Koncert brazylijskich wirtuozów. Canarinhos zgłosili akces do mistrzostwa

PAP/EPA / Abedin Taherkenareh / Na zdjęciu: piłkarze reprezentacji Brazylii
PAP/EPA / Abedin Taherkenareh / Na zdjęciu: piłkarze reprezentacji Brazylii

Reprezentacja Brazylii już w pierwszej połowie prowadziła 4:0 z Koreą Południową. Pięciokrotni mistrzowie świata po niemrawej grze w fazie grupowej pokazali piękno futbolu, za które miliony kibiców kochają Canarinhos.

Pięciokrotni mistrzowie świata ostatni raz na podium mundialu byli w 2002 roku. Cztery turnieje z rzędu, w których Canarinhos nie było w trójce, to niechlubny rekord tego kraju. Koreańczycy, którzy wyeliminowali z turnieju Ghanę i Urugwaj wiedzieli, że przede wszystkim nie mogą stracić bramki. Powiedzieć, że plan im się nie udał, to jak nie powiedzieć nic.

Już w 13. minucie Brazylijczycy prowadzili 2:0! Najpierw po doskonałej akcji Raphinhi zakończonej doskonałym podaniem w pole karne niepilnowany Vinicius Junior pokonał bezradnego Kima Seung-Gy, a gdy jeszcze nie ustała samba na trybunach po pierwszym golu, jeden z Koreańczyków, który nie potrafił zatrzymać tańczącego na boisku Richarlisona i sfaulował Brazylijczyka w polu karnym. Do jedenastki podszedł Neymar i w najlepszy możliwy sposób przywitał się z mundialem.

Co prawda Koreańczycy próbowali zaskoczyć Alissona, jednak zdecydowanie brakowało im jakości. Brazylia, która przez całą fazę grupową mistrzostw świata zdobyła zaledwie trzy gole, w pierwszym meczu fazy pucharowej wynik ten wyrównała już w 29. minucie, a zrobiła to w najlepszy możliwy sposób. Richarlison pokazał swoje nieprzeciętne umiejętności i po żonglerce wymienił się piłką z kolegami, po czym idealnie w tempo wszedł w pole karne, podwyższając na 3:0.

ZOBACZ WIDEO: Ekspert tłumaczy radość po odpadnięciu z mundialu. "Poprzednie spotkania nas załamały"

Brazylia była głodna, Brazylii wciąż było mało! Tańce wraz z trenerem Tite były na tyle kuszącą opcją, że w pierwszej połowie Canarinhos wbili kolejnego gola! Tym razem fantastyczny kontratak wykończył Lucas Paqueta. Jeszcze w doliczonym czasie gry pierwszej połowy gole powinni zdobyć Paqueta i Richarlison, jednak chyba poczuli się zbyt pewnie i nie przyłożyli się tak do wykończenia akcji. To była jedna z najbardziej efektownych połów na katarskich boiskach, chociaż w wykonaniu tylko jednej drużyny.

W drugiej połowie niestety nie oglądaliśmy już tak wspaniale grających Brazylijczyków i tempo spotkania wyraźnie "siadło". Koreańczycy odrobili w przerwie lekcję na tyle, że nie powtórzyli wyniku Kostaryki z meczu z Hiszpanią. Piłkarze z Dalekiego Wschodu w 68. minucie pokazali się z bardzo dobrej strony w polu karnym Alissona, jednak ten doskonale obronił strzał Hwang Hee-Chana. Osiem minut później ambitni Koreańczycy dopięli swego i zostali nagrodzeni. Zza pola karnego huknął Paik Seung-Ho i strzelił honorową bramkę.

Brazylijczycy byli już myślami w ćwierćfinale z Chorwacją, czego dowodem była choćby zmiana bramkarza. Na boisko w 81. minucie wszedł trzeci golkiper, doświadczony Weverton. Brazylia miała jeszcze ochotę na piątego gola. Świetną okazję w samej końcówce miał Dani Alves, którego efektowne nożyce zablokował jeden z Koreańczyków. Brazylia ostatecznie wygrała 4:1 i dała jasny sygnał rywalom - mają się bać!

Brazylia - Korea Południowa 4:1 (4:0)
1:0 - Vinicius Junior 7'
2:0 - Neymar 13' (k.)
3:0 - Richarlison 29'
4:0 - Lucas Paqueta 36'
4:1 - Paik Seung-Ho 76'

Składy:

Brazylia: Alisson (81' Weverton) - Eder Militao (63' Dani Alves), Marquinhos, Thiago Silva, Danilo (72' Gleison Bremer) - Casemiro, Lucas Paqueta - Raphinha, Neymar (81' Rodrygo Goes), Vinicius Junior (72' Gabriel Martinelli) - Richarlison

Korea Południowa: Kim Seung-Gyu - Kim Moon-Hwan, Kim Min-Jae, Kim Young-Gwon, Kim Jin-Su - Hwang In-Beom (65' Paik Seung-Ho), Jung Woo-Young, Hwang Hee-Chan, Lee Jae-Sung, Son Heung-Min - Cho Gue-Sung (80' Hwang Uj-jo).

Żółte kartki: Jung Woo-Young (Korea Południowa).

Sędzia: Clement Turpin (Francja).

Źródło artykułu: WP SportoweFakty