Reprezentacja Polski przygodę z mistrzostwami świata 2022 rozpoczęła od bezbramkowego remisu z Meksykiem. Gra Biało-Czerwonych nie porywała, ale i tak mieliśmy wielką szansę na zwycięstwo. W decydującym momencie rzutu karnego nie wykorzystał jednak Robert Lewandowski.
- Gdy mecz kończy się wynikiem 0:0, a ty dodatkowo jak na nieszczęście nie strzelasz karnego, to oczywiście trochę szkoda. Ale oczywiście nikt nie powie, że to wina Roberta. Wszyscy jedziemy na tym samym wózku, jesteśmy drużyną - powiedział po meczu Kamil Glik.
- Meksyk miał większe posiadanie piłki, ale najwięcej podań wymieniali na środkowym kole. W końcówce pierwszej połowy trochę zbliżyli się do naszej bramki. W sobotę mamy kolejną szansę - dodał obrońca reprezentacji Polski. Po meczu nie brak głosów, że kadra zagrała topornie, nieatrakcyjnie. I choć dopisała sobie jeden punkt w tabeli, nie porwała.
ZOBACZ WIDEO: Zaskakujące porównanie. "Czy my nie przesadzamy"?
- Ten dzisiejszy mecz po prostu przypominał reprezentację Polski - ocenił Glik. Co miał na myśli? - Wiem, że wszyscy zawsze powtarzają, że ładnie graliśmy za trenera Nawałki, ale graliśmy wtedy podobnie. Tak jak dzisiaj, nie były to często jakieś porywające mecze. Dużo graliśmy skrzydłami, szarpali Kamil Grosicki czy Kuba Błaszczykowski. Ale to też nie była tiki-taka, tylko futbol pragmatyczny - ocenił Glik.
Dla Kamila Glika starcie z Meksykiem było setnym występem w biało-czerwonych barwach. - 100 meczów to naprawdę kawał czasu. Gdy już zakończę karierę, będzie co wspominać. Zagrałem w trzech meczach na mundialu i w tych trzech meczach, gdy przebywałem na boisku, nie straciliśmy ani jednego gola. To taka moja mała satysfakcja - przyznał.
Kolejny mecz reprezentacja Polski rozegra na mundialu w Katarze już w najbliższą sobotę (26 listopada). Początek o godzinie 14:00.
Z Kataru Paweł Kapusta, dziennikarz WP SportoweFakty
Michniewicz z wielkim niedosytem. "Nikt nie ma pretensji do Roberta" >>
Plan zadziałał. Ale zamiast radości jest ból >>