprawiły, że zapisał się w pamięci kibiców.
Pytanie, czy teraz nie obróci się to przeciwko niemu. Po raz pierwszy bowiem powróci do Neapolu jako piłkarz innej drużyny. I to w dodatku znienawidzonego Juventusu. Mając w pamięci nie tak dawne wydarzenia związane z powrotem Gonzalo Higuaina, Polak ma prawo obawiać się reakcji trybun.
Najważniejszy mecz
Gdy latem 2020 roku głośno mówiło się o tym, że Milik może odejść z Napoli, już wówczas nie było to odbierane najlepiej. Napastnika nie oszczędzały m.in. lokalne media.
- Milik ma dług wdzięczności wobec klubu i kibiców. Napoli czekało na niego w milczeniu po dwóch poważnych kontuzjach. W piłce nożnej powinna istnieć odrobina wdzięczności, ale wszystko jest dużo bardziej cyniczne - grzmiał dziennikarz Carlo Alvino.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: show polskiego bramkarza. Zobacz, co zrobił na treningu
Wówczas jednak nie było jeszcze wiadomo, że 2 lata później snajper podąży drogą Gonzalo Higuaina i wyląduje w Juventusie. Czy ma on się czego obawiać przed powrotem na stadion im. Diego Armando Maradony?
- Kibice Napoli z pewnością nie zapomnieli pożegnania Milika. Obecnie jednak skupiają się przede wszystkim na meczu z Juventusem. To historyczny rywal, a wygrana oznaczałaby w zasadzie wyeliminowanie go z walki o Scudetto. Dlatego też uważam, że powrotowi Milika nie będzie poświęcać się zbyt wiele uwagi. Oczywiście zapewne jednak cały Juventus jak zwykle zostanie wygwizdany - tłumaczy nam Manuel Guardasole z serwisu CalcioNapoli24.it.
Nastroje tonuje także Simone Guadagno z serwisu serieanews.com śledzący przede wszystkim Neapolitańczyków.
- Milik szybko został zapomniany przez fanów. Myślę, że stadion go zignoruje. Inaczej może być, jeżeli zdobędzie bramkę, wówczas faktycznie może zostać wygwizdany. A moim zdaniem będzie on najniebezpieczniejszym graczem Juventusu - mówi nasz rozmówca.
Wojna regionów
W Neapolu nie ma bowiem bardziej znienawidzonego klubu, aniżeli właśnie Juventus. "Stara Dama" to uosobienie bogatej północy, zaś Neapol - biednego południa. Wielu mieszkańców tego drugiego wyjeżdżało do pracy właśnie do miast takich jak Turyn, gdzie jest znacznie bardziej rozwinięty przemysł. Rywalizacja z Juventusem to zatem tak naprawdę rywalizacja z zespołem szefów. Południe od zawsze czuło się wykorzystywane i dyskryminowane przez północ.
Dlatego też, gdy latem 2016 roku, za rekordowe 90 mln euro, do Juventusu odszedł Gonzalo Higuain, kibiców ogarnęła furia. Koszulki z jego nazwiskiem w najlepszym przypadku przyozdabiały miejskie śmietniki, zaś w skrajnych były palone lub spuszczane w toaletach.
Gdy natomiast Argentyńczyk powrócił po raz pierwszy do Neapolu, został przeraźliwie wygwizdany, a fani tłumnie prezentowali banery z napisem "Higuain 71". Numer ten we Włoszech ma oznaczać kogoś nieuczciwego i nieszczerego.
Co ciekawe, miejsce Higuaina w Neapolu zajął wówczas właśnie Arkadiusz Milik. Wówczas jednak nikt nie mógł przypuszczać, że 6 lat później historia zatoczy koło, a Polak podąży śladami Argentyńczyka również do Turynu. Pytanie, czy w tym przypadku Neapol okaże się bardziej wyrozumiały.
Czytaj także:
- Francuzi już żałują rozstania z Milikiem. "To frustrujące dla kibiców"
- Z Anglii do FC Barcelony? Xavi chce transferu napastnika